Wiosenna pielęgnacja cery – kosmetyki nawilżające

Maj 14, 2013

Kosmetyki nawilżające i mały eksperyment – trzy dni bez kremu na noc. Co z tego wyszło?

Moja skóra po zimie była (jest) w naprawdę niezłej kondycji. W zasadzie brakowało jej tylko troszkę większego kopniaka w postaci nawilżenia oraz dodania dzięki temu blasku. Postawiłam na zupełnie nowe dla mnie rzeczy.

Zdecydowałam się wypróbować produkt Tołpa dermo face hydrativ, nawilżające serum odprężające. W kosmetykach Tołpy już dawno temu zachwyciły mnie opakowania.  Świetny pomysł na wykorzystanie kartoników, w które zapakowane są produkty. O wiele chętniej czytam konkretne rady które mogą pomóc mi w pielęgnacji cery niż oglądam zdjęcia jakiejś gwiazdki z poprawioną w Photoshopie cerą.

wiosna3wiosna2

Sam kosmetyk również został świetnie  zapakowany, bo w opakowanie z pipetką, które znacznie ułatwia jego aplikację i zwiększa wydajność.

wiosna4

Niestety na samo działanie serum Tołpy muszę trochę pomarudzić. Przez pierwsze kilka dni byłam zachwycona.Stosowałam serum rano i wieczorem (tak zaleca producent).  Na początku moja skóra była mięciutka, gładka, nawilżona i wyglądała bardzo dobrze. Serum wchłaniało się szybko, nie obciążało cery i było bezzapachowe. Niestety po jakimś czasie zaraz po nałożeniu skóra delikatnie mnie piekła (dało się to znieść, ale zupełnie nie wiem dlaczego tak się stało), a po kolejnych kilku dniach zupełnie nie byłam w stanie wytrzymać  bez produktu na twarzy. Po każdym umyciu skóry musiałam szybko aplikować coś nawilżającego, bo inaczej skóra była strasznie ściągnięta. Zużyłam opakowania do końca, ale nie zdecydowałabym się na drugie. Cena ok 35 zł.

wiosna5

Równocześnie z serum używałam lekkiego kremu głeboko nawilżającego  do twarzyPharmaceris. To jest krem bez dna. Starczył mi na dużo dłużej niż serum, więc mogę spokojnie oddzielić jego działanie od produktu Tołpy. przede wszystkim brawo za opakowanie z pompką. Tak powinno być zawsze (wydajność + higiena). Drugie brawo za bardzo lekką formułę. Trzecie za filtr przeciwsłoneczny (SPF 20).Krem wchłaniał się w ułamek sekundy oraz  świetnie nadawał się pod podkład (nic się na nim nie warzyło). Jeżeli chodzi o nawilżanie to oceniłabym je po prostu dobrze. Faktycznie skóra po nim nie wysycha, ale również nie jest bardziej nawilżona. Zostawia ją w minimalnie lepszym stanie niż ją zastał. Niestety obawiam się, że trochę zapycha. Podczas używania zobaczyłam, że w okolicy nosa (również na policzkach) i brody pojawiają się zaskórniki/małe krostki w większej ilości niż normalnie. Pomimo, że mam jeszcze resztkę produktu w opakowaniu to nie używam go już do twarzy. Żeby się nie zmarnował smaruję nim szyję i jest okay. Cena ok 35 zł.

wiosna6

Stosowałam również płyn micelarny Vichy. W zasadzie tak jak w przypadku poprzedniego płynu micelarnego o którym pisałam znowu byłam zachwycona! Płyn radził sobie z moim makijażem świetnie, był bardzo delikatny dla skóry, nie podrażniał oczu, pięknie i świeżo pachniał. Niestety jest bardzo mało wydajny. Trzeba chyba pomyśleć nad wlaniem płynów micelarnych w jakieś inne opakowania, bo takie z których zwyczajnie wylewa się kosmetyk na wacik nie są niestety najlepsze. Przy regularnej cenie (ok 40 zł) moim zdaniem kupowanie tego nie ma sensu. Na szczęście na tego typu produkty w Super Pharm bardzo często są duże promocje (nawet 50%), więc jeżeli chcecie spróbować to polecam właśnie tam poszukać.

wiosna7

No i teraz największa zabawa…Często polecałam Wam w przypadku problemów ze skorą tłustą używanie kremów nawilżających. W skrócie chodzi o to, że skóra, która jest przesuszona sama produkuje więcej sebum. Istnieje adekwatna o tej metody teoria, która mówi o tym żeby nie nakładać kremu nawilżającego na noc w przypadku skóry suchej, bo przez to blokujemy jej możliwość samoistnego nawilżania się. To jest z resztą metoda opisana przez dr Hauschkę, który polecał przed snem tylko oczyszczanie i tonizowanie skóry. Generalnie założenie nie jest złe – chodzi o to żeby nie przekarmiać skóry, bo przestanie sobie sama radzić – ale ja je chyba jakoś źle stosowałam. Kiedy zaczęło mnie tak strasznie ściągać po serum Tołpy doszłam do wniosku, że może przesadziłam z tym nawilżaniem i postanowiłam dać skórze odpocząć. Myłam skórę pastą do demakijażu Lush (specjalnie nią zamiast płynem, bo wydawało mi się, że ona dodatkowo trochę nawilży), potem tonizowałam tonikiem Pharmaceris z tej samej serii, co wyżej opisany krem i szłam spać. Nie było to nawet wyjątkowo trudne (myślałam, że ściągnie mnie jeszcze bardziej, ale nic takiego się nie działo). Pierwszego dnia obudziłam się z ładną, gładką cerą. Drugiego również. Trzeciego nie mogłam zrobić sobie makijażu, bo tak strasznie wyschłam. Pomarszczyło mnie jak starą cytrynę.

I teraz wchodzicie Wy ;)

Czy któraś z Was stosowała tę metodę? Może ja coś po prostu źle zrobiłam? Może sprawdza się to tylko w przypadku OCM (mycie twarzy olejami)? Jedyne co z tego wyniosłam to fakt, że faktycznie teraz się pilnuję czy nie pakuję sobie za dużo kremu na twarz, ale poza tym to mam same wątpliwości. Domyślam się, że skóra będzie potrzebować wiele czasu żeby się do tego przyzwyczaić. Pytani tylko ile dokładnie (liczyć to w miesiącach/tygodniach?) i czy faktycznie efekt jest aż tak bardzo zadowalający. Jak myślicie? Ja na razie składaniem się ku zamienieniu na lato kremów silnie nawilżających na te znacznie delikatniejsze, ale może znacie lepsze rozwiązania?