Kosmetyczne hity i kity ostatnich miesięcy

Styczeń 30, 2015

Czas na kolejny przegląd kosmetyków, których używałam przez ostatnie kilka miesięcy. Sprawdźcie, co polecam, a czego nie!

Poprzednią notkę z tej serii znajdziecie tutaj.

Photo Finish Pore Minimizing Primer – baza pod podkład

_MG_0011

Zaczynamy od niewypału. Niestety nie mam zielonego pojęcia, czy baza Smashbox ma takie działanie, jak obiecuje producent (brak widocznych porów, wygładzenie, zmatowienie), i w zasadzie nie mogę nic o niej napisać, ponieważ podkład roluje mi się na niej bardziej niż Natasza Urbańska na scenie. Poddałam się po trzech użyciach. Szkoda, bo lubię kosmetyki tej firmy.

Shiseido, Sun Protection, Compact Foundation SPF30, odcień Light Ochre

_MG_0013

 Skusiłam się na ten podkład w kompakcie latem, bo potrzebowałam czegoś ciemniejszego niż zwykle ze względu na opaleniznę (nadal wolę być blada, ale jednak kiedy biega się od wiosny na powietrzu, to nawet kremy z filtrem czasem nie pomagają). Wiecie już, że jestem totalnie zachwycona kosmetykami Shiseido. Tym razem nie było inaczej. Kosmetyku używałam jako pudru i sprawdził się w tej roli znakomicie. Utrwalał makijaż, matowił skórę, nadawał jej ładny odcień, nie był widoczny i długo się utrzymywał (jest wodoodporny). Dodatkowy plus mogę przyznać za ładne opakowanie z przegrodą oddzielającą gąbkę od pudru i lusterka oraz filtry UVA i UVB. Pomimo że moja opalenizna trzymała się do października, nie zauważyłam prawie w ogóle zużycia i na pewno wykorzystam go, kiedy za kilka miesięcy wyjdzie słońce.

Przez pozostałą część roku nadal używam tego produktu w odcieniu Light Ivory i cały czas jestem zachwycona. Obydwa pudry kupicie online tutaj.

Lashes on Top, Celia – maskara wydłużająca

_MG_0017

Dramatu nie ma, ale szału też nie. Maskara jest niezwykle tania – kosztuje około 10 zł i to jej największy plus. Poza tym charakteryzuje ją głównie to, że daje bardzo delikatny efekt. Myślę, że to jest produkt, który nadaje się na pierwszy w życiu tusz do rzęs, kiedy jest się jeszcze w szkole i obowiązuje zakaz makijażu (czyli trzeba zrobić to tak, żeby nikt nic nie widział). Kosmetyk minimalnie podkreśla rzęsy i naprawdę trzeba się namachać szczoteczką, żeby efekt był widoczny. Jednak nie skleja rzęs ani nie kruszy się w ciągu dnia, więc jakoś zupełnie go nie skreślam.

High Brow Glow, Benefit – rozświetlająca kredka pod brwi

_MG_0019

Cierpię, bo Sephora wycofała ze sprzedaży moją ulubioną kredkę do rozświetlania spojrzenia. Pisałam Wam o niej tutaj (nie mogę patrzeć na te stare zdjęcia, masakra). Produkt Benefit, który zdecydowałam się kupić w zastępstwie kredki, w teorii jest przeznaczony pod brwi, ale z powodzeniem używam go również do rozświetlania dolnej części oka. Tak samo jak mój poprzedni ulubieniec ma kolor szampański i jest w stanie ożywić nawet najbardziej zaspane spojrzenie. Jedynym minusem jest grubość kredki, trzeba się na początku trochę z nią pogimnastykować, a później regularnie temperować, ale można się przyzwyczaić. Polecam wszystkim wiecznie niewyspanym! Produkt do kupienia online tutaj.

Shiseido – wielofunkcyjny krem pod oczy

_MG_0020

Pamiętacie moje wystąpienie na Blog Forum Gdańsk? Gdyby nie ten krem, to poszłabym tam zapłakana, że zaraz będę na transmisji online, a wyglądam jak panda. Oczywiście nie chcę go stawiać nad korektorem pod oczy, ale jednak nie mogłabym nie docenić jego wkładu w ogarnięcie swojej osoby. Tamtej soboty obudziłam się ze skórą wyschniętą na wiór. Prawdopodobnie przez klimatyzację, która mnie zaatakowała – najpierw w samolocie, potem w knajpie, a na końcu w hotelu. W ciągu 12 godzin upodobniłam się do jesiennego liścia. Moje dodatkowo zaspane oczy uratował ten krem. Ukoił delikatną skórę, nawilżył ją i sprawił, że spojrzenie nabrało blasku. Od tamtej pory nie mogę się z nim rozstać – to jeden z lepszych produktów tego typu, jakich do tej pory używałam. Produkt do kupienia tutaj.

Essence, Glossy Lipbalm – błyszczyk

_MG_0021

 Najzwyklejszy błyszczyk do ust, o którym nie można powiedzieć ani nic dobrego, ani nic złego. Kosztuje 10 zł i za tę cenę można sobie kupić coś różowego o smaku wiśni. Nadaje ustom ładny, bladoróżowy kolor i delikatnie się mieni. Oczywiście ja go zjadam po chwili. Taka zabaweczka do pomalowania się bez lustra. No co? Każdy może czasem kupić coś bez sensu. Nawet ja.

 

A jakie są Wasze hity i kity ostatnich miesięcy? Podzielcie się swoimi typami w komentarzach! W nagrodę mam dla Was cukierki ;)

_MG_0016


Przydatny post? Kliknij lubię to!