Nie spóźniaj się!

Kwiecień 14, 2013

Dziwne przypadki ludzi, którzy żyją na ostatnią chwilę.

Pisałam Wam niedawno o tym jak poszłam z kumplem na pizzę. Najpierw musieliśmy się umówić.

Ja miałam przerwę w pracy od 13.30 do 15.00, więc na miejscu mogłam być o 14.00

Krzysiek napisał do mnie: „No dobra, ale to bez spóźnień, bo oni o 15.00 zamykają” (knajpa ma przerwę od 15.00 do 16.00).

Ze zdziwieniem odpisałam: „Ale przecież to ty się zawsze spóźniasz!”.

W odpowiedzi dostałam: „No dobra, to dla mnie jesteśmy umówieni o 13.30, dla ciebie o 14.00”

Przyszedł o 14.15 – to i tak był rewelacyjny czas!

Mój kumpel należy do tych osób, które zawsze i wszędzie się spóźniają. Minimum pół godziny, ale więcej. Bo co to tam, umówiłeś się z kimś na 16.00? Zawsze możesz przyjść o 17.00  Skoro już ktoś wyszedł z domu, to raczej nie zawróci, jeśli o 15.59 poinformujesz go, że „już za chwilę wychodzisz z domu, ale nie wiesz jak masz autobus, więc dasz znać, no przed 17.00 powinieneś być”.

Pozabijałabym. Gdybym się nie nauczyła, że należy posiadać w głowie listę znajomych, którzy zawsze i wszędzie się spóźniają i pamiętać o tym, żebym pod żadnym pozorem nie wychodzić z domu o właściwej porze. Masz takich znajomych? Umówiłeś się o 17.00? Żeby zdążyć na czas musisz wyjść z domu o 16.15? Daj sobie spokój, wypij herbatę, wyjdziesz za pół godziny, a i tak poczekasz jeszcze piętnaście minut.

Oczywiście nie jest tak, że ja się nigdzie nie spóźniam. Notorycznie się spóźniam na wszystkie blogowe spotkania organizowane w trakcie moich godzin pracy. Ale zawsze wcześniej uprzedzam oraz dodatkowo podkręcam czas spóźnienia o 15 minut (na wszelki wypadek gdybym musiała zostać chwilę dłużej, utknęła gdzieś w korku itp.). Czasami też gdzieś się spóźniam, bo mi tramwaj nie przyjedzie, autobus utknie w środku miasta lub zwyczajnie coś się stanie.  Ale nigdy nie pojmę ludzi, którzy kompletnie nie mają szacunku dla cudzego czasu  i za każdym razem spóźniają się po kilkadziesiąt minut. Powtarzam, za każdym razem! A znam przynajmniej trzy takie osoby (kolegę uprzedziłam, że napiszę ten post, zabronił mi heheh) dla których to jest norma.

Może ja jestem za bardzo zorganizowana, ale już jakoś tak mam, że po prostu nawet kiedy uprzedzę o swoim spóźnieniu, to zawsze mi głupio, tłumaczę się dwa razy, trzy razy przypominam, że się spóźnię i siedem razy się upewniam czy na pewno mogę być po czasie. Bardzo często jestem gdzieś dużo przed czasem, tylko dlatego że nie lubię robić niczego na ostatnią chwilę. Milion razy przez to na kogoś czekałam i pewnie zmarnowałam dużo czasu. Trudno, inaczej nie umiem.

Pewnie na 100% spóźnię się w jakieś ważne miejsce po opublikowaniu tego postu, bo los lubi być złośliwy ;) Ale błagam Was,  jeżeli czytają mnie jacyś spóźnialscy to opanujcie się. W Internecie są rozkłady jazdy, można zaplanować podróż, a i zegarki teraz produkują bardzo ładne. Warto zacząć używać ich nie tylko jako bransoletek.