Szalony miesiąc w zdjęciach i coraz dłuższych opisach.
1. Widok z okna mojego pokoju w Genewie, trzeba przyznać, że mają tam wyjątkowo ładną architekturę miasta. Nawet w przypadkowych miejscach.
2. Muzeum Olimpijskie w Lozannie przywitało mnie taką piękną informacją przy wejściu do muzealnego sklepiku.
3. Widok na Genewę z góry. Cóż, już kiedyś pisałam, że mam obsesję oglądania miast z wysokości ;)
4. Szwajcarskie pociągi. Koszmarnie drugie, cudownie czyste i idealnie punktualne, w gratisie do biletu dostajemy nieziemskie widoki (polecam trasę Genewa-Berno).
1. Zupa serowa – nie da się ukryć, że nie było to lekkie danie. W środku trochę warzyw, obok jeszcze więcej sera do posypania. W sumie wspominam całkiem nieźle, ale poza zimą chyba nie dałabym rady tego zjeść.
2. Mniej przypadkowa architektura w Genewie, czyli centrum miasta. Takie mieszkanko nad jeziorem byłoby całkiem okay ;)
3. To nie jest zdjęcie biletu, to jest zdjęcie lakieru do paznokci. Pół roku temu pisałam, że poza odżywką w ogóle nie maluję paznokci. Jakimś cudem nastąpił przełom. Ostatnio testuję wszystkie odcienie czerwieni, różu, fioletu itp. Co ciekawe świetnie się w nich czuję…Kobieta zmienną jest i takie tam.
4. Pytacie coraz częściej czym robię zdjęcia – dawno temu kupiłam sobie Canona 600 D, od niedawna mam do niego obiektyw 35 mm f/2 i obydwa zakupy uważam za bardzo udane!
http://instagram.com/blackdressesblog
1. Kobieta z zapałkami w Teatrze Narodowym. Po ostatnich dramatycznych wydarzeniach teatralnych trochę bałam się kupować kolejne bilety. Na Kobietę z zapałkami szłam lekko przerażona, ale jednak dla Cieleckiej. Konwencja teledysku okazała się całkiem ciekawa i ze spektaklu wyszłam bardzo zadowolona. Okazje się, że można zrobić coś nowoczesnego, co nie jest równocześnie żenujące. Poza tym Cielecka perfekcyjnie zagrała ciałem.
2. Jack Strong – tego filmu też się bałam (kultura taka straszna), ale okazał się bardzo dobry. Nawet Małaszyński mi nie przeszkadzał.
3. Szwajcarskie kosmetyki, lakiery tym razem dla koleżanek, ale recenzji szamponu i odżywki spodziewajcie się na blogu za jakiś czas.
4. W samolocie – panicznie boję się ( w tym wpisie używam czasownika „bać się” co dwa zdania, wiem) latać. Tak samo bardzo uwielbiam zwiedzać. Trochę mi się to kłóci ze sobą. Na szczęście w Europie można dostać się w wiele miejsc i nie spędzić w powietrzu więcej niż dwóch godzin, ale coraz bardziej korci mnie podróż poza Europę. Niestety nie wyobrażam sobie więcej niż 4 godzin w powietrzu :(