Treningi w czerwcu – podsumowanie

Lipiec 2, 2013

Treningi personalne oraz coraz dłuższe i szybsze bieganie.

Jak być może wiecie z majowego wpisu zdecydowałam się swoje treningi skonsultować z trenerem personalnym. Coś mi się wydawało, że w niewłaściwy sposób machałam hantlami. Miałam dobre przeczucie.

Do tej pory sądziłam, że trening personalny jest dla leni, którzy nie potrafią się sami zmotywować. Teraz wiem, że jest to potrzebne żeby nauczyć swoje ciało poprawnego wykonywania ruchów. Z gazet, Internetu, DVD ani nawet podglądając innych na siłowni raczej nie da się tego zrobić. Próbowałam przed kilka ostatnich lat wszystkich tych metod po to żeby w czerwcu przekonać się, że nie o to chodzi żeby się namachać, ale żeby machnąć prawidłowo i z sensem.

W tym miesiącu odbyłam 5 treningów personalnych, w trakcie których starałam się nauczyć moje ciało prawidłowego wykonywania ruchu. Moim celem jest wbudowanie tych ćwiczeń w pamięć ruchową po to  żebym mogła je za kilka miesięcy powtórzyć poprawnie sama.  Każdy taki trening trwał godzinę. Z trenerem ustaliliśmy, że skupimy się głównie na brzuchu i ramionach, ale w praktyce ćwiczyliśmy też trochę nogi (chyba poświęcę oddzielną notkę na opisanie pewnego ćwiczenia na nogi, które dobitnie uświadomiło mi, że duuuużo pracy jeszcze przede mną). Tak, wiem że 5 treningów siłowych na miesiąc to mało, ale uznałam, że lepiej zacząć w ten sposób niż dalej robić wszystko źle.

Po każdym takim wysiłku szłam jeszcze dodatkowo na 30-35 minut na bieżnię żeby przebiec ok 4,5 kilometra.  Poza tym starałam się dodatkowo dwa razy w tygodniu pójść tylko pobiegać (krótko mówiąc – trener personalny trzy razy w tygodniu to za duży wydatek finansowy dla mnie). Wtedy w około 40 minut robiłam 6 kilometrów.Ponieważ nie jestem zmęczona po godzinnym treningu siłowym, to mogę sobie podnieść tempo biegu i załatwić sprawę szybciej. Raz niestety już bardzo mi się nie chciało i zamieniłam bieganie na 50 minut basenu. W następnym tygodniu wyrobiłam już normę biegania i dodałam do tego 50 minut basenu.

silka

 

Podsumowując w czerwcu wykonałam:

5 treningów siłowych po 60 minut + 5 treningów aerobowych po 35 minut (ok 4,5 km)

6 treningów aerobowych po 40 minut (ok 6 km)

2 razy basen po 50 minut

Jakie są efekty?

Zdecydowanie nie marudzę już, że się powiększam. Niestety jak słusznie zauważyła jedna z czytelniczek, puchnąć  mogę od leków na alergię a nie od złego wykonywania ćwiczeń. Coś w tym musi być, bo ulotka to potwierdza.  Na próbę włączyłam więc do swojego życia tabletki usuwające wodę z organizmu. Faktycznie przestały mi puchnąc palce w trakcie biegu, ale poza tym nie widzę żadnej różnicy. Staram się też nauczyć pić koperek i czekam 2 miesiące na wizytę u najbardziej polecanego alergologa w Warszawie żeby zweryfikować tę tezę. Zobaczymy. Trochę się boję, że w lipcu będzie dramat, bo wakacje nie sprzyjają ćwiczeniom, ale cóż…nie samymi treningami człowiek żyje.

Poza tym zauważyłam bardzo fajną zależność. Im więcej ćwiczę tym bardziej mój organizm sam ma ochotę na zdrowe jedzenie. Do tej pory zamieniałam pizzę na kaszę jaglaną z czystego rozsądku. W zeszłym tygodniu odmówiłam pójścia na makaron, stwierdzając że mam większą ochotę na coś lżejszego. Dziiiiwne, ale przyjemne ;)

Co dalej?

Nie mam żadnych wielkich planów na lipiec. Jeżeli jakimś cudem uda mi się utrzymać normę ok 12 treningów ( w tym ok 4 z trenerem) w miesiącu to będzie dobrze. Na pewno będę chciała zwiększyć jeszcze bardziej szybkość biegu, ale nie wiem czy wyjazdy mi na to pozwolą. Generalnie w tym miesiącu się nie spinam i zostawiam wszystko tak jak jest, bo chyba wreszcie trafiłam na początek sensownych ćwiczeń.

A Wam jak poszło w tym miesiącu?