Luźna sukienka na ciepłe letnie popołudnie

Kwiecień 27, 2016

Jest ciepłe czerwcowe popołudnie. Upał już jakby trochę zelżał, ale słońce oświetla teraz wszystko dookoła, korzystając ze swojego najlepszego położenia. Nadchodząca złota godzina zwiastuje leniwie zbliżający się początek idealnego wieczoru. Siedzę na tarasie swojego położonego nad morzem domu. Wsłuchuję się w szum fal i odgłosy mew. Delikatnie wytrzepuję z butów resztki ciepłego piasku. Jest początek lata 2016 r. Lata, które będzie najpiękniejsze w moim życiu.

Nic nie muszę, nigdzie się nie śpieszę, na nikogo nie czekam. Nie pamiętam, gdzie zostawiłam telefon, zasięgu i tak prawie nie ma. Zresztą chwilowo najlepiej mi z samą sobą. Może gdzieś wyjdę, pewnie kogoś spotkam, ale niech to będzie przypadek. Milan Kundera napisał, że to nie konieczność, ale przypadek ma w sobie czar. Tego się trzymam. Wierzę w przypadek, we właściwą chwilę i trochę w moje szczęście.

Mam na sobie luźną chabrową sukienkę. To był bardzo dobry pomysł, żeby uszyć ją bez podszewki – dzięki temu czuję na ciele każdy podmuch wiatru. Sukienka nie krępuje moich ruchów. Mogę leżeć na tarasie cały dzień i czytać książkę. Mogę też wstać, zdjąć buty i zobaczyć zachód słońca na plaży. A kto wie, może później sprawdzę, jak wygląda miasto nocą? Zimne prosecco to zawsze dobry pomysł.

Lubię takie leniwe wakacyjne dni. Zawsze czekam na nie przez całą zimę. Początek wiosny to już w zasadzie nerwowe skreślanie dni w kalendarzu i odliczanie do początku lata. I za każdym razem ogromna radość, kiedy budzą mnie nie odgłosy budzika, ale promienie słońca. Często myślę, że urodziłam się nie w tej strefie klimatycznej, w której powinnam. Deszczowa pogoda i szare dni zabierają ze mnie większość życia, luzu i spontaniczności. Nie jestem wtedy sobą, tylko w miarę poprawnie funkcjonującym człowiekiem pytającym, gdzie jest kołdra i kawa. Ale widocznie z jakichś względów jestem tutaj, a nie w innym miejscu na Ziemi.

Nie będę marnować tych pięknych chwil na takie rozmyślania. Tyle czasu czekałam na to lato, że teraz muszę wycisnąć z niego więcej niż z cytryn na lemoniadę. A właśnie: skoro już jesteśmy przy lemoniadzie, to chyba wiem, co zaraz zrobię. Jeszcze tylko chwilę posiedzę w promieniach słońca. Teraz nic nie muszę.

Sukienka: Monika Kamińska

Wizaż: Sylwia Sarosiek

Zdjęcia: Magdalena Hanik

+ specjalnie podziękowania za cudowną pomoc dla Kasi Gandor

VU6B6204

VU6B5905-horz

VU6B5935

VU6B6234-horz

VU6B6226 — kopia-horz

VU6B6498

VU6B6315