Nowy rok, nowe plany. Jedni zapisują się na dziką ilość maratonów, drudzy publicznie deklarują, że przeczytają 52 kodeksy , a ja postanowiłam przestać trzymać drobne w dziesięciu różnych miejscach.
Pół roku temu przed wyprawą do Portugalii musiałam naprawdę ostro przeczesać zakamarki szuflad, żeby wyczarować sobie tzw. „kieszonkowe”, czyli pieniądze, które nie były mi potrzebne na wyjazd, bo konkretną sumę miałam już przygotowaną wcześniej i bez problemu by mi na wszystko starczyło. Chodziło o dodatkowe pieniądze na niespodziewane i atakujące w najmniej odpowiednim momencie wydatki, czyli na przykład spodnie w Porto („bo takich z wysokim stanem to ze świecą szukać!„) albo rejs na Porto Santo, którego nie planowałam wcześniej, a jak się okazało, kosztował 200 zł.
Teraz uznałam, że trzeba to jakoś ogarnąć, bo jednak prowadzę uporządkowane życie, więc to trochę wstyd mieć taki bałagan w pieniądzach.
Stąd pomysł na skarbonkę. Moją pierwszą w życiu skarbonkę!
Naprawdę długo szukałam czegoś, co nie jest w kształcie świnki, więc mam nadzieję, że ta sowa stanie się dla mnie symbolem mądrego gospodarowania pieniędzmi. Lub też mądrego zbierania ich z kieszeni różnych torebek. Mam taki paskudny zwyczaj trzymania drobnych w dziesięciu torebkach i pięciu szufladach jednocześnie. Czas z tym skończyć. Od dzisiaj aż do wakacji planuję wrzucać do sowy wszystkie monety 1, 2 i 5 zł, jakie znajdę podczas sprzątania, oraz każdą sumę, jaką uda mi się zaoszczędzić, bo jakimś cudem odmówię sobie kolejnej gazety o fitnessie, w której nie ma nic nowego, albo podwójnego latte, bez którego nie przetrwam drogi do domu. Nie zamierzam się katować – skrajny minimalizm nie jest w moim stylu, wręcz mnie denerwuje (jak wszystkie inne skrajności) i niejedne 10 zł pewnie zamienię na nachosy w kinie, ale może coś się uda uratować.
Przed moim kolejnym wyjazdem na wakacje (mniej więcej za 6 miesięcy) obiecuję publicznie otworzyć skarbonkę i napisać, ile oraz na czym udało mi się zaoszczędzić. Może będzie to suma, która pozwoli mi spędzić dodatkowy dzień lub dwa w danym kraju? Trzymajcie kciuki!
A tymczasem ja idę się zastanawiać, gdzie spędzę te wakacje. Hiszpania? A może Malta? Na pewno w grę wchodzi tylko ciepełko.
ps. Kto się przyłącza do wyzwania? A może już kiedyś zbieraliście? Udało się?
Pingback: Wyzwanie Skarbonka, czyli jak nauczyłam męża odkładać drobne na miejsce()