Kolejny świetny nawilżacz o którym chcę Wam napisać w tym krótkim wiosennym cyklu (zapraszam do zapoznania się z poprzednią notką tutaj) to woda różna. Tylko mam pewien problem – wydaje mi się, że kilka lat temu już używałam jakiejś wody różanej. Pamiętam białe opakowanie, ale nic więcej nie mogę sobie przypomnieć. Chyba byłam umiarkowanie zadowolona. Tą butelkę kupiłam ponieważ miałam wrażenie, że tonik, którego poprzednio używałam wysuszył mi skórę. Potrzebowałam więc czegoś co ją szybko przywróci do porządku.
210 ml wody różanej kupiłam za 38 zł, mnóstwo tego typu produktów znajdziecie w Internecie. Ceny wahają się od 10 do 60 zł.
To o czym tutaj piszę to tak zwany hydrolat, czyli w skrócie woda roślinna. Moja jest akurat różana, ale są też lawendowe, truskawkowe (strasznie mnie kusi wypróbowanie go), porzeczkowe itp.
Jak się jej używa?
Normalnie. Można nasączyć wacik i przemyć twarz albo po prostu kupić butelkę z atomizerem i spryskiwać skórę. Hydrolaty mają też inne zastosowania – można łączyć je z glinkami albo albo używać w płukankach do włosów, ale akurat tego nie robiłam, więc się nie wypowiem. Zauważyłam za to, że najlepsze efekty uzyskuję kiedy troszkę dłużej przytrzymuję wacik przy skórze i delikatnie go dociskam, zamiast szybko przemywać. Coś w stylu mini kompresu.
Woda różna w skali od 0 do 6 również (tak jak olej z czarnym cukrem) uzyskałaby mocne 5. Nie jest to produkt dla którego zrezygnowałabym ze wszystkich innych (mania testowania sesesese), ale bardzo dobrze sprawdził się w swojej roli. Nawilża oraz koi zmęczoną i podsuszoną po całym dniu skórę. Używanie jej po wieczornym demakijażu to niesamowita przyjemność. Ma przepiękny delikatny zapach i spokojnie stacza na 2-3 miesiące używania rano i wieczorem.
Woda różana szczególnie polecana jest do cery zmęczonej i jest w tym dużo prawy, bo rzeczywiście poprawiając nawilżenie i uspokajając twarz od razu działa bardzo korzystnie na poprawę „blasku” skóry.
A Wy polecacie jakieś hydrolaty? A może wolicie zwykłe toniki? Czekam na Wasze opinie w komentarzach pod notką :)
Pingback: Wiosenna pielęgnacja twarzy (3/3) – konjac sponge()
Pingback: Kosmetyki, które zrobisz w domu()