Śmieszy mnie walentynkowy hejt

Luty 9, 2013

Przed nami trudny tydzień.

Niektórzy będą przeżywać nienawiść do Walentynek tak bardzo jakby im to sprawiało fizyczny ból. Widok serduszka – migrena. Kolor czerwony – ból brzucha. Piosenka o miłości – wymioty.

Na fejsie już o kilku dni pewne jednostki informują cały świat, że: „O nie, za tydzień to pojebane święto”, „NIENAWIDZĘ WALENTYNEK!!!!!1111” „Boszszsz blokuję każdego, kto napisze coś o walentynkach”.

Mam dziwne wrażenie, że to sami smutni i znudzeni single, którzy będą bali się tego dnia wieczorem pokazać solo w spożywczaku kupując piwo i chipsy. Ewentualnie mężczyźni (w związkach), którzy mają za mało jaj żeby podejść do tego dnia normalnie. Zawsze muszą narobić tyle hejtu dookoła Walentynek żeby jakoś sobie, partnerce i światu wytłumaczyć, że ich męskość i maczowatość (z łac. od maczo) przerasta to słitaśne święto. Serio Walentynki aż tak bolą?

Jeżeli jesteś z kimś to po prostu się z nim umawiasz, tak jak robisz to zazwyczaj. Może chcecie porobić coś szczególnego, może nie. Wasza decyzja. Natomiast jeżeli jesteś sam to jesteś sam i nie zauważasz nawet czy to piątek czy wtorek.

Dzień jak co dzień.

Niestety nie da się tu nie odnieść do naszej wspaniałej kultury, która podczepia się pod Walentynki jak pod Euro albo koniec świata.

Promocja -5% na cały asortyment tylko do Walentynek.

Walentynkowa promocja – wysyłka gratis.

Rabat – przy zamówieniu wpisz hasło „walentynki” i zapłać 10 zł mniej.

I taki mężczyzna czuje się osaczony. Z każdej strony mu trąbią, że są Walentynki, więc w końcu ZMUSZA SIĘ i idzie kupić te kwiaty. Robi to oczywiście z ogromnym trudem i niechęcią, co najmniej jakby miał na nie alergie. Zabiera dziewczynę na kolację, ale tylko dlatego, że są Walentynki i TRZEBA. Gdzie by mu tam inaczej przyszło to do głowy. Męczy się strasznie, bo pije wino zamiast piwa i modli się aż wróci do domu i będzie mógł pooglądać telewizję. W tym co robi, nie ma ani przyjemności, ani miłości. Taki facet działa, bo wszyscy działają, albo go dziewczyna zaszantażowała („Misiaczku, nie kochasz mnie???? Łeeeeeee…”). Oczywiście nie dotyczy to każdej jednej pary, ale generalnie smutne jest to jak ludzie mówią sobie kocham cię i dają te bombonierki tylko dlatego, że tak im dzień w kalendarzu kazał.

love

 

Dlatego apeluję – niech to będzie normalny dzień. Róbmy po prostu to co lubimy. Z chłopakiem, z dziewczyną. Sami. Albo z Harveyem Specterem. Pijmy wino, jedzmy kolacyjki, dawajmy sobie kwiaty, albo mlaszczmy chipsami nad piwem. Ale błagam, róbmy to, co naprawdę chcemy robić. Bez względu na to co robią inni.