O północy w Paryżu

Sierpień 6, 2012

Totalnie nie widziałam jak zacząć pisać o Paryżu. Na początku plan był taki, że to będzie ostatnia notka, a ja wszystko opiszę dzień po dniu. Jednak już w Paryżu zorientowałam się, że nie ogarnę tego, bo w połowie tygodnia nie pamiętałam dokładnie, gdzie którego dnia byłam ;)

Nie pisałam w trakcie wyjazdu, ponieważ zwyczajnie nie chciałam spędzać wakacji z komputerem. Z tego miejsca (ale poleciałam oficjalnym tonem) pragnę też serdecznie podziękować mojej koleżance, która cały tydzień udostępniała Wam na facebooku zdjęcia (okazało się, że jedyną opcją jest wysyłanie ich e-mailem). Love mieć takich znajomych <3. I takich, którzy googlują mi adresy tych schodów.

Wracając do Paryża. Oczywiście widziałam duuuuuuuuużo. Moje stopy wyglądają strasznie. Nie chcecie ich widzieć. Dzisiaj na yodze bolały mnie nawet podczas psa z głową w dół. Wydaje mi się, że najsensowniej będzie podzielić te wpisy tematycznie. Dziś będzie taka rozgrzewka, a dalej coś o typowych punktach turystycznych widzianych okiem turysty, a nie opisanych w papierowym przewodniku (czyli ile się stoi w kolejkach, jak można je ominąć, co robiłam na sali sądowej, dlaczego nie wchodzić do Luwru itp.) Oczywiście będzie notka o jedzeniu…no i złamałam się poszłam na zakupy, więc będzie też o sklepach vintage :D Takie były szalone te zakupy, że hohoho, padniecie jak to przeczytacie. Jeżeli chcecie czegoś konkretnego się dowiedzieć, śmiało pytajcie w komentarzach. Chętnie napiszę notki w oparciu o to, co faktycznie Was interesuje.

Dziś jednak kilka fotek śladami filmy „O północy w Paryżu”

Od razu wyjaśniam. Nie stałam na tych schodach do północy, miałam już ciekawsze rzeczy do robienia ;) W każdym razie na zdjęciu głównym widzicie  boczne schody kościoła St Étienne du Mont przy Rue Montagne St. Genevieve. To tutaj zaczyna się cała nocna przygoda Gila, której bardzo, bardzo mu zazdroszczę.

Niestety nie udało mi się zobaczyć na żywo wszystkich miejsc z filmu (też nie taki był cel mojej wycieczki do Paryża), jednak nie mogłam ominąć dwóch najważniejszych knajpek.

Cafe Polidor, 41 rue Monsieur le Prince

To tutaj główny bohater poznaje Ernesta Hemingwaya. Mnie udało się tam wejść tylko na chwilę, bo jak widać na zdjęciu, akurat zamykano lokal na przerwę obiadową (byłam tam o 14.30). Na zewnątrz wisi zdjęcie Allena, więc nie jest trudno trafić – turyści właśnie na nie patrzą.

Maxim’s, 3 rue Royale

A tutaj były kręcone sceny z Belle Epoque.

Niestety lokal wygląda bardzo wytwornie, a ja byłam w trampkach i jakoś nie chciało mi się tłumaczyć z tego, że jestem kolejną szaloną turystką, która wpadła tam porobić zdjęcia, bo jest fanką „O Północy w Paryżu”. Ograniczyłam się do zrobienia zdjęcia wystawy ;)

Chociaż o ile się nie mylę, to przechodziłam tamtędy rano dwa dni wcześniej i na zewnątrz były wystawione jakieś stoliki, więc może uda się Wam wpaść na cafe creme.

Most Alexandra III

To most z ostatniej sceny, kiedy podczas deszczu ( jak to mówi blogerka, o której dowiecie się z innej notki – marketing góra – trzeba Paryż reklamować jako piękny w deszczu, skoro tam ciągle pada ;) Gil spotyka Gabrielle.

Piękny most. Trzeba go koniecznie zobaczyć rano. W ogóle polecam przespacerować się po okolicy między 7 a 8 rano. ZUPEŁNIE inny Paryż.

Wersal

O losie, jak dobrze, że mnie namówiliście na Wersal! W Disneylandzie w końcu nie byłm,, bo za 60 euro za bilet, to ja wolę nie wracać do dzieciństwa. W każdym razie – to tam spacerują Gil i Inez. Na pewno będzie o Wersalu dłuższy wpis, bo totalne się zakochałam w tym miejscu.

Jeżeli kogoś interesuję reszta miejsc, to polecam ten artykuł.

Najbardziej żałuję, że nie byłam w Shakespeare and the Company. Gdzieś krążyłam po okolicy, ale zaczął padać deszcz, poszłam coś zjeść, potem zainteresowało mnie coś zupełnie innego i w końcu o tym zapomniałam. Przypomniałam sobie będąc na drugim końcu miasta i stwierdziłam, że nie będę już tam jechać. Przynajmniej będę miała po co do Paryża kiedyś wrócić ;)