Nie podoba mi się demonizowanie telefonu, tak samo jak nie podoba mi się demonizowanie Internetu.
Już nie ma prawdziwych przyjaźni, związków, znajomości.
Już jesteśmy tylko w sieci, tylko online, tylko na Facebooku. Nasze relacje z ludźmi są płytkie. Nie chodzimy do kawiarni bo mamy chat. Nie rozmawiamy tylko wysyłamy do siebie literki. Nie słuchamy tego co ludzie do nas mówią, bo sprawdzamy news feed.
Bzdura. Jeśli tylko chcesz.
I piszę to ja, która potrafi spędzić godzinę ze znajomymi w kawiarni sprawdzając oraz odpisując na maile i komentarze. Bo mam bloga, takie sobie zajęcie wybrałam, lubię to i wiem, że nie mogę opublikować notki i pójść spać. Tak to tutaj nie działa. Czasami ktoś się na mnie strasznie złości: „No odłóż w końcu ten telefon” – słyszałam niejeden raz. Problem polega na tym, że jeśli mam możliwość wyjścia gdzieś z telefonem albo siedzenia w domu przy komputerze, to zawsze wybieram to pierwsze. Czasami zdarzają się sytuacje w których faktycznie trzeba coś ustalić na już i wtedy nie mam wyjścia, wszyscy rozmawiają, a ja piszę. Ale to nie jest i nie musi być norma. W końcu zawsze ten telefon odkładam. Nawet jakieś dwa tygodnie temu zmieniłam adres e-mail i od tamtej pory testuję brak poczty na komórce, bo nie chce mi się konfigurować połączeń. Jak widać droga w drugą stronę istnieje.
Odstawienie telefonu to najprostsza rzecz na świecie. Wystarczy zrobić to raz, a dalej samo idzie. Nie rozumiem dlaczego to jest aż tak demonizowane.
Przykład?
Kilka lat temu też myślałam, że bez Internetu nie da się przeżyć. Tymczasem okazuje się, że nic prostszego. Najlepiej widać to podczas wakacji. Kiedy w tym roku pierwszego dnia w Berlinie nie udało mi się połączyć z wi fi to byłam naprawdę wkurzona. W połowie wyjazdu było mi już najzupełniej obojętnie czy śpię w hotelu z wi fi czy na kwaterze z prysznicem za 1 euro. A tam jak się domyślacie o wi fi można było pomarzyć.
Za każdym razem kiedy wyjeżdżam na wakacje zagranicę oddaję administrację bloga we władanie koleżance, wyłączam transfer danych i chowam telefon do torby.
Kiedy wrócę nawet nie czytam całego news feedu na Fejsie. Po pierwsze jest to fizycznie niemożliwe. Po drugie okazuje się, że informacje, które pojawiały się tam jeden, pięć czy dziesięć dni wcześniej nie mają żadnego znaczenia. Nie interesuje mnie to, nie chce mi się tego czytać.
Ale wakacje nie muszą zaczynać się tylko wtedy kiedy włącza nam się roaming. Wakacje mogą być podczas śniadania, wspólnej kolacji, wyjścia do teatru, popołudniowej drzemki, nocnego spaceru i wielu innych rzeczy, które robimy codziennie.
Jak się pewnie domyślacie do napisania notki skłonił mnie ten film, a raczej komentarze, które się dookoła niego pojawiają.
Wszyscy to oglądają i piszą: „Też tak mam”, „O nie, widzę siebie”, „To takie smutne i takie prawdziwe”, „Kiedyś były lepsze czasy bez telefonu”, „Teraz będzie tylko gorzej” itp.
Bez telefonu w 2013 roku nie da się już żyć. Zwłaszcza bez telefonu, który znacznie ułatwia życie (sorry, ale GPS zawsze w torebce to najlepsza funkcja na świecie). Nie ma więc żadnego sensu nad tym rozpaczać i wspominać jak wspaniale było 1990 r. bez komórek. Nikt tych telefonów nie sprzeda, nie schowa, nie zablokuje na całym świecie. Nie zmniejszy ich udziału w naszym życiu o 99 %, bo telefony znacznie nam to życie ułatwiają. Trzeba po prostu mieć tego smartfona i dalej robić swoje. Używać wszystkiego w nadmiarze. Jak zjesz za dużo marchewki to też Ci będzie niedobrze. A przecież marchewka jest zdrowa. Przegięcie w każdą stronę może skończyć się źle. „Znajdźmy złoty środek” – powiedziałby Paulo Coelho. „Ja znajdę dla ciebie ten złoty środek” – powiedzieliby w Miłości na bogato.
Wszyscy mieliby rację.
Jeżeli ktoś ma tak jak na tym filmiku to szczerze współczuję. Ja bym w związku z telefonem nie mogła być. Trzeba tego mężczyznę albo ten telefonu z łóżka wyrzucić. Przestać biadolić i użalać się nad kondycją społeczeństwa (komentarze: „Age of smartphones and stupid peoples…” naprawdę nie mają większego sensu) i zająć się sobą, swoją organizacją czasu i przyzwyczajeń. Jeżeli faktycznie zachowujesz się tak jak na tym filmiku to nie zostawiaj kolejnego komentarza: „O nie, też tak mam” tylko wstań i zrób coś z tym. Schowaj telefon do szuflady. Zostaw go w domu. Wyłącz Internet.
Po prostu coś zrób.
To naprawdę jest proste i zajmuje mniej niż 10 sekund.
ps. Nigdy nie byłam na imprezie urodzinowej na której wszyscy nagrywaliby dmuchanie świeczek i śpiewanie sto lat, coś mnie ominęło w XXI wieku? I prawdę mówiąc nie znam nikogo, kto byłby aż tak uzależniony od telefonu jak pokazano na filmiku.
ps2. Mam nadzieję, że doceniacie moje artystyczne zdjęcie pt: „Schowaj telefon do szuflady”