Share Week 2015 – blogi, które czytam

Marzec 19, 2015

Czekałam na tegoroczny Share Week chyba bardziej niż na dostawcę pizzy.

Poważnie, mam już od dłuższego czasu w głowie listę blogów, którymi chciałabym się z Wami podzielić, więc ogromnie się cieszę, że mogę to zrobić w ramach tej akcji.

Jeśli nie wiecie o co chodzi, to odsyłam do wpisu Andrzeja. W telegraficznym skrócie: Share Week to taki tydzień (nieźle, prawda, nie spodziewalibyście się, że tydzień?), w trakcie którego blogerzy polecają do czytania innych blogerów. Małych, dużych, średnich. Chłopców i dziewczynki. Szafiarki, kulinarki, blogerów stylożyciowych, podróżniczych, parentingowych i wszystkich innych, jakich czytacie.

Brałam jak dotąd udział we wszystkich edycjach tej akcji (moje polecenia z poprzednich lat możecie zobaczyć tutaj.

Dziś czas na Share Week 2015.

Formuła w tym roku zakłada zgłoszenie 3 blogów do formularza w wyżej podlinkowanym przeze mnie wpisie Andrzeja, ale na swojej stronie można polecić więcej miejsc, co też czynię. Kolejność przypadkowa.

 

Agnieszka Maciąg

Ostrzegam przed wejściem na tę stronę! Kiedy pierwszy raz tam trafiłam, od razu napisałam do Andrzeja: „Widziałeś???111!!!”

A całkiem poważnie, to faktycznie do niego napisałam, bo byłam pod ogromnym wrażeniem tego, jak profesjonalnie to wszystko wygląda. Nie powiem chyba niczego nadzwyczajnego, jeśli stwierdzę, że blogi osób, które w pierwszej kolejności były znane z innych mediów niż Internet, zazwyczaj są po prostu bardzo, bardzo słabe. A blog Agnieszki Maciąg jest niezwykle dobry. Piękny wizualnie, regularnie aktualizowany oraz bogaty w wartościowe, rzetelnie opracowane i przydane treści (polecam zwłaszcza przepis na ten bulion warzywny – niesamowicie wzmacnia).

 

Magiczny Składnik

Lubię czasem zastanawiać się nad rzeczami, które nie są mi do niczego potrzebne. W ten sposób któregoś pięknego dnia rozpoczęłam rozważania na temat: „Gdybym chciała zostać blogerem kulinarnym, to jakie zdjęcia bym robiła?”. Otóż nie wiem, czy zauważyliście, ale w s z y s t k i e zdjęcia na blogach kulinarnych to jest gorszej lub lepszej jakości to samo. Wszyscy przeczytali te same podręczniki – „Ujęcia ze smakiem” albo jakiś inny poradnik o fotografiach kulinarnych dla blogerów – i stawiają na starych deskach talerz od babci, na którym kładą jakieś danie, a w tle widać ściereczkę w kropki i kilka składników. Nie krytykuję tego podejścia, niżej polecam nawet jeden blog, który realizuje je idealnie. Jednak podziwiam ludzi, którzy wymyślili coś innego. I tak kiedy zobaczyłam u Tomka ten wpis, to wiedziałam, że odpowiedział na moje pytanie.

 

Kasia Gandor

Moje lekarstwo na wiele bzdur, jakie wypisywane są w Internecie. Kasia jest studentką biotechnologii. Bardzo pilną studentką. A do tego dobrze rysuje. Dzięki połączeniu tych dwóch rzeczy ma na blogu dział health & diet, w którym celnie, precyzyjnie, a przede wszystkim zrozumiale dla każdego zajmuje się takimi tematami jak parabeny, konserwanty i inne nietolerancje laktozy. Naprawdę polecam czytać Kasię zamiast wątków na Wizażu.

 

Grochem o garnek

Mówiłam, że będzie blog kulinarny, który jest dla mnie wyjątkiem, a więc proszę. To blog Ani. Miałam okazję poznać ją na SeeBloggers i od razu poczułyśmy, że doskonale rozumiemy się w temacie wegetariańskiego jedzenia. Grochem o garnek wyróżnia się tym, że nie ma dobrych zdjęć. Tam są same ostre jak żyleta, pełne światła i kolorów, rewelacyjne zdjęcia. Czemu ona jeszcze nie wydała książki?

 

Niebałaganka

Nie wiem, jak to jest możliwe, że przy swojej hipochondrii i umiarkowanym pedantyzmie nie wiedziałam wcześniej, w jaki sposób wyczyścić klawiaturę laptopa z zarazków. Dopiero prosty i szybki pomysł Ani oświecił mój umysł, a potem zaczęłam wczytywać się w jej bloga coraz bardziej i szczerze polecam go do ogarnięcia swojego codziennego życia. Chociaż nie miałam jeszcze okazji poznać autorki osobiście, to z jej blogowego wizerunku bije taki spokój i poukładanie, że mam nadzieję na jak najszybsze nadrobienie tego braku.

 

Troyann

Jeżeli ktoś z Was marzy o życiu w stolicy i karierze w fajnej agencji to powinien dokładnie prześledzić losy Maćka, który jakiś czas temu przeniósł się z Gdańska do Warszawy. Był jednym z wielu blogerów i jednym z jeszcze bardziej wielu pracowników agencji. Teraz rozdaje karty i stał się ulubieńcem kobiet. A do tego bardzo fajnie zmienia swoje życie. Ciekawe, co wymyśli dalej!

 

Riennahera

Kobieta, która idzie wziąć prysznic, a potem wraca z pomysłem na wpis, który zbiera prawie dwa tysiące lajków. Powinna reklamować wysadzane brylantami brodziki. A całkiem serio to Marta prowadzi przyjemny dla oka i umysłu blog m.in o tym jak wygląda życie w Londynie. To między innymi jej notki analizowałam przygotowując się do swojego wystąpienia na BFG, więc polecam  raz jeszcze. Jest co czytać.

 

Tyle ode mnie! Jeśli sami piszecie bloga lub chcecie polecić kogoś ciekawego, śmiało wrzucajcie linki w komentarzach!