W powiedzeniu, że jeżeli nie wiesz czy jechać w góry czy nad morze, najlepiej wybrać Mazury jest dużo prawdy.
Na pewno zgodziłaby się ze mną Agnieszka Osiecka, która Mazury wyjątkowo sobie ukochała.
Mam w życiu czasami takie szczęście, którego sama sobie zazdroszczę.
Bywałam na Mazurach nad kilkoma jeziorami, zanim na dłużej w wieku lat 12, może 13 lat nie zostałam nad Jeziorem Nidzkim. Wracam nad nie co kilka lat i za każdym razem przypominam sobie właśnie tę piosenkę Osieckiej. Nie ma w tym żadnego przypadku. Któregoś lata, po drugiej, może trzeciej wizycie w tym samym miejscu, nagle przeczytałam w biografii Osieckiej, że znajduję się kilkanaście kilometrów od ukochanej przez Osiecką miejscowości Krzyże i to właśnie Jezioro Nidzkie było jeziorem po którym poetka pływała sobie motorówką i o które jest tłem tej piosenki.
Oczywiście zaraz udałam się do Krzyży i będąc szaloną nastolatką weszłam do pierwszego lepszego sklepu spożywczego z pytaniem:
– „Przepraszam bardzo, orientuje się pani może gdzie tutaj mieszkała Agnieszka Osiecka?”
Pani się orientowała. Pokonałam kilkaset metrów i weszłam na czyjeś podwórko z tym samym pytaniem. Trafiłam dobrze. I naprawdę miałam dużo szczęścia albo wyglądałam na młodą, natchnioną fankę poezji spiewanej, bo przemiła właścicielka mieszkania pozwoliła mi wejść do domu, pokazała pokój w którym Osiecka pomieszkiwała i zaznaczyła, że stół nadal stoi ten sam.
Teraz jeżdżę nad to jezioro i myślę, że dalej by jej się tam podobało. Na Mazurach są jeszcze takiej miejsca w których słuchać tylko wodę uderzającą o pomost. Cisza, spokój, czysto, zielono. Inny zapach powietrza. Ogromny las, nisko zawieszone chmury. Mało ludzi. Jeżeli szczęście można zobaczyć, to ja swoje widziałam na Mazurach.
Pingback: Czapka i szalik z wełny (baby alpaca)()
Pingback: Podsumowanie miesiąca (+konkurs)()