Weekend na Mazurach – mam dowody na istnienie raju

Lipiec 8, 2014

W zasadzie ten post powinien zawierać tylko jedno zdanie:

Cudze chwalicie, swego nie znacie.

Człowiek potrafi zjechać pół świata żeby zobaczyć zapierające dech w piersiach widoki, powiedzieć głośno: „wow” i z wrażenia pozbierać szczękę z zagranicznej podłogi.

Tymczasem trzy godziny od Warszawy, nad jeziorem Nidzkim dzieją się cuda. Konie stoją pod sklepem, a słońce robi takie cuda, że aż chciałabym się  zatrudnić się w National Geographic.

1

2

_MG_9242

Zachód słońca.

Już zbierałam się na kolację, a niebo od strony lasu zbierało się na burzę.

Zaczął padać deszcz, ale z burzy nic nie wyszło. Za to pół godziny później to samo miejsce wyglądało tak.

_MG_9260

Pojawiła się nawet tęcza.

_MG_9270

Jeżeli nie wiecie jak wygląda raj, to ja Wam go teraz pokażę.

_MG_9277

I jak tu nie kochać własnego kraju?

Więcej zdjęć na Instagramie: http://instagram.com/blackdressesblog

Nie przegap kolejnego konkursu ani notki! Zapisz się na newsletter.