Lush Aqua Marina, czyli mycie twarzy rybą

Maj 3, 2013

Pasta myjąca z Lush, która generalnie jest całkiem niezła, poza jednym śmierdzącym szczegółem.

To już czwarty czyścik Lush, którego miałam okazję używać (poprzednie recenzje  znajdują się tutaj i tutaj).

Aqua Marina zawiera w składzie między innymi aloes, algi, sól i glinkę. Służy do oczyszczania twarzy po demakijażu. Producent obiecuje, że jej długotrwałe stosowanie wpływa korzystnie na kondycję skóry i faktycznie jest to prawda, nie tylko w przypadku Aqua Marina. Trzy poprzednie podlinkowane przeze mnie produkty również mają takie właściwości.

Plusy:

-bardzo fajnie oczyszcza skórę

-delikatna

-nie szczypie w oczy, spokojnie można nim umyć całą twarz

-bardzo wydajna (starcza na dwa miesiące używania codziennie)

-po umyciu skóra jest bardziej miękka

-nie wysusza

-łagodzi drobne podrażnienia

-można stosować jako maskę do twarzy, ale ja 10 minut bym z tym nie wytrzymała, bo…

Minusy:

-zapach, zapach, zapach! Dla mnie tak strasznie śmierdzi rybą, że gdybym aż tak nie była zadowolona z działania, to już dawno bym ją wywaliła

-zostawia na ustach posmak tej ryby (myję nim całą twarz, a potem wycieram ścierką muślinową), bardzo mało przyjemne doznanie dla kogoś kto nie jada ryb

-nadal nie ma Lusha w Polsce…(chociaż Lush chyba niedawno szukał oficjalnie kogoś do pracy w Polsce, więc są szanse).

LUSH2

 

Gdyby nie ta śmierdząca ryba (chociaż słyszałam o takich przypadkach, którym się to podobało), to pewnie zdecydowałabym się na zakup kolejnego opakowania…jednak z Aqua Marina pożegnam się przy pierwszym, a dalej będę celować w coś o przyjemniejszym zapachu.

A Wy trafiłyście kiedyś na jakiś kosmetyk, którego zapach aż tak bardzo Wam przeszkadzał, że nie byłyście w stanie go używać (albo robiłyście to zatykając nos)?

ps. Ja nadal w Gdańsku. Jest zimno jak na jesieni, ale mimo wszystko staram się nie przesiedzieć całej majówki pod kocem, zapraszam do śledzenia mojego zamarzania na Instagramie ;)

http://instagram.com/blackdressesblog