Marek Dyjak – geniusz, Kobiety i kiepskie rozwiązania

Czerwiec 25, 2013

Tej notki miało nie być.

Bardzo długo czekałam na nową płytę Marka Dyjaka. Całą opowieść o tym dlaczego było to dla mnie najważniejsze muzyczne wydarzenie 2013 r. macie tutaj, nie będę się teraz powtarzać. W każdym razie czekałam na Dyjaka i czekałam. Po odcinku Wojewódzkiego z Dodą czekało razem ze mną coraz więcej osób.

A potem wyszłam z koncertu promującego płytę „Kobiety” i nie wiedziałam co napisać. Sama płyta jest absolutnie GENIALNA. Dyjak w czystej postaci, w najlepsze formie. Dla mnie geniusz w każdym dźwięku. Myślę, że Krystyna Janda jest dumna z jego wykonania „Na Zakręcie”. Jestem pewna, że Osiecka chciałaby to usłyszeć na żywo. Ja jestem absolutnie zauroczona wykonaniem przez Marka „Kiedy mnie już nie będzie” i totalnie oczarowana „Będę z tobą”. To są pieśni (a raczej cała płyta), które nigdy się nie zestarzeją ani nie wyjdą z mody. Wymagają wielkiego skupienia oraz spokoju. Może są czasem bywają  trudne w odbiorze, ale to jest tego rodzaju trudność, która daje mi pewność, że za kilkadziesiąt lat wrócę do tej płyty i posłucham jej z ogromną przyjemnością.

To gdzie jest problem?

Problem był w koncercie. Marek Dyjak z każdym nowym koncertem staje się coraz bardziej popularny. Już jakiś czas temu, podczas ostatniego koncertu z cyklu „Moje Fado” w Och Teatrze trzeba było zrobić tego samego dnia dodatkowy koncert, ponieważ zainteresowanie widzów przerosło oczekiwania organizatorów.

Teraz sytuacja się powtórzyła. I niestety obwinię za to teatr, który naprawdę uwielbiam. Janda będzie musiała mi to wybaczyć (chociaż tak naprawdę nie wiem kto to wymyślił, ale moim zdaniem teatr nie powinien się na to zgodzić). Zupełnie nie rozumiem dlaczego nikt nie przewidział powtórzenia sytuacji sprzed kilku miesięcy i od razu nie zaplanował dwóch koncertów Marka. W dwa różne dni. Ja kupiłam sobie bilet na koncert o godzinie 20.00, a na kilkanaście dni przed wydarzeniem teatr podał informację, że tego samego dnia o godzinie 18.00 odbędzie się dodatkowy koncert Marka Dyjaka. Byłam zła, bo wiedziałam co będzie się działo.

Wyobraź sobie, że poszedłeś na godzinę pobiegać. Po godzinie wracasz do domu, chwilę odpoczywasz i jeszcze raz musisz godzinę pobiegać. Pokonasz znów ten sam dystans w równie dobrym czasie?

Oczywiście nie powinno się porównywać biegania do śpiewania. To są dwie totalnie różne rzeczy. Ale łączy je jedno – nasz organizm. Organizm, który się męczy. I podczas koncertu o godzinie 20.00 Marek Dyjak był zmęczony. Zaśpiewał najlepiej jak potrafił, ale był zmęczony i to było widać.

Nie powinno się robić takich rzeczy. Każdy kto był chociaż raz na scenie (nawet przez pięć minut na szkolnej akademii) ma jakieś tam pojęcie o tym czym jest stres i trema. Jak dużo trzeba dać z siebie żeby wypaść dobrze przed publicznością. jak bardzo to spala i jak bardzo to wyczerpuje.

Jeden koncert to wystarczająco dużo. Drodzy artyści – nie grajcie dwóch koncertów dziennie, nikt od Was tego nie wymaga. My naprawdę potrafimy kupić bilet na inny termin. Drogie teatry – nie dajcie sobie wmówić, że ludzie oczekują drugich koncertów. Ludzie oczekują wielu rzeczy, a nie wszystkie powinny być wdrażane w życie. A na końcu drodzy widzowie – nie proście o drugie koncerty tego samego dnia. Proście o dziesięć koncertów, ale w innych terminach. Dziesięć to w końcu zawsze lepiej niż dwa.