Jeżeli szukasz odpowiedzi na pytanie w jaki sposób mając 5 zł zaliczyć dziesięć imprez w weekend, poznać wszystkie ciacha z zarządzania i jednocześnie zostać gwiazdą akademika to zamknij ten wpis.
Nie będę udawać świętej, bo i tak by się wydało. Przez pierwsze dwa lata studiów średnio byłam zainteresowana tym co się na nich dzieje. Najgorszą rzeczą jaka mogła mi się przytrafić był wykład o 8.00 rano w piątek, a następnie WF na drugim końcu miasta. Nudne zajęcia przesypiałam więc ławce, a później z płaczem jechałam tańczyć salsę. Kto wymyślił WF dla dorosłych ludzi?!?!111
Ale bez przesady – na własnej skórze nigdy nie dowiedziałam się co to kampania wrześniowa, a nawet kilka zerówek udało się zaliczyć. Wszystko dla dłuższych wakacji! Na 3 roku zostałam klasycznym kujonem i z rozpędu poza magistrem machnęłam jeszcze dwie podyplomówki.
Niczego nie żałuję, a teraz wyjaśnię wam jak ułatwić sobie życie na studiach jednocześnie nie popadając ze skrajności w skrajność.
Studia w pracy do niczego się Wam raczej nie przydadzą (poza jakimiś konkretnymi kierunkami typu prawo), ale można się na nich nauczyć szybko myśleć, sprawnie analizować i trochę kombinować. Generalnie nie przywiązujcie się do nazwy swojego kierunku i nie wiążcie z tym zarabiania na życie, a będzie dobrze.
A teraz kilka konkretnych porad:
1. Zapisz się na WF bez butów oraz taki w trakcie którego się nie spocisz.
Jak już przestałam chodzić na tę mega nudną salsę to odkryłam, że idealny WF to…taniec brzucha (sorry panowie). Nie trzeba przez pół dnia nosić ze sobą butów w torbie, moczy się na basenie, albo pocić na siłowni. Prosto z WF można iść na wykład albo na imprezę. Wystarczy legginsy i koszulkę schować do torby. Polecam też jogę, ale często trzeba zabierać własną matę, więc tutaj jest haczyk.
2. Zrób ten WF jak najszybciej się ta i nie kombinuj ze zwolnieniami.
Los się odwraca. Kiedyś mój kolega załatwił sobie zwolnienie na WF od psychiatry. Zapytałam go wtedy czy się nie boi, że zapesza i w końcu trafi kiedyś do tego psychiatry. Wyśmiał mnie.
2 lata później odwiedził tego samego psychiatrę ponieważ FAKTYCZNIE musiał.
To jest oczywiście skrajny przypadek, ale serio – WF można zrobić szybko i mieć to z głowy (i z tłuszczu).
3. Siedź w pierwszej ławce.
Przez pierwsze dwa lata spałam w ostatniej ławce, a wiedzę przyswajałam na ostatnią chwilę przed sesją. Bez sensu. Mnóstwo zmarnowanego czasu i niepotrzebny stres. Na 3 roku przesiadłam się do przodu i okazało się, że nie muszę wkuwać przed egzaminami po nocach, bo dużo pamiętam z wykładów.
Pierwsza ławka nie tylko znacznie ułatwia zaliczenie przedmiotu, ale również pomaga kiedy…chcesz się urwać z zajęć więcej niż 2 razy w roku. To będzie totalnie absurdalne co powiem, ale bywały w mojej karierze studenta takie przypadki, że uciekałam z jednych zajęć żeby… pójść na drugie. Co ciekawe uciekałam na legalu. Znałam wykładowców, więc mówiłam im prawdę – drugi wykład interesuje mnie bardziej, ale to wykład dla doktorantów, a nie dla mojego roku. Cczy mogę chodzić tutaj w kratkę? Zawsze się zgadzali, a ja uczyłam się tego, co mnie interesowało.
4. Zapisuj się na egzaminy ustne. Jeżeli nie ma ustnych to znajdź kogoś i go zmuś. Zwłaszcza jeśli to najtrudniejszy egzamin na roku.
Robiłam tak za każdym razem. 3 masz na wstępnie za odwagę, a poza tym zawsze coś powiesz, więc często dostaje się dużo wyższe oceny.
5. Notatki w miarę możliwości rób na komputerze.
Jeśli piszesz mega nieczytelnie (czyli tak jak ja) to tylko komputer uratuje cię przed napisaniem głupot na egzaminie. W styczniu nigdy nie pamiętałam co znaczą moje skróty, którymi notowałam jakieś ważne rzeczy w październiku. To nie liceum, nikt nie będzie mówił wolno.
6. Nie wybieraj ambitnych ogunów.
Będziesz się tym podniecać przez pierwszy miesiąc, a potem przypomni ci się, że masz o jeden trudny egzamin w trakcie sesji więcej.
Studentom UW szczerze polecam „Geografię polityczną” na wydziale geografii UW – po pierwsze całkiem ciekawe, po drugie uroczy egzamin. „Poetyka mediów” na Wydziale Polonistyki też bardzo spoko, ale poza tym to omijajcie ten budynek. Słaby barek itp.
7. Rób wszystko co w twojej mocy żeby zdać egzaminy w terminie zerowym. Zwłaszcza w sesji letniej.
Nie ma nic lepszego niż 3,5 miesiąca wakacji i to wystarczy jako argument.
8. Nie porywaj się na ambitną magisterkę.
Nikt nie będzie tego czytał, a ty się namęczysz. Wybierz temat tak prosty jak tylko się da.
9. Zrób coś totalnie innego. Na wszelki wypadek warto posiadać wiedzę z różnych kierunków.
Jeśli już się wpakowałeś w jakąś socjologię, dziennikarstwo albo inną polonistykę to szybko zastanów się co innego możesz zrobić na magisterce albo podyplomomowo. Kilka lat to samo mogą sobie studiować lekarze. Potem i tak nikogo nie potrafią zdiagnozować.
10. Nie idź na doktorat tylko dlatego, że grozi ci bezrobocie.
Nie chcesz wiedzieć ilu znam bezrobotnych doktorantów. Idea piękna, ale za ideę świata nie zwiedzisz. Na podróże potrzebne są pieniądze. No chyba, że wolisz siedzieć w domu, albo masz ambicje poszukać bogatego męża.
11. A przede wszystkim uważaj kiedy chodzisz po kampusie głównym UW, bo nigdy nie wiesz kiedy zrobią ci zdjęcie na Google Maps.