Pikantna zupa z zielonej soczewicy

Maj 28, 2013

Oczywiście błyskawiczna, łatwa i sycąca.

Ponieważ poprzednia zupa wymagała posiadania blendera, a niektórzy mogą go nie mieć, teraz czas na równie zdrową i szybką zupę, ale taką którą trzeba gryźć ;)

Pikantna zupa  z zielonej soczewicy to moja standardowa potrawa. Gotuję ją zawsze wtedy, kiedy wiem że przez najbliższe dwa-trzy dni nie będę miała czasu na przyrządzanie sobie dwudaniowych posiłków. Prawda jest taka, że jeśli weźmiemy dużo większą miskę niż ta ze zdjęcia głównego to taka zupa spokojnie zastąpi nam jeden duży posiłek.

Oczywiście przedstawiam Wam wersję najprostszą. Zazwyczaj dodaję do niej jeszcze czerwoną fasolę z puszki, ale akurat mi się skończyła. Niezła jest też z papryką pokrojoną w paski. Generalnie jeśli zamienicie jakiś składnik albo dodacie coś od siebie, to świat się nie zawali. Wrzucamy to co akurat mamy w domu, u mnie wyglądało to tak:

zielona2

Ziemniaki i marchewkę drobno pokroiłam, puszkę otworzyłam (gotowanie – level rozszerzony). W garnku rozgrzałam masło i poddusiłam przez 5 minut te trzy składniki. Trzeba akurat te 5 minut nad tym stać i mieszać żeby się nie przypaliło, potem już jest spokój. Następnie wlałam wodę z solą i pieprzem oraz dodałam soczewicę. Całość gotowała się około 25-30 minut. Na koniec dodałam pół peperoncino. To jest mój ulubiony dodatek do potraw.

zielona3

Jeżeli nie jesteście pewni czy dla Was nie będzie to za bardzo pikantne, spróbujcie dodać peperoncino do zupy już przelanej do talerza. Polecam tak robić zwłaszcza jeśli gotujecie od razu na kilka dni, bo chociaż zupa moim zdaniem drugiego dnia jest najsmaczniejsza, to nie da się ukryć, że jest też bardziej pikantna. Jeśli nie lubicie pikantnych potraw, to nie ma problemu –  jest równie dobra bez papryczki.

Gotowanie na poziomie rozszerzonym:

1.Zamiast wody z solą i pieprzem dodajecie bulion (oczywiście najlepiej taki, który sami zrobicie, google jest tu bardzo pomocne).

2. Na etapie podduszania warzyw na maśle możecie dodać włoszczyznę.

Smacznego!

ps. Nie wiecie po co Wam peperoncino w takiej dużej ilości w jakiej zazwyczaj można je kupić? Tutaj znajdziecie równie szybki przepis na pikantny, włoski makaron.