Ze specjalną dedykacją dla wszystkich świeżo upieczonych studentów.
Początek studiów. Czas, w którym zaczyna się czerpać pełnymi garściami z życia to co w nim najbardziej pulsujące. Wolność w najszerszym znaczeniu. Jeszcze nie dorośli, już nie dzieci. Jeszcze nie ZUS i OFE, ale już bez zebrań z rodzicami. Głównym problemem – jak dopisać się do listy na wykładzie. A potem to już cały świat w zasięgu ręki. Od szczęścia dzieli Was tylko kilka chwil.
Pierwsze miłości, pierwsze randki. Drugie randki. Niepewność, strach, motylki w brzuchu. Ostatnie randki. Pierwsze dorosłe związki. Czekanie, złość, rozstania. Pierwsze leczenie poważnie złamanych, studenckich serc. Imprezy, których nigdy się nie zapomni. Poranki w pościeli z butelką czerwonego wina w ręku. Pierwsze kryzysy. Największe przyjaźnie. Zajęcia po zarwanych nocach i oczekiwanie na kolejne noce bez oddechu. Dużo emocji. Bardzo dużo emocji. Znajomi. Spotkania. Gęsto od emocji. Rozczarowania. Przywiązanie na całe życie. Na cały świat. Na świat tylko w jednej osobie. Na tylko jeden moment i tylko jedno miejsce i własnie w tej chwili.
Zostańmy tu.
Śpiewanie piosenek do rana. Chwile zapomnienia, które nigdy się już nie powtórzą, chociaż zdarzają się następnego dnia. Życie na całego. W końcu pierwsza czerwona szminka. Pierwsze łzy i pierwsze ciche: „kocham cię”. Niesamowita wiara w cud i własne możliwości. Wiara w wieczne trwanie. W niezmienność rzeczy. Bez dorastania. Bez problemów. Życie bez kłótni, bo nie ma o co. Wszystko się dzieje tu i teraz.
Długie wieczory w kinie i jeszcze dłuższe spacery nad Wisłą. Miasto nocą. Wschody słońca w ciężkim od mgły mieście. Upalne dni po których przychodzą jedyne takie noce. Łapanie momentów. Łapanie chwili. Zapachy, dotyku, faktury. Uczucia. Byle mocniej. Bardziej. I bez końca.
Do utraty tchu. Pięciodniowy weekend. Bezsenne noce z radości i pierwsze problemy ze snem. Marzenia, które się spełniają. Tu i teraz.
Zero konwenansów.
Ale ja Wam zazdroszczę!
Przeżywacie właśnie chwile, których nie zapomnicie do końca życia. Róbcie to na całego! Dajcie czadu!
Nie, potem nie jest gorzej. Tylko inaczej ;)