Jak zmieniały się kostiumy kąpielowe? + KONKURS

Lipiec 24, 2015

Dziś zapraszam Was na krótką historię… odsłaniania kobiecego ciała. Dowiecie się z niej między innymi, jak wyglądały kostiumy kąpielowe ponad 100 lat temu.
Pewnie jest Wam gorąco? W końcu nadeszła do Polski fala ciepełka i możemy chociaż na chwilę (wrzesień już niedługo!) schować do szafy długie spodnie i swetry. Ja jestem totalną fanką upałów i słońca, nie boję się nawet bardzo wysokich temperatur. W zasadzie im jest cieplej, tym lepiej się czuję. Pełną euforię osiągam, kiedy temperatura dobija do 30 stopni Celsjusza.

Tak, wiem. Jestem wyjątkiem. Doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, że znaczna część z Was nie lubi upałów i najlepiej czuje się w umiarkowanych temperaturach. Macie szczęście, że nie żyjecie 150 lat temu. Wtedy na plaży w Sopocie prezentowałybyście się w czarnym kostiumie, który bardziej przypominałby teatralny niż kąpielowy.

Już wyjaśniam, o co chodzi. Dzisiaj razem z marką Iwostin – a dokładniej linią Solecrin odpowiedzialną za wysoką ochronę przeciwsłoneczną – przygotowałam krótką historię ewolucji kostiumu kąpielowego. Całość to oczywiście dość obszerny temat, dlatego wybrałam dla Was trzy okresy, o których chciałabym opowiedzieć. Jeden najśmieszniejszy, drugi przełomowy, a trzeci mój ulubiony.

Przy okazji możecie też wziąć udział w konkursie:

Chcę wziąć udział w konkursie

Wiek XIX duży

Zaczynamy od XIX wieku. Z oczywistych przyczyn nie mogłam sobie tego darować, ponieważ kostiumy po prostu przypominały wtedy sukienki. Dodam jeszcze, że dominowały ciemne kolory, a najczęściej używaną tkaniną była wełniana flanela. Brzmi znajomo, prawda? Jak widać, stylówka obowiązywała non stop, nawet w 30-stopniowym upale. Teraz spokojnie w takim stroju można by było pójść na bal.

XIX wiek to początki mody plażowej i oddzielnego ubrania służącego do zażywania kąpieli leczniczych w wodzie, która ma właściwości zdrowotne (czyli – jak wtedy sądzono – w każdej wodzie). Dlatego było ciężko. Zarówno w przenośni, jak i dosłownie. Ówczesne kostiumy kąpielowe ważyły odpowiednio dużo, były długie i niewygodne. Składały się nie tylko z części zakrywającej ciało, lecz także z gorsetu lub kapelusza. Naprawdę szczerze współczuję komuś przebywania na słońcu w czymś takim. Na szczęście pod koniec XIX wieku dostrzeżono inne potrzeby niż taplanie się w wodzie przy brzegu i stworzono kostiumy pływackie, a nawet czepki.

lata 20 duży

Lata 20. XX wieku to już klasyka, dlatego również nie mogłam ich pominąć. Zwłaszcza że niezwykle interesujące jest to, jak modę powszechnie znaną z tamtego okresu można było przełożyć na plażowanie.

Nikogo nie powinno dziwić, że prawie 100 lat temu na kostium kąpielowy (tak jak i na całą modę damską) ogromny wpływ miały zmiany społeczne. Kobiety zyskały większe prawa, co przełożyło się również na ich wygląd. Kostium kąpielowy stał się znacznie krótszy, wygodniejszy oraz lżejszy. Powoli odsłaniał już ramiona i uda. Najprościej mówiąc: był to taki kombinezon z krótkimi spodenkami. Wynikało to ze wzrostu popularności wyczynowego pływania wśród kobiet. Miało być wygodnie! W końcu! Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby tamten okres w historii ludzkości został pominięty albo przebiegł inaczej. Być może właśnie przechadzałybyśmy się brzegiem może w gorsecie. Brrr…

lata 50 i 60 duży

Lata 50. i 60. XX wieku oraz stroje inspirowane tymi okresami to zdecydowanie to, co w modzie plażowej kręci mnie najbardziej. Chociaż tak naprawdę powstanie bikini należy datować właśnie na lata 50., to jeszcze wtedy uważano je za zbyt odważny stój (w końcu odsłaniał pępek!). Musiało upłynąć 10 lat, zanim tak naprawdę stało się modne. Wcześniej nosiły je głównie takie gwiazdy jak Brigitte Bardot albo Diana Dors (okrzyknięta angielską Marilyn Monroe).

