Ty robisz brzuch z Chodakowską, Twoja sąsiadka z Lewandowską, a wasze mamy z Bojarską – Ferenc? Babcia się nudzi? Dziadek pyta czy to „ta Lewandowska?” po czym wraca do skakania po kanałach telewizyjnych? Nic straconego. Oni też mogą mieć swojego trenera. A przy okazji każdy się od niego czegoś nauczy. Ty też.
Antoni Huczyński, znany w internecie jako Dziarski dziadek, nie jest oczywiście żadną konkurencją dla kolorowych i wiecznie suszących zęby na wizji pań, bo jak już wspomniałam jego działania skierowane są do innej grupy docelowej. Mimo, że nie mam jeszcze tylu lat co on (ale jestem coraz bliżej), postanowiłam sięgnąć po jego książkę zachęcona…jakimś zdjęciem pana Antoniego, które zobaczyłam na Facebooku. Wcale nie zdjęciem mięśni. Chodziło o twarz.
Patrzyłam na tego człowieka i zobaczyłam radość, spokój, siłę.
Nie widziałam w nim kolejnej ciągle uśmiechniętej celebrytki, która szczerzy się na widok buraka albo marchewki. Widziałam człowieka z krwi i kości, który wie co chce przekazać. Bije z niego takie ciepło, że aż chce się brać garściami.
Książka Antoniego Huczyńskiego Mój sposób na długowieczność nie zaczyna się od tego ile łyżek odtłuszczonej bezglutenowej oliwy z Mazurskiej Wsi trzeba wypić na czczo żeby osiągnąć harmonię duszy i ciała.
Pani Antoni rozpoczyna od opowiedzenia swojej historii, która powoli wprowadza nas w jego świat i pomaga zrozumieć, że długowieczność to nie tylko jedzenie i sport, ale również to co dzieje się w naszym umyśle.
Moim marzeniem jest, by wielu niedowiarków uwierzyło w siebie. Można być w okresie przemijania i być zadowolonym z życia. W lesie, gdy ćwiczę, przerywam trening i dyskutuję: co to znaczy nie chcę, musi mi się chcieć. Niech pani się przełamie. Niech pani sobie powie: nie wolno się położyć, teraz będę miała kilkanaście ruchów rękoma. Jak to, nie może się pan zgiąć? Sznurowadeł sobie zawiązać. Krzesła przesunąć. Musi pan zacząć ćwiczyć? Najpierw dwie minuty dziennie, trzy obroty głową, jeden przysiad – od czegoś trzeba zacząć.
Antoni Huczyński, Mój sposób na długowieczność
Potem oczywiście przechodzi do konkretów. Odpowiednia dieta, ruch, krioterapia (brrrrr, zimno) i do przodu. Dziarski dziadek podaje nam sprawdzone przez siebie sposoby na życie w formie, jednak warto wspomnieć, że książka konsultowana była przez specjalistę z dziedziny wychowania fizycznego oraz dietetyka, więc doświadczenie jest poparte wiedzą naukową.
Z jednej strony nie ma w Moim sposobie na długowieczność niczego spektakularnie nowego, natomiast z drugiej strony sama pamiętam jak tłumaczyłam swojej koleżance, że pączek to nie jest dobre drugie śniadanie (każdego dnia!). Tak łatwo zapomnieć, że zdrowe jedzenie to nie tylko jagody goji (chociaż są pyszne).
Podoba mi się szczególnie podejście dziarskiego dziadka do posiłków, ponieważ jest proste i dostosowane do kraju w którym żyjemy. Owsianka, ryby, jajka, warzywa, czosnek – zdrowe jedzenie jest na wyciągnięcie ręki i naprawdę nie trzeba wykupić całego sklepu z egzotyczną żywnością żeby czuć się dobrze. Wystarczy pójść do warzywniaka.
A potem wstać sprzed komputera. To nie musi być od razu trening do maratonu. Zwykły spacer też jest dobry.
Ja tę książkę z przyjemnością przy najbliższej okazji przekażę swojej Babci i Dziadkowi (swoją droga świetny pomysł na prezent, jeśli jeszcze niczego nie kupiliście, a chcecie uniknąć grudniowego szaleństwa), a sama pewnie wrócę do niej za kilkadziesiąt lat i sprawdzę czy jestem dziarską babcią.
Antoniemu Huczyńskiemu życzę 200 lat, nam wszystkim chociaż 100, a na koniec zostawiam Was z cytatem, który może pomóc dożyć tego pięknego wieku.