Mniej typowe zdjęcia z Pragi

Wrzesień 29, 2016

Pierwsze pół godziny spędziłam, spacerując po Pradze i zastanawiając się, jak wziąć aparat do ręki. Nie miałam żadnego pomysłu na zdjęcia z Czech. Prawie w ogóle nie miałam też czasu, bo w trakcie tygodniowego wypadu wolne miałam tylko 1,5 dnia. Trudne sprawy blogera.

Na szczęście rzeczywistość okazała się przychylna, a Czechy bardziej fotograficzne, niż podejrzewałam. Wystarczyło tylko spojrzeć na nie trochę inaczej niż na każde inne miasto.

Zapraszam na fotonotkę, którą roboczo sobie nazwałam „Nie tylko ładne widoczki”.

_dsf0014

Tak naprawdę nadal jestem małą dziewczynką. Chcę wszystkie! Nie biorę tylko tych żółtych kwiatków.

_dsf0015

Pluszaki dla dorosłych.

_dsf0021

I jeszcze coś dla starszych dorosłych. Swoją drogą: w środku był tajski masaż stóp. Coś przedziwnego, bo przez te wiecznie otwarte drzwi wszystko było widać. To chyba jakaś sieciówka w Czechach, ponieważ widziałam kilka takich miejsc.

_dsf0022

Bańki…

_dsf0031

…i Kubuś Puchatek. Poważnie to tu nie jest.

_dsf0046

Okay, w końcu coś na serio. MIĘSO. Pozdrawiam Michała Góreckiego.

_dsf0060

Kadrowanie na chodnik szło mi nieźle.

_dsf0065

Zapowiadałam, że nie będzie widoczków, ale ten naprawdę musiałam Wam pokazać. Zapierający dech w piersiach! Najładniejszy widok w moim życiu!

_dsf0092

A całkiem poważnie: Praga z góry jest przepiękna.

_dsf0099

Kto mnie obserwuje na Insta Stories, ten widział, jak przez ponad dwie godziny siedziałam w wejściu do jakiejś kamiennicy, ponieważ miałam na sobie espadryle i koszulkę na ramiączka oraz – oczywiście – żadnego parasola. Kilka razy próbowałam wyjść, ale wtedy zaczynało padać od nowa. Przepraszam, nie padać – to była gigantyczna ulewa z opcją zapętlania. Za każdym razem, kiedy się kończyła, zaczynała się znów.

_dsf0158

Mistrzowie reklamy. Byłam w tej wegańskiej knajpce, ale dlatego, że wcześniej przeczytałam o niej w przewodniku. Dziwne i bardzo zdrowe jedzenie. Na szczęście mają też piwo.

_dsf0204

Łabędzie w Pradze są bardziej oswojone niż te mazurskie. Nie warczą i naprawdę można im robić zdjęcia z odległości pół metra.

_dsf0211

Szyk, klasa, elegancja.

_dsf0214

Ciąg dalszy stylowego życia. To placyk przed Franz Kafka Museum – bardzo polecam to muzeum, jest niezwykle klimatyczne. Miałam też okazję odwiedzić Gallery of Art Prague, gdzie można obejrzeć trzy naprawdę obszerne wystawy prac: Muchy, Dalego oraz Warhola. Inspirujące miejsce, w którym można zobaczyć, jak bardzo sztuka może się od siebie różnić.

_dsf0219

Love, love, love.

_dsf0222

Legendarna ściana Johna Lennona, która była źródłem irytacji dla reżimu komunistycznego. Dziś to symbol miłości i pokoju.

_dsf0234

Pyszna kukurydza i paskudny sos czosnkowy, który zniszczył pieczone ziemniaki. Skandal!

_dsf0237

Najbardziej popularny środek transportu w Czechach.

_dsf0244

Telcz, czyli XIII-wieczne miasto w Czechach, wpisane na Listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO. Piękne, małe, spójne (Instagram byłby dumny) kolorystycznie kamienice i fatalne jedzenie dookoła. Koniecznie musicie to zobaczyć, ale nie zatrzymujcie się tam na obiad.

_dsf0262

Ostatni punkt wycieczki, czyli Ostrawa. Przyjemne miejsce do zobaczenia w jeden dzień. Albo nawet w pół.

_dsf0276

I na koniec informacja, która zmieni Wasze życie. W Czechach piwo bywa tańsze od wody. Chociaż ja generalnie piwa nie lubię, to mam zasadę, że staram się próbować tego, co miejscowe. I słusznie, bo okazało się, że piwo w Czechach jest lżejsze i delikatniejsze, co bardzo mi odpowiadało. Na zdjęciu widzicie home made radlera z Si Restaurant w Ostrawie. Kosztowało mnie jakieś 5 zł za 0,5 litra. I było pyszne. Jedzenie w tej restauracji zresztą też. Idealna końcówka wyjazdu!