Ja cały czas zachwycam się najbardziej tym, że kostiumy w tamtym okresie – choć nadal dużo zakrywały – umiejętnie modelowały sylwetkę oraz były już po prostu ładne i kobiece (oczywiście o ile jakaś pani nie zapragnęła zostać syrenką Ariel). Do tej pory moda retro jest na topie i ja sama mam kostium (chociaż dwuczęściowy) stylizowany właśnie na lata 50. i 60., bo moja sylwetka wygląda w nim znacznie lepiej niż w czterech trójkątach.

kosmetyki iwostin jpg 1500

Jak widać, tendencja jest podobna do tej, którą miałyście okazję zaobserwować przy okazji notek dotyczących historii sukienki. Moda plażowa zmienia się jak każda inna i powoli odsłaniamy coraz więcej ciała. Dlatego dobrze by było, żebyśmy również poza myśleniem o tym, jak stylowo prezentować się na plaży, pamiętały o ochronie przeciwsłonecznej. Dzisiaj chcę Wam polecić dwa świetne kremy Iwostin Solecrin o lekkiej formule.

→ Krem żel do ciała  SPF 50+

→ Krem żel do twarzy SPF 50+

SPF 50 + to wysoki filtr – i słusznie, ponieważ wysoki filtr to podstawa. Mam nadzieję, że nie smarujecie się 6+ SPF, żeby szybciej się opalić (robiłam tak w gimnazjum, wstyd!), bo to może nam tylko zaszkodzić. Po pierwsze: dlatego, że – skoro już jesteśmy przy modzie – opalenizna w stylu mahoniowych mebli dawno z mody wyszła. Po drugie: dlatego, że aby wyglądać ładnie i zdrowo, najlepiej postawić na lekkie muśnięcie słońcem. Filtr SPF 50+ właśnie na coś takiego Wam pozwoli.

Poza tym obydwa kremy mają bardzo delikatną żelowo-kremową formułę, czyli są po prostu lekkie i bardzo szybko się wchłaniają oraz nie pozostawiają tłustego, białego filmu na skórze. Obydwa kremy żele są hypoalergiczne i wodoodporne. Chronią nas przed promieniowaniem UVA/UVB i – dzięki zawartości witaminy E – przed działaniem wolnych rodników odpowiedzialnych za fotostarzenie się skóry (wieczna młodość górą!), a także chronią DNA komórek skóry (żadnych zniszczeń!).

Podobny arsenał zalet ma jeszcze jeden produkt, który zwrócił moją uwagę – i chociaż jest przeznaczony dla dzieci, to ja żadnemu dziecku go nie oddam. Mowa tutaj o multipozycyjnym sprayu ochronnym SPF 50+. Uwielbiam kosmetyki do opalania w sprayu, właśnie ze względu na opakowanie. Mam pewność, że nigdzie się nie wyleją, nie zapomnę ich zamknąć itp.

Generalnie z czystym sumieniem polecam Iwostin, bo to świetna marka, wielokrotnie chwalona przeze mnie na blogu. Więcej o całej linii kosmetyków przeciwsłonecznych Iwostin możecie przeczytać tutaj. Jest ich mnóstwo, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

Pamiętajcie: nie musimy się już zakrywać czarnymi, długimi sukniami na plaży. Możemy sobie pozwolić na więcej słońca. Im więcej odsłonimy, tym więcej będzie chronił Solecrin.

Wszystko w granicy przyzwoitości oczywiście ;)

Konkurs

Ale, ale! Na tym nie koniec. Myślicie, że historia kostiumu kąpielowego pojawiła się tutaj przypadkiem? Nie.

Iwostin zaprasza Was do zabawy, a ja razem z nim.

Na stronie … znajdziecie aplikację, w której możecie wgrać swoje zdjęcie i przebrać się w kostium kąpielowy vintage. Jak już się pobawicie, to wybierzcie jedno zdjęcie i napiszcie krótką historię plażową pasującą do danej epoki (możecie korzystać z informacji w mojej notce).

Do wygrania są bardzo stylowe grafiki Poster Plate oraz mnóstwo kosmetyków! To jak, którą epokę wybieracie?

>> PRZEJDŹ NA STRONĘ KONKURSU I WYGRAJ NAGRODY