Chanel, Les Beiges, Natural Glow Powder – hit ostatnich miesięcy. Komu spodoba się ten puder?
Kiedy przeczytałam o tym, że marka Chanel podczas tworzenia nowego pudru inspirowała się kobietami poprawiającymi makijaż w samolocie to zostałam kupiona w pięć sekund. Brzmi to strasznie dziwnie, ale w skrócie chodzi o to, żeby wyprodukować wreszcie taki kosmetyk, który w mgnieniu oka odświeżyłby nasz wygląd. Faktycznie czegoś takiego do tej pory nie było. Ja w podobnych sytuacjach korzystałam zawsze z niezbędnika: puder, korektor, rozświetlacz. Ale to są trzy rzeczy, a chodzi przecież o to żeby zabrać jedną. Czy to jest w ogóle możliwe?
Puder Chanel Les Beiges częściowo udowodnił, że tak.
Jest to rewelacyjny odświeżający i dodający blasku puder dla osób z bezproblemową cerą. Od razu przypominają mi się e-maile od kilku Czytelniczek, które pytały jaki podkład wybrać jeżeli raczej się nie malują, a tylko od czasu do czasu chciałyby jakoś zadbać o staranniejszy wygląd. Do tej pory trochę się miotałam w odpowiedziach, ale teraz zdecydowanie poleciłabym ten puder.
To może żeby nie było schematycznie – zacznijmy od wad. Otóż Les Beiges nie jest pudrem nawet w najmniejszym stopniu kryjącym. Nie zakryje nawet tyciej krostki ani zaczerwienienia. Nie nadaje się do suchej ani nawet delikatnie podrażnionej skóry, bo wszystko podkreśla (chociaż to podkreślanie to i tak tylko 1/3 tego jak zazwyczaj podkreślają inne pudry). Myślicie, że używanie go jest nierealne? Ja tak naprawdę gdybym nie zrobiła drugiego podejścia do pewnego kremu, który totalnie się u mnie nie sprawdził (napiszę o tym przy innej okazji), to z powodzeniem używałabym go od ponad 2 miesięcy bez przerwy. Wydaje mi się, że ten puder jest stworzony dla wiosennej i jesiennej pogody. W trakcie ciepłych dni sprawdza się również bardzo dobrze. W zasadzie narzekałam na niego tylko przez dwa dni w poprzednim tygodniu. Miks wysuszonej od ekperymentów pielęgnacyjnych skóry i ogromnego upału to nie było najlepsze rozwiązanie, bo zaczął mi się w połowie dnia świecić nos i nie podobał mi się brak krycia podrażnionej lekko brody. Wydaje mi się, że nie nadaje się na bardzo mroźną zimę, bo zniknie z twarzy wraz z pierwszym podmuchem śniegu, ale to są tylko przypuszczenia i mam nadzieję, że w grudniu bardzo miło się zaskoczę (dam Wam znać).
Patrząc na jego wydajność to spokojnie starczy na bardzo długo, biorąc pod uwagę aktualne zużycie wydaje mi się, że na około rok codziennego używania.
Poza tym same plusy. Największą niespodzianką jest chyba najpiękniejszy zapach jaki kiedykolwiek wyczułam w pudrze. Nie wiem czy dobrze oceniam, ale dla mnie to jest coś w stylu delikatnej róży. Obietnica producenta (jeśli nie ma żadnych niespodzianek na twarzy) jest spełniana w 100% . Puder rewelacyjnie nadaje delikatnego blasku skórze i świetnie ją odświeża. A najlepsze jest to, że cały ten efekt jest gołym okiem niewidoczny. A przy tym wszystkim dostajemy jeszcze dodtkowo…mat. Tak dobrze czytacie. Ten puder łączy w sobie blask i mat. Udało się coś takiego wyprodukować! Chanel Les Beiges również bardzo dobrze sprawdza się jako produkt do odświeżenia makijażu w ciągu dnia. Zupełnie nie tworzy efektu maski, za to faktycznie rozświetla i porządkuje całą twarz.
Moim zdaniem Chanel powinien teraz pracować nad stworzeniem czegoś podobnego, ale w troszkę bardziej kryjącej wersji.
Puder jest świetnie zapakowany. Opakowanie z dużym lusterkiem jest bardzo wygodne. W środku znajdziemy pędzel, który jest chyba jednym z najlepszych pędzli dołączanych do opakowania, jaki miałam okazję testować. Od pudru oddzielony jest plastikowym kółkiem (sprytne, ale i tak lusterko się brudzi). Całość można włożyć dodatkowo w materiałowe opakowanie, dzięki czemu unikniemy przypadkowego otworzenia się pudru w torebce.
Ja używałam pudru w najjaśniejszym odcieniu 10. Cena wynosi około 230 zł ( ja kupowałam w Sephorze podczas 20% obniżki – promocja teraz wróciła i do 30 czerwca jest -20% na cały asortyment.
Najważniejsze pytanie – kupować czy nie kupować?
Jeżeli masz nienaganną cerę i szukasz czegoś do dziennego, niewidocznego makijażu to absolutnie polecam. Jeżeli produkty do makijażu dopasowujesz do tego jaki jest aktualnie stan Twojej cery i przynajmniej przez pół roku możesz sobie pozwolić na używanie czegoś lekkiego to również polecam. Jeżeli szukasz krycia albo produktu do mocnego makijażu to odradzam. To jest puder, który mocno skraca czas makijażu, bo przy czuję, że mam skórę idealną i w ciągu dnia nie potrzebuje wiele więcej. Wieczorem czasem sięgam po dodatkowy rozświetlacz na kości policzkowe, mocniej podkreślam oko albo usta i tyle.
Przy okazji testowania tego pudru, że to dobrze, iż został on tak entuzjastycznie przyjęty w Polsce. To znaczy, że coraz więcej kobiet odchodzi już od wizji: „tylko mocna tepeta zapewni mi nienaganny look”. W dobrą stronę zmierzamy.
Pingback: Recenzja kremu BB dla wrażliwej skóry i jasnej cery (Garnier BB Cream, Miracle Skin Perfector) | BLACK DRESSES - blog lifestylowy()
Pingback: Niezbędne kosmetyki na lato – moje typy()