Wakacyjna kosmetyczka – kolorówka. Co spakować?

Lipiec 8, 2013

Po wczorajszym poście o pakowaniu kosmetyków do pielęgnacji  przyszedł czas na lżejsze (dla mnie) tematy. Dziś pakujemy kolorówkę.

Spakowanie kolorówki to dla mnie żadnej problem. Mam nadzieję, że ten post przyda się dziewczynom, które w domu używają o wiele większej ilości kosmetyków do makijażu i mają problem z tym jak ograniczyć wielkość swojej kosmetyczki.

k-twarz

Cera

 1. Podkład – lekki, ale trwały. Ponad trzy miesiące temu kupiłam sobie Sun Protection Liquid Foundation od Shseido. Jego szczegółowa recenzja na pewno pojawi się na blogu jeszcze w lipcu. Na razie mogę powiedzieć, że jest to jeden z bardziej trwałych produktów do makijażu jakich używałam, ale nadal nie jest ideałem. Natomiast daję mu ogromny plus za lekką formułę,  SPF 30 oraz poręczne, wakacyjne opakowanie. Zamiast podkładu możecie wybrać oczywiście krem BB (z oryginalnych polecam produkty firmy Misha, z dostępnych w Polsce Under20 i Garnier).

2. Puder – niewidoczny, rozświetlający, lekki. Bez zastanowienia biorę Chanel (recenzowałam do tutaj). W letnim makijażu najważniejsza jest dla mnie jego lekkość, więc Les Beiges nadaje się do tego idealnie.

3. Korektor – tylko Camouflage Cream od Art Deco. Ukryje każdą niespodziankę na twarzy, nałożony cienką warstwą może zastąpić korektor pod oczy i najważniejsze – jest miniaturowy, a starcza na sto lat. Pisałam o nim już kiedyś w poście o walce z niedoskonałościami cery. Produkt nie do zastąpienia.

4. Rozświetlacz – ratunek po nieprzespanej nocy (ach, to nocne zwiedzanie…). To jest produkt z The Body Shop i recenzja również pojawi się niedługo na blogu, ale ponieważ to jest kolekcja limitowana to mogę teraz powiedzieć tylko jedno -idźcie to kupić żeby nie było za późno jak się ogarnę z notką. Jest rewelacyjny!

k-oczy

Oczy

1. Cienie do powiek – ale  w najmniejszym możliwym opakowaniu. Do tej pory na wakacje brałam tylko jeden wkład do cieni od Artdeco, bo jest wielkości dwóch paznokci.  Jednak z paletką NYX nie mogę się rozstać (co widać po startym napisie). Są to zdecydowanie moje ulubione cienie (dokładnie zrecenzowane tutaj) i na szczęście są tak małe, że bez problemu mogę je zabrać wszędzie.

2. Tusz do rzęs – bez zastanowienia tylko Fasle Lash Effect od Max Factor. Jeden z niewielu kosmetyków, któremu jestem wierna od kilku lat. Jeżeli chcecie uniknąć efektu pandy na wakacjach i boicie się, że po całym dniu zwiedzania tusz może być już pod a nie na rzęsach to polecam pomalować tylko górne. Tak robią Francuzki i to działa.

3. Czarna kredka do oczu – na wieczorne wyjścia. Na wakacjach czasami wieczorem lubię poczuć się bardziej elegancko i wtedy przed wyjściem na kolację rysuję sobie czarną kreskę na górnej powiece. To jest mocne szaleństwo jak na mnie.  Tym razem zamieram intense Kajal od Elite Paris (był w jednym z ostatnich Glossyboxów). Nie jest jakiejś rewelacyjnej trwałości, ale szybko się aplikuje i poradzi sobie z nim nawet mało wprawiona w kreskach ręka.

k-usta

Usta

1. Farbka do policzków i ust – Benetint od Benefit. Kosmetyk, bez którego nie ruszam się z domu. W mgnieniu oga ogarnia zarówno moje policzki jak i usta. Obszerna recenzja i zdjęcia znajdują się tutaj. Tańszy odpowiednik możecie znaleźć na przykład wśród kosmetyków marki TopShop, ale ponieważ Benetint jest bardzo wydajny, to ja jeszcze nie miałam okazji testować jego zamiennika, bo po prostu szkoda mi go kupować.

2. Błyszczyk – zamiast szminki. Deliktany, różowy, dziewczęcy – idealny do make up no make up w ciągu dnia oraz świetnie podkreślający usta wieczorem. Ten mam z Bath&Body Works za 7 zł (poważnie – najlepsze przeceny tego lata), ale wcześniej miałam bardzo podobny z The Body Shop i był równie fajny. Okay, może aż tak świetnie nie pachniał ;)

I to by było na tyle. Ja już jestem spakowana do Berlina. Pierwszy raz w życiu nie panikuję przed wyjazdem. Chyba dorosłam do pakowania się wcześniej. #starość. Internet mówi mi, że będę miała wi fi w hotelu, więc na blogu coś powinno się pojawiać. Gdyby jednak Internet kłamał to zapraszam do śledzenia mnie na Instagramie, do tego wi fi się zawsze znajdzie w jakiejś kawiarni ;)

http://instagram.com/blackdressesblog