Budapeszt mniej oficjalnie

Lipiec 19, 2012

Zazwyczaj jestem szalonym turystą. Wstaje rano obolała, bo dzień wcześniej przeszłam trzeci dzień z rzędu całe miasto pieszo, szybko jem śniadanie i lecę zwieeeedzać! Wchodzę wszędzie. W każdą uliczkę i do każdego muzeum. Biegam po mieście jak szalona i wracam z wakacji jeszcze bardziej zmęczona niż wyjechałam.

Ale nie tym razem.


Oczywiście przeszliśmy straaaasznie dużo, jednak zdecydowaliśmy się nie wchodzić do żadnego muzeum itp. Mają niecałe trzy dni woleliśmy zwiedzić miasto.

Hala targowa

Bardzo śmieszne miejsce. Na dole można kupić warzywa, owoce i inne rzeczy typowo spożywcze. Na górze jest trochę pamiątek, knajpki z jedzeniem i knajpki z alkoholem. Przy jakimś wąskim oknie znajduje się nawet pub o nazwie „Panorama”.

Papryka, duuużo papryki!

Jednoosobowe ławki

Pierwszy raz w życiu widziałam jednoosobowe ławki, a w zasadzie krzesła. Stoją takie w całym Budapeszcie.

Smycz z kiełbasek

A psy wyprowadza się na smyczy z …kiełbasek.

Włoskie klimaty

Czuję, że gdybym została w Budapeszcie na dłużej, to bez problemu bym się tam odnalazła. Pytanie do tych, którzy już tam byli – czy ja jestem nienormalna i widzę tylko włoskie knajpy, czy faktycznie jest ich nadzwyczajnie dużo?

Noo…węgierskie jedzenie, węgierskim jedzeniem, ale musiało się tak skończyć.

Jedliśmy w resteuracji La Copopla (z tym zakresem cen to przesadzają, ceny są znacznie niższe). Mój makaron był idealnie ugotowany, trochę przeszkadzała mi nutka czosnku w pomidorach, ale ja szczerze nienawidzę czosnku. Pizza była bardzo dobra i cienka. Niezła włoska kuchnia w środku Budapesztu.

Knajpy

Udało nam się trafić do trzech bardzo fajnych miejsc.

Pierwsze to lokal, którego fragment widzieliście na zdjęciu głównym tej notki – cały w takich małych papierkach (wizytówki, dokumenty(!), zdjęcia itp.). Wygląda to niesamowicie, ale ceny są tam równie niesamowite.

Żeby było zabawniej na barze stoją fistaszki i jest przyjęte, że łupinki rzuca się na podłogę. Niezły syf. Tak, słoma też leży na podłodze.

Drugim ciekawym miejscem jest Táskarádió Eszpresszo, knajpka w której znajduje się mnóstwo zabawek! Ceny są już znacznie niższe, można też coś zjeść.

Trzecim miejscem jest pub Szimpla. Pierwszego wieczoru chodziliśmy po mieście trochę bez celu, myśląc, że życie nocne kończy się w Budapeszcie o 23, bo wtedy nagle zamknięto większość lokali. Część ludności odnaleźliśmy w Aquarium Club, ale dopiero drugiej nocy odkryliśmy, że WSZYSCY są w Szimple. To dwupoziomowy, ogromny pub z sześcioma (jeśli nie siedmioma) barami. Klimatem przypomina coś w stylu Planu B. Cały wypełniony jest dziwnymi akcesoriami, może na przykład usiąść w wannie.

Uff, to by było na tyle. Dla tych, którzy dzielnie dotrwali do końca na koniec trochę jedzenia  :)

Niestety ta knajpa była zamknięta.

Krąży plotka, że poszła tam węgierska wersja mnie (jedząca mięso) i niestety zbankrutowali.