Ulubieńcy marca 2013

Kwiecień 4, 2013

Większość kosmetyków, które przetestowałam w marcu była jedynie dobra albo zadowalająca. Udało mi się jednak wybrać trzy, które kupiłabym ponownie.

nawilżanie

Jeżeli macie suchą skórę i szukacie fajnego, taniego produktu do mycia twarzy, to spójrzcie w górę. Delikatnie kremowy żel do mycia twarzy od Lirene będzie strzałem w dziesiątkę. Faktycznie jest bardzo delikatny. Za każdym razem świetnie radził sobie z moim makijażem (również z oczami – nie szczypał, a ja jestem leniem i płynu do demakijażu oczu nie używam, bo znowu ich aż tak bardzo nie maluję i nie potrzebuję raczej dodatkowe kosmetyku). Ma bardzo przyjemną kremową konsystencję i delikatny zapach. Mam wrażenie, że trochę zmiękcza skórę. Na pewno w ogóle nie wysusza! W połączeniu z jakimkolwiek kremem nawilżającym wypadał bardzo dobrze. Całkiem wydajny i bez problemy da się go wycisnąć prawie do końca (ostatnie jedno użycie to kwestia obcięcia opakowania nożyczkami). Generalnie – polecam. Jeden z najdelikatniejszych i najskuteczniejszych produktów do mycia twarzy jakich używałam. Cena –  14 zł.

 

ukojenie

marzec 024

Kiedy przeczytałam na opakowaniu, że ze względu na swoje kojące działanie preparat szczególnie polecany jest do pielęgnacji wrażliwej, naczyniowej, skłonnej do podrażnień cery to od razu wiedziałam, że nie wyjdę bez niego ze sklepu.  Mowa oczywiście o toniku oczarowym z Organique. Można stosować go jako tonik, mgiełkę do twarzy albo aktywator do masek/glinek. U mnie najgorzej sprawdził się jako tonik, ponieważ atomizer (można go odkręcić jeżeli chcecie, ja postanowiłam używać go inaczej) skutecznie podnosi jego wydajność. Trzeba psikać i pikać na wacik zanim wypsikamy wystarczającą ilość do oczyszczenia twarzy. Zaczęłam więc stosować go zamiast wody termalnej i sprawdził się w tej roli znakomicie. Wzmocnił skórę, ukoił, nawilżył i działał bardzo łagodząco. Moja twarz  dosłownie go piła, a ja miałam ochotę używać go kilka razy dziennie, bo naprawdę przepięknie pachnie (słodkimi ziołami?). Jeżeli macie problem z tzw. niespokojną, podrażnioną cerą to powinien się jak najbardziej sprawdzić. Cena – 35 zł.

i znowu nawilżenie

venus

Największe zaskoczenie tego miesiąca. Połączenie Glossybox, Olay i Venus. Prawdę mówiąc kiedy dostałam tę maszynkę to zrobiłam tylko jedno zdjęcie…listu, bo był fajny. A ja byłam święcie przekonana, że ten wymysł to połączenie to kolejny bezsensowny wymysł jakiejś firmy, której się nudzi. Kiedy jednak jej użyłam moją pierwszą myślą było „o cholera, wyrzuciłam opakowanie, maszynka użyta nie nadaje się do zdjęcia, kurcze jak ja mam o tym napisać teraz na blogu???” Okazało się bowiem, że maszynka jest świetna. Nie wiem po co w zestawie przysłali mi piankę ;) W ogóle nie jest potrzeba, te żelowe paski dają radę same. Maszynka jest rewelacyjna w użyciu, bardzo wygodnie się ją trzyma w ręce i idealnie dopasowuje się do kształtu ciała (totalnie bez porównania z takimi sztywnymi maszynkami). Obydwa produkty na razie były dostępne w specjalnej edycji Glossybox za 19 zł (nie wiem kto wymyślił taki sposób na promocję, ale moim zdaniem świetny). Maszynka powinna być już powoli dostępna w regularnej sprzedaży. Cena – 57 zł.

Co sądzicie o tych kosmetykach, używałyście ich już?

Jutro zapraszam na bonusową notkę dotyczącą ulubieńców marca. Jest jeszcze jeden świetny produkt o którym muszę wspomnieć, ale ma dość istotną wadę.