Podobno najlepszy aparat to ten, który mamy w kieszeni. Po kilku tygodniach ciągania ze sobą po całej Portugalii zoomu 17-50 miałam dość. Chociaż Sigma bardzo mi się sprawdziła i z efektów jestem zadowolona to wiem jedno – muszę przestawić swoje myślenie o fotografii na inne tory. Mówiąc krótko – na wyjazdy potrzebuję czegoś lżejszego i mniejszego. Przeglądam teraz w sieci oferty Olympusa, Samsunga, Sony i znowu mam taki sam mętlik w głowie jak przy wybieraniu szerszego obiektywu. Wygląda na to że szybko nie podejmę decyzji (ani nie wyrośnie mi drzewko z pieniędzmi), więc wracam do formuły, którą pokazałam Wam kilka miesięcy temu, czyli do szybkich notek zrobionych telefonem.
Czasem jest tak, że jestem w jakimś miejscu, a obrazy i myśli same łączą się we wpis. Jak wiadomo nigdy w takiej chwili nie mam ze sobą aparatu. Ale mam telefon i korzystając z nazwy wymyślonej przy okazji pierwszej Telefononotki przez Agnieszkę będę Wam coś czasem w tym stylu podrzucać.
Dlaczego nie Instagram mix? Ponieważ te notki zamieniłam w podsumowania miesiąca i są totalnym połączeniem wszystkich rzeczy, które się działy na blogu przez ostatnie 4 tygodnie. Czyli taka trochę sałatka jarzynowa z majonezem. A chciałabym żeby Telefononotki były raczej spójnym, gładkim, świeżym kremem pomidorowym.
Dlatego dzisiaj zabieram Was na Mazury żeby pokazać Wam jak niewiele potrzeba do szczęścia.
Na przykład wystarczy pole kukurydzy.
Obserwuj mnie na Facebooku oraz Instagramie
Obowiązkowy punkt podczas trasy na Mazury – zakupy w Biedronce. To już mój drugi produkt do demakijażu, który tam kupiłam. Niedługo spodziewajcie się recenzji płynu micelarnego.
Nawet zapałki potrafią pozytywnie zaskoczyć.
Samotne bieganie po lesie to jedno z moich ulubionych zajęć podczas weekendowych wyjazdów (poza spaniem i jedzeniem oczywiście). Nie muszę biec na czas ani się z nikim ścigać. Mam czas skręcać tam gdzie chcę i robić zdjęcia.
ps. Mówicie, że Wasza cera nie jest taka blada po bieganiu. Moja też nie, po prostu rozjaśniam zdjęcie, bo jak wygląda burak to chyba każdy ma świadomość ;)
A po bieganiu można siedzieć na pomoście i czytaj, czytać, czytać…W końcu zdecydowałam się na kolejną książkę o szpiegach. Powoli wydłuża mi się lista do recenzji, ale jakoś to zbiorę w całość.
Poza czytaniem można też usiąść, patrzeć przed siebie i cieszyć się, że jest słońce i woda.
Chociaż preferuję bardzo zabiegany styl życia, taka ucieczka od rzeczywistości pomaga mi przywrócić równowagę i uporządkować sobie raz na jakiś czas wszystko w głowie.
Piękniej być nie może!