Ja naprawdę, naprawdę, NAPRAWDĘ nie rozumiem, dlaczego nie urodziłam się we Włoszech.
Przecież Włosi mają trzy najlepsze rzeczy na świecie – pizzę, słońce, wino i tkaniny. A tacy Anglicy na przykład? Owszem, mają świetne tkaniny, ale poza tym? Piwo, tosty i deszcz.
A wiec serio – powinnam żyć i pracować we Włoszech. Sycylia rozkochała mnie w sobie totalnie, tydzień to stanowczo za mało, żeby całą ją zwiedzić, ale wystarczająco dużo, żeby wiedzieć na 100%, że kiedyś tam wrócę. A to kiedyś musi nastąpić szybko.
Okay, koniec tego ckliwego wstępu, chciałam Wam jeszcze pokazać kilka miejsc.
To są Schody Tureckie widziane z góry.
Znalazłam je przez przypadek, przeglądając jakieś blogi o Sycylii i od razu zapragnęłam zobaczyć na żywo.
Dlaczego? Zobaczcie!
A, sorry, to jeszcze ja.
Schody Tureckie to cud natury – biały klif wapienny. Można sobie normalnie po nim chodzić albo cały dzień tam plażować. O ile oczywiście chcecie się uprażyć.
Niestety trudno tam trafić. Polecam dojechać w okolice Agrygentu lub Porto Empedolce, a następnie wpisać w Google Maps – Scala dei Turchi. Jeśli będziecie jechać samochodem, to uważnie obserwujcie ulicę od strony morza, żeby nie przegapić zejścia na dół – jest dość ukryte.
Woda miała temperaturę zupy. Nie wiem, dlaczego tak mało osób się kąpało. Może było im za gorąco…
Po zobaczeniu Schodów Tureckich pojechałam przenocować w małej miejscowości Selinunte. Niby nic ciekawego, ale jednak wiecie – to Włochy. Wszędzie jest ciekawie i mają dobre jedzenie. Oraz przepiękne zachody słońca.
Ta psina przeszła za mną wieczorem pół miasta, a na koniec zapozowała do zdjęcia. Rano znowu ją spotkałam na plaży. Słodko.
Pan też był super uprzejmy. Zrobił mi pyszną pizzę i nie bał się aparatu (musiałam uwiecznić ten piec!).
Ristorante Africa, Marinella – jeśli chcecie doświadczyć sycylijskiej, rodzinnej kuchni, to polecam.
A tutaj już kolejny dzień. Niestety ostatni na Sycylii.
Z Selinunte pojechałam do Marsali. Moim głównym celem była droga morska, ale kto odmawia załapania się na targ rybny w pobliżu portu.
Żartowałam! Ja poszłam po warzywa.
Zbliżam się do wspomnianej wcześniej Drogi Solnej, czyli Via del Sale.
Droga Solna to droga, która ciągnie się pomiędzy Marsalą a Trapani. Od wielu lat w tradycyjny sposób wydobywana jest tutaj sól.
Bardzo ciekawy filmik na temat sposobów wydobycia można obejrzeć za opłatą w muzeum, które mieści się w jednym z wiatraków. Polecam kupić bilet, ponieważ widok na sól z góry jest przepiękny. Ale nie rekomenduję chodzenia po dachu, żeby zrobić zdjęcia, bo ochrona strasznie krzyczy ;)
Chlip, chlip, to koniec.
Dziękuję, że byliście ze mną na Sycylii, czyli po prostu czytaliście i oglądaliście moje zdjęcia! Mam nadzieję, że się podobały i że zachęciłam Was do odwiedzenia tej gorącej jak pizza w piecu wyspy. Jeśli będziecie tam, zanim ja zdążę pojawić się tam ponownie, to koniecznie wypijcie za mój powrót wino migdałowe!
Podoba Ci się ten post? Udostępnij go znajomym.