Mięsarianinie, nie przeszkadza mi Twoje mięso. Mogę Ci je nawet pokroić.

Styczeń 25, 2016

Czasami mam wrażenie, że jestem ufoludkiem. To by się niby zgadzało, bo jak wiadomo, wegetarianie nie jedzą nic poza sałatą, więc w końcu ich skóra zielenieje.

Tak, wiem, dawno nie czytaliście tak wybornego suchara.

Dlatego przejdę do rzeczy.

Co jakiś czas w social media ktoś pisze post dedykowany wielbicielom mięsa. W ostatnich dniach w ten sposób zagrał Tefal.

I piąty: http://bit.ly/1N3aiUI :-)

Posted by Tefal on 21 styczeń 2016

Wpis pod względem kreacji jest słabiutki. Internet widział już coś takiego naprawdę tysiące razy, ale wiadomo, zawsze się trafi na zatwardziałych fanów mięsa, którzy dadzą lajka, a może nawet szera, więc coś się dzieje i jest nadzieja, że zasięgi urosną. Ale generalnie zieeeeeeew i nuda.

Chyba że trafi się na wojujących szczypiorkiem wegetarian.

A tacy pojawiają się pod każdym, dosłownie każdym postem, w którym ktoś napisze, że „Jedyną prawdziwą potrawą dla prawdziwych ludzi jest MIENSOOO1111!!111”.

Pojawili się więc również pod Tefalem. I jak zwykle postanowili pokazać marce, że ich słaby dowcip to coś, co zasługuje na najwyższe potępienie i pogrzeb tej firmy.

I teraz oni już nigdy nie kupią Tefala!!!111 A jak przypadkiem kupili, to postarają się, żeby żaden z ich znajomych nie kupił!!!111 I sąsiadka też nie!!!11

tefal3

tefal2

tefal1

Bo ten post ich obraża.

A co jest w tym poście?

Informacja, że ktoś nie zostanie wegetarianinem z pięciu powodów. Pierwszy z nich to stek, drugi z nich to stek, trzeci z nich to stek, czwarty z nich to stek, a piąty to grill, na którym można te steki zrobić.

Koniec.

I to obraziło tysiące wegetarian.

Litości.

Prawdę mówiąc, nie pamiętam, dlaczego nie jem mięsa. Przestałam je jeść w wieku 14 lat. Trochę z powodu buntu, trochę z powodu „biednych krówek”, a trochę dlatego, że zawsze wydawało mi się obślizgłe i obleśne.

Za to doskonale pamiętam jedną rzecz. W momencie, w którym wiedziałam już, że prawdopodobnie nigdy więcej nie będę jadła mięsa, obiecałam sobie, że to będzie tylko i wyłącznie moja sprawa.

Czyli nie będę robić nikomu awantur, że kupuje Besos parówki w spożywczym. Nie będę komentować słowami „fuuuuj, ooo nie, to żyło” faktu, że ktoś je kurczaka na obiad oraz nie będę nikogo namawiać, żeby przestał jeść mięso.

Co więcej (tego już sobie nie obiecywałam, samo tak wyszło): jestem w stanie pójść do sklepu, kupić mięso i przygotować z niego jakiś posiłek. Może nie steka, bo akurat nie umiem, ale na pewno nie zakładam rękawiczek, żeby zrobić tosta z szynką.

W każdym razie – nie jem mięsa i uważam, że cztery pomidory są równie dobrym powodem, żeby nigdy nie zostać mięsarianinem, jak cztery steki – przyczyną, dla której nie da się kogoś zmusić do wegetarianizmu.

Nie obrażam się na kogoś, bo woli kurczaka, a nie znosi sałaty. Nie kasuję Michała Góreckiego ze znajomych, bo ciągle wyskakuje mi na jego tablicy jakiś bekon. W końcu – nie bojkotuję marki, która za pomocą steka reklamuje swojego grilla.

Co więcej – szukam grilla do panini, więc chętnie sprawdzę, czy ten będzie okay.

Nie mam pięciu lat. Wiem, że każdy ma prawo do swoich przekonań, decyzji i wyborów.

Nie uważam, że tylko moja wizja świata jest prawidłowa i nie każę całemu światu się do niej dostosować.

Robię grillowane warzywa na tym samym grillu, na którym ktoś obok, w tym samym czasie robi mięso.

I żyję. Nawet mam się całkiem nieźle.

Polecam taki lajfstal, to wiele ułatwia.

PS A teraz uwaga: historia prawdziwa.

Któregoś pięknego dnia odkryłam, że KFC ma wegetariańską kanapkę. Długo nie trzeba było mnie namawiać, żebym sprawdziła, co to jest. Zamówiłam kanapkę online. Dostawa była szybka, kanapka była ciepła. Otworzyłam. Pachniała jak KFC. Ugryzłam. Pomyślałam: „Noo… nieźle udało im się to mięso podrobić. Te przyprawy w KFC to jednak robią robotę. Smakuje tak samo jak 13 lat temu…”. I w tym samym momencie wyplułam to, co przed chwilą ugryzłam.

Jak się domyślacie, nie dostałam wegetariańskiej kanapki. Przez pomyłkę dostałam kanapkę z kurczakiem. Prawdę mówiąc, rozbawiło mnie to strasznie i chciałam zadzwonić do KFC z „awanturą”, że właśnie zniszczyli mi światopogląd, bo ugryzłam mięso pierwszy raz od ponad dekady, więc teraz ich pozwę i nie wypłacą się do końca życia. Niestety nie mogłam przestać się śmiać, więc tylko poprosiłam o wymianę kanapki. 10 minut później dostałam wersję wege i niestety była to najbardziej obrzydliwa kanapka, jaką w życiu jadłam.

Ale cóż – jak mówi znane, staropolskie przysłowie – grunt, że wódka jest wegańska.


Podoba Ci się ten post? Udostępnij go znajomym!