Na co dzień korzystasz z ciężarówki z kosmetykami, a Twoja garderoba jest większa niż całe Złote Tarasy. A teraz jedziesz na wakacje.
I pewnie przeraża cię myśl jak masz wszystkie n i e z b ę d n e rzeczy spakować do jednej walizki?
Mama dla Ciebie kilka rad. Ale najpierw wstęp ;)
Kiedy czytacie te słowa ja lecę do Mediolanu z bagażem podręcznym. Na cztery dni, więc spoko. W Mediolanie jest ciepło, w związku z tym nie muszę się martwić, że mój sweter waży 2 kg i przeciąża mi walizkę. Trochę przeszkadza mi pod względem wagowym przewożenie aparatu i obiektywu, zwłaszcza że chciałabym zostawić sobie trochę w zapasie na ewentualne zakupy (sukienka z Mediolanu to chyba całkiem niezła pamiątka, heh), ale przynajmniej porobię sobie włoskie zdjęcia!
Moim zdaniem kiedy planujemy odwiedzić jakiś słynący z wysokim temperatur kraj, a nasza wycieczka będzie trwała kilka dni, spokojnie zmieścimy się w bagaż podręczny i nie ma się czego bać. Zaoszczędzone pieniądze zawsze można zjeść na miejscu. Ale zanim to nastąpi to trzeba się spakować. Dzisiaj mam dla Wad 5 raz, które pomogą Wam więcej zainwestować w jedzenie, a mniej w lot.
1.Ręczniki z mikrofibry
Jeżeli lecicie do hotelu macie problem z głowy. Jeśli wybraliście hostel polecam zainwestować w ręczniki z mikrofibry. Przydadzą się potem do noszenia na siłownię. Zajmują mniej miejsca oraz są lżejsze od typowych ręczników. Dodatkowo szybciej schną. Ja na wakacje się bez nich nie ruszam. Zimą jakoś nie lubię się nimi wycierać, ale to w tej chwili nie jest na szczęście istotne. Taki ręcznik (niebieski – mały, fioletowy duży) możecie kupić na przykład w Decathlonie. To są produkty, które będą Wam służyć przez lata, a cena takiego dużego ręcznika to ok 30 zł.
2. Ubrania, które można…uprać w mydłem w hotelowej łazience.
Na cztery do do Mediolanu (plus piąty – podróż) zabieram ze sobą to co widzicie na zdjęciu plus dodatkowo jakiś sweterek. Nic więcej. Są tam trzy sukienki, jeansowe szorty i dwie koszulki. Wszystkie ubrania charakteryzuje to, że nawet jak się wygniotą, to predzej czy później i tak się na mnie wyprostują. Poza tym trzy rzeczy mają wzorki dzięki czemu ewentualne zagniecenia widać mniej. Każdą z nich da się szybko uprać mydłem w łazience i do rana zdąży wyschnąć. Testowałam ten system w Rzymie dwa lata temu i sprawdził się w 100%. Przy czym zakładam tutaj, że w środku dnia ubrudzę się cała sosem pomidorowym, bo jeśli nie to ubrania i tak są wyliczone na każdy dzień bez potrzeby prania.
3. Kosmetyki w chusteczkach
Po pierwsze i najważniejsze – nie są płynami, a z tymi jak wiadomo w bagażu podręcznym zawsze jest problem. Po drugie – zajmują mniej miejsca. Po trzecie – są małe, więc w razie kupienia zbyt wielu sukienek pamiątek, mogą w jakimś tam stopniu zwolnić miejsce i odciążyć walizkę. Ja zabieram chusteczki Cleanic Deo, które poznałam na wiosnę dzięki współpracy z tą firmą i nadal bardzo jestem z tego powodu zadowolona, bo sprawdzają się świetnie (ten wpis nie jest już elementem współpracy). Pozostałe dwie rzeczy to chusteczki do demakijażu (zamiast płynu) i bibułki matujące (zamiast pudru).
4. Próbki i miniaturki
Ja większość próbek i miniaturek z Glossyboxa oraz te, które dostanę w sklepach trzymam w specjalnym pudełku, które otwieram tylko przed wyjazdami. Jeżeli czegoś mi brakuje to idę do Rossmanna, bo tam jest cała półka z mini kosmetykami (chociaż akurat w wakacje to ostro wyczyszczona, szamponów przed weekendem w ogóle nie było). Większość hoteli oferuje takie produkty w łazienkach, więc nie trzeba się o to martwić (poza żelem pod prysznic nie lubię ich używać, za każdym razem rozczarowuje mnie szampon). Można też za grosze kupić coś w lokalnych drogeriach.
5. Małe, puste opakowania na kosmetyki
Genialne rozwiązanie nie tylko na wakacje, ale również kiedy zabieramy małą kosmetyczkę na siłownię. Największy wybór takich opakowań jest w Sephorze. Można tam kupić całe zestawy albo pojedyncze sztuki. Znacznie mniej (i znacznie taniej) pojemniczków można znaleźć w Rossmannie zaraz. Leżą obok miniaturowych kosmetyków. Jedyny minus jest taki, że ja czasem nie potrafię tych najmniejszych słoiczków odkręcić i bardzo się z nimi siłuję. Dlatego dwa zamieniłam na pojemnik z dozownikiem (ma zabezpieczenie przeciwko wylaniu) i butelkę. Do tych pojemniczków przelewam krem BB, krem do twarzy, krem z filtrem do twarzy, krem z filtrem do ciała oraz szampon. Dodatkowo zabieram farbkę Benetint oraz błyszczyk z tej notki i włoska kosmetyczka gotowa. Tam w przeciwieństwie do Berlina nie zależy mi już na makijażu, bo i tak spłynie.
Standardowo zapraszam do śledzenia mojego wyjazdu na Instagramie http://instagram.com/blackdressesblog (chociaż notki i tak będą się pojawiać, bo udało mi się je już napisać) i lecę jeść, zwiedzać i wreszcie się wygrzać :)))