Pierwszy dzień szkoły

Wrzesień 3, 2012

To moje zdjęcie z I klasy szkoły podstawowej.

I tak jest niezłe. Oglądałam przed chwilą zdjęcia z następnych klas. Mam coraz gorszą minę.

Od małego nie rozumiałam o co chodzi z tą nagonką na uśmiechanie się na każdym zdjęciu ;) Serio, serio – w ogóle nie chciałam się uśmiechać i mam zdjęcia z całej podstawówki z taką kwaśną miną.

Wspomnienia ze szkół

W podstawówce byłam kujonem i w sumie nie było się mnie o co czepiać, więc niewiele pamiętam. Chciałam zostać piosenkarką (jak Spice Girls) albo dziennikarką (żeby przeprowadzić wywiad ze Spice Girls) i nie pomagały tłumaczenia mojej Mamy, że jak dorosnę, to one nie będę już sławne (Olimpiada udowodniła kto miał rację).

Niestety kontynuacją podstawówki było gimnazjum – moja najgorsza szkoła ever. Odechciało mi się uczyć (zwłaszcza: chemii, fizyki, biologii, matematyki i innych takich dziwnych rzeczy). Zapisałam się do kółka teatralnego i ku przerażeniu mojej Mamy, kiedy inne dzieci uczyły się do egzaminu gimnazjalnego, ja pięć razy w tygodniu biegałam do teatru. W ten sposób załapałam się nawet w wieku 15 lat na ostatni spektakl grany przez Jandę w Powszechnym. Egzaminy w końcu zdałam dość dobrze i poszłam do najlepszej szkoły w moim życiu.

Do liceum. Nie wiem, jak to wygląda teraz, ale pięć lat temu na 100% mogłabym polecić każdemu liceum Kochanowskiego w Warszawie. Cudowna szkoła. Nie musiałam umieć matematyki, bo nauczycielka rozumiała, że mam swoje pasje, które nie do końca są związane z liczeniem ułamków i dawała mi święty spokój. Podobnie z całą resztą dziwnych przedmiotów. Za to jako szesnastolatka zaczytywałam się w Plath, Osieckiej, Brodskim, Wysockim i całej reszcie, którą wielbię do dziś. Z tego, co pamiętam, to cała klasa dostała się na państwowe studia, a większość ludzi już w wieku 19 lat mniej więcej wiedziała, co chce robić w życiu. To dość nietypowe jak na licealistów i myślę, ze wynikało właśnie z tego, że nikt nam nie kazał wkuwać bezsensownych przedmiotów na pamięć (nooo, poza panią od niemieckiego, która mnie zamęczyła), ale mogliśmy rozwijać swoje zainteresowania.

Ja chcę do liceum!

A potem to już wiecie…studia i koniec zabawy. Na studiach zostałam największym kujonem na świecie i w zasadzie w pewnym momencie ostro tęskniłam za liceum. Kończenie lekcji o  14 – genialny czas. Pierwszy chłopak, pierwsze samodzielne wakacje, pierwsze czarne sukienki.Totalnie zazdroszczę licealistom. Bawcie się, póki możecie, bo potem będzie tylko gorzej.

Zwłaszcza, że szukanie pracy to jeszcze wiekszy dramat ;)

A jak Wy wspominacie swoją szkołę? Która była najgorsza, a która najlepsza? Gdybyście mogli do pewnego etapu edukacji wrócić, to do którego?