Ćwiczenia w kwietniu – jak mi poszło?

Maj 8, 2013

To był baaaaaaaaaaardzo dobry miesiąc.

Chociaż zaczął się fatalnie, bo w poprzednim poście z tej tematyki poprosiłam Was o podanie ciekawych filmików na YouTube z ćwiczeniami. Zrobiła się z tego całkiem sensowna lista, zaczęłam coś odpalać…i uznałam, że nie dam rady. Zachowuję wszystkie linki na zimę, kiedy spadnie tyle śniegu, że wyprawa na siłownie będzie trudniejsza od wyjazdu do innego miasta. Wtedy pomiędzy zajadaniem węglowodanów zapiekanych z serem na kolacje, a sera zapiekanego z węglowodanami na obiad (+oczywiście dużą ilością prób zdrowego jedzenia), będę odpalać te filmiki żeby popatrzeć jak można wyglądać.

Tymczasem postawiłam na ostatnie wypady na siłownię, stepper (polecam wszystkie ćwiczenia w domu wykonywać podczas oglądania „Przepisu na życie”, dialogi i sposób ich zagrania są coraz lepsze, więc nawet nie zauważałam kiedy 40 minut mijało) i moje  ulubione zajęcie – bieganie. O bieganiu na pewno będzie cały osobny post (a nawet mam już w planach dwa), więc nie będę się na ten temat rozpisywać teraz.

W skrócie – w kwietniu wykonałam 7 treningów typu bieganie i cardio oraz 5 siłowych. Razem ćwiczyłam przez 12 dni, czyli  4 razy więcej niż normalnie. Efekty były odczuwalne od razu. Lepiej się czułam, zginął mi pizzowy brzuszek i nawet wstawanie stało się dla mnie trochę mniej bolesne.  Teraz tylko trochę się zastanawiam czy nie lepiej byłoby ćwiczyć dwa razy w tygodniu, a bardziej intensywnie. W zasadzie już się zdecydowałam, że razem ze zmianą siłowni wykupię sobie kilka treningów personalnych, bo skoro już mam dojeżdżać gdzieś dalej, to wypadałoby robić ćwiczenia z większym sensem, a nie radośnie sobie biegać po okolicy.

Zwłaszcza, że maj zaczął się fatalnie. Pięć dni wyjazdu nad morze, braku sportu (na spacery było nawet za zimno) i jedzenia w knajpach wyraźnie odbiło się na mojej kondycji. Nie wiem czemu tak szybko traci się siłę, ale jak poszłam wczoraj pobiegać to po 20 minutach byłam zmęczona. Teraz w zasadzie zostały mi trzy tygodnie na nadrobienie. Trzymajcie kciuki! I dajcie znać jak Wam idzie!