Luty na siłowni – motywacja

Marzec 2, 2013

Jak motywowałam się w tym miesiącu?

Jak być może pamiętacie 31 stycznia zaproponowałam Wam żebyśmy wszyscy zaczęli się ruszać. Wasz odzew był niesamowity, pisaliście że też zabieracie się do swoich ulubionych ćwiczeń. Obiecałam wtedy, że po miesiącu zdam relację z tego jak mi poszło.

Plan był taki żeby być na siłowni 2 razy w tygodniu. Udało się go wykonać nawet trochę ponad normę, bo w lutym byłam na siłowni 9 raz i raz ćwiczyłam na stepperze w domu. Łącznie 10 na 28 dni ze sportem. Uważam, że to bardzo dobry wynik.

A wcale łatwo nie było. To nie jest tak, że wychodzę z pracy i z radością pędzę na siłownię. Owszem, uwielbiam się ruszać, ale bywają takie dni, że zwyczajnie zdrowy rozsądek zmusza mnie do ćwiczeń.

Jak mi poszło?

Pierwszy tydzień był straszny. Za każdym razem kiedy weszłam na cardio po pięciu minutach miałam ochotę zejść i iść spać.  Ćwiczyłam naprawdę na lekkich programach, najważniejsze dla mnie było to żeby poruszać się ok 20 minut, a potem zrobić kilka ćwiczeń siłowych na ręce i brzuch. Po 30 brzuszkach i 40 machnięciach czymś na biceps szłam na saunę, bo dalej mi się nie chciało.

W drugim tygodniu było już trochę lepiej, ale kombinowałam jak mogłam i bieżnię zamieniłam na rowerek stacjonarny (przy okazji poczytam książkę – tłumaczyłam sobie). Natomiast stopniowo zaczęła zwiększać się moja ilość ćwiczeń siłowych.

Trzeci tydzień był mistrzowski, bo wróciłam na orbitrek, a przy okazji miałam jakiegoś niesamowitego powera do ćwiczeń z obciążeniem. Robiłam wszystko co się dało i chyba trzy raz spędziłam na siłowni 1,5 godziny.

A potem zaczął się dramat. Czwarty tydzień był zaraz po powrocie z Wrocławia. Byłam bardzo zmęczona i dosłownie walczyłam ze sobą żeby cokolwiek zrobić. Odwiedziłam siłownię raz i dziś albo jutro będę się zmuszać żeby przejść się drugi raz. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić jakiś dłuższy trening i trochę nadrobić kilka ostatnich dni.

Jak się motywować?

Wnioski z tego miesiąca są takie, że trzeba mieć bloga i zapowiedzieć tam swoje wizyty na siłowni ;) Serio. Prawdopodobnie mój spadek formy w tym tygodniu wynika z tego, że wykonałam już zapowiedzianych 8 treningów i dalej mi się nie chciało. Dlatego bawimy się dalej. Ja w marcu nie planuję zwiększać częstotliwości swoich ćwiczeń, ale chcę popracować bardziej nad kondycją. Przede wszystkich wykonywać bardziej wymagające interwały i za każdym razem robić jakieś lekkie ćwiczenia siłowe. Trochę się tego boję, bo moje ciało ma niestety tendencje do szybkiego budowania mięśni i raz już kiedyś przesadziłam, więc wydaje mi się, że powinnam postawić raczej na cardio, ale niestety chyba zaczęło mnie to nudzić.

W każdym razie rada jest jedna. Jak się Wam nie chcę ćwiczyć, to musicie się zmusić. Nie ma na to innego sposobu, bo za każdym razem znajdziemy sobie inną wymówkę. A radość po skończonym treningu jest niesamowita!

Trzymam za Was kciuki w marcu i koniecznie pochwalcie się jak wyglądał Wasz trening w lutym i co planujecie dalej!