Len – wszystko, co musisz o nim wiedzieć

Październik 13, 2015

Kiedyś był nieodłącznym elementem polskiej codzienności. Teraz trochę o lnie zapomnieliśmy, nie wykorzystujemy w pełni jego zalet.

Pewnie wielu z Was myśli o lnie głównie jako o materiale na wakacje. To prawda, len fantastycznie sprawdza się w formie przewiewnej koszuli na upały, ale na tym nie koniec jego zastosowań. W tej notce przyjrzę się z bliska jego właściwościom. Ale najpierw krótko o tym, skąd się biorą lniane materiały, żebyście mogli stworzyć sobie szerszy obraz.

Produkcja

Len zwyczajny to dość wysoka roślina, zazwyczaj w porze zbiorów ma około metra. Można go łatwo rozpoznać po charakterystycznych kwiatkach barwy niebiesko-fioletowej. Rozległe pola w tym właśnie kolorze jeszcze w połowie ubiegłego stulecia były powszechnym widokiem w niemal wszystkich regionach Polski.

fot Benjamine Scalvenzi

fot. Benjamine Scalvenzi

Len jako surowiec włókienniczy wykorzystywano od bardzo dawna. Egipcjanie utrzymywali spore uprawy już w III tysiącleciu p.n.e. Ale archeolodzy sądzą, że włókno odzieżowe z dzikiego lnu służyło pierwszym tkaczom jeszcze przed pojawieniem się starożytnych cywilizacji.

Od wieków metody pozyskiwania lnu nie uległy jakiejś fundamentalnej zmianie, po prostu doszło do zmechanizowania czynności przedtem wykonywanych ręcznie. Z gleby wyrywa się roślinę w całości, ponieważ jej włókna obejmują nie tylko łodygę, ale też korzenie i część wierzchołkową.

fot BERTFR

fot. Bertfr

Dalej następuje proces roszenia. Zbiory leżą na mokrych łąkach przez ponad miesiąc albo (nieco krócej) są moczone w wodzie. Dzięki temu łatwiej przebiegają dalsze procesy – wyżymanie, suszenie, międlenie i trzepanie. Z tak wymęczonego włókna można już przygotować przędzę. Może to być szlachetna nić na kostium albo pakuła służąca do uszczelniania rur.

Dziś w Polsce uprawia się jeszcze len, ale nie w takiej ilości jak dawniej. Większość produkcji to surowiec wysokiej jakości, przeznaczony na eksport. W zachodnich firmach z polskiego lnu powstają ekskluzywne wyroby tekstylne.

Szkoda, że tak rzadko polski len trafia do naszych sklepów. Dostajemy przeważnie produkty z gorszego lnu chińskiego, który oczywiście jest tańszy. Chciałabym, żeby powstała swego rodzaju moda na polski len. Zdrowy snobizm, który trochę pomógłby nam go docenić. Wydaje mi się, że jesteśmy już blisko, bo lniane chusty zniknęły z mojego sklepu w mgnieniu oka.

Charakterystyka

Lny nie różnią się między sobą aż tak jak wełny, o których pisałam niedawno. Ale i tak, w zależności od techniki produkcji czy po prostu od urody konkretnej rośliny, możemy uzyskać włókno lniane grubsze lub cieńsze, co decyduje o jego charakterze. Przędza z grubych włókien da nam ubranie o bardziej wyrazistej fakturze, za to przędza z włókien cienkich posłuży do wytworzenia tkanin miększych.

Oczywiście na formalne sukienki czy garnitury len się nie nadaje, ponieważ to włókno wyjątkowo mało sprężyste. Krótko mówiąc – gniecie się. Trzeba się z tym pogodzić, taka już jest natura lnianych materiałów. Zresztą niektórzy twierdzą, że lniane koszule czy spodnie mną się w szlachetny sposób. Warto tak na to spojrzeć, bo zalety lnu są nieocenione.

Główna to oczywiście przewiewność. Lniana tkanina, zwłaszcza o luźnym splocie płóciennym, nie powstrzymuje przepływu powietrza, pozwalając naszej skórze świetnie oddychać. Zwróćcie uwagę, że w wielu krajach o klimacie gorącym i wilgotnym, m.in. w Indiach, powszechnie nosi się właśnie lny. Również ze względu na wrażenie chłodnego dotyku.

Dodatkową zaletą jest znaczna chłonność wilgoci. Len wypije nasz pot i szybko go odparuje. Jest też dość odporny na przykre zapachy i brud. Ma to znaczenie nie tylko w tropikalnym klimacie. Nie wszyscy lubią dotyk lnianych materiałów, ale domieszka np. do skarpetek czy podkoszulka nie powinna nikomu przeszkadzać, natomiast sprawi, że ubrania będą bardziej higieniczne.

Len nie jest podatny na grzyby ani bakterie, sam też nie uczula, dlatego można go nazwać hipoalergicznym. Część producentów ogłasza, że len ma właściwości lecznicze, ale moim zdaniem nie ma się czym ekscytować. Jak dotąd nie spotkałam przekonujących argumentów na ten temat.

Natomiast jeśli chodzi o higienę, len jest bardzo odporny na wysokie temperatury. Nawet częste gotowanie nieprędko go zniszczy. Dlatego prześcieradła, pościel, obrusy czy serwetki lniane są zawsze dobrym zakupem. Nawet trudną plamę uda się wywabić z lnianego obrusa, a lniana pościel jest zdecydowanie zdrowsza od poliestrowej.

Czasem zapominamy, że len występuje także w dzianinach – jako domieszka albo samodzielnie. W letnich kolekcjach mamy całkiem spory wybór takich ubrań, zazwyczaj prześwitujących. Rzadziej można spotkać swetry z gęstej dzianiny lnianej, a szkoda, bo wyróżnia je wspaniały połysk. Poza tym sprawdzą się świetnie w sezonach przejściowych – zapewnią ochronę przed lekkim chłodem, ale nie dopuszczą, żebyśmy się przegrzali.

fot Florian Gerlach

fot. Florian Gerlach

Wróćmy do lnu!

Materiał kiedyś w powszechnym użyciu dziś jest wypierany przez tanią bawełnę i materiały syntetyczne. Niektórzy wolą bawełnę od lnu jako milszą w dotyku, ale pamiętajmy, że jej właściwości higieniczne nie są aż tak dobre. Len ma swoje zalety, a jego wyrazista faktura i lekki połysk z pewnością ożywią każdą garderobę. No a lniane oprawy książek, torby, zasłony, obicia meblowe – czy nie dostrzegamy już ich naturalnego piękna? Totalnie chciałabym mieć w domu biblioteczkę z albumami na przykład o fotografii, które byłyby oprawione w piękne, lniane oprawy, a nie w błyszczący papier

Jest jeszcze jeden powód, dla którego powinniśmy bliżej przyjrzeć się lnowi. Nie oszukujmy się, jego przemysłowe uprawy nie są całkowicie neutralne dla środowiska. Ale generalnie zużywa się w nich mniej pestycydów i mniej wody niż na przykład w plantacjach bawełny. Poza tym len jest wykorzystywany właściwie w całości, prawie nic się nie marnuje, co czyni jego produkcję racjonalną z punktu widzenia ochrony środowiska. Czy trzeba Was dalej zachęcać?