Piosenki z mojej młodości (czyt. z czasów gimbazy)

Grudzień 11, 2014

Starość nie radość, przed czterdziestymi urodzinami trzeba zrobić listę piosenek z młodości.

Oczywiście żartuję. Z urodzinami, a nie z listą. Urodziny pięćdziesiąte.

Przypomniała mi się ostatnio jedna z piosenek, w której byłam zakochana jakieś dziesięć lat temu. W sumie okres edukacji na każdym poziomie obfitował w poznawanie przeze mnie ogromnej ilości nowej muzyki, ale to właśnie gimnazjum wspominam z jakimś szczególnym sentymentem. Dlatego do tej notki wybrałam utwory, które poznałam w trakcie tamtych trzech lat.

Byłam wtedy nastolatką z rudymi włosami i pieszczochą na lewym nadgarstku. Słuchałam Peji, Michała Bajora i Krzysztofa Krawczyka. Okay, Dody też.

Wszystkie z tych piosenek potrafię cały czas zaśpiewać z głowy. Swoją drogą poznawałam je na płytach, teraz podrzucam Wam je na YT. #przemijanie

Bardzo cierpię, że Edyta z genialnej artystki zamieniła się w bohaterkę serwisu dla psów. Kocham jej wokal do granic możliwości, a płyta Dotyk to jeden z najważniejszych albumów w moim życiu. Szyby śpiewałam w gimnazjum od świtu do nocy. A zaraz później Litanię, Będę śniła oraz Kasztany. Marzy mi się jeszcze jeden hit w jej wykonaniu.

Tak, to też znam do tej pory na pamięć.

W III klasie przygotowywałam się do jakiegoś konkursu wokalnego. Śpiewałam w duecie z koleżanką.  Piosenkarka, która nas przygotowywała wokalnie, próbowała nasz duet dopracować również od strony wizualnej:

-Dziewczynki, w co się ubieracie?

-Nie wiemy.

-A kto jest waszym ulubionym artystą?

-Peja.

Ubrałyśmy się na czarno. Dostałyśmy II miejsce za Tylko nie pal Osieckiej oraz Bracką Turnaua.

I chociaż faktycznie Bracka była dla mnie wtedy ważną piosenką, to tak naprawdę pewnej zimy zamęczyłam swoją rodzinę Linoskoczkiem. Słuchałam tego całym dniami przez kilka miesięcy. Nadal się dziwię, że mama nie wyrzuciła mnie z domu.

Kołysanka dla nieznajomej to piosenka, którą kiedy miałam czternaście lat, zaśpiewałam na głos chyba sto tysięcy razy. Aż się dziwię, że nie zatrudnili mnie w chórkach Perfectu. Hm… może jednak nie śpiewałam aż tak genialnie, jak sądziłam?

 

 

Nie pamiętam, skąd wytrzasnęłam wtedy ten utwór, ale w zasadzie jest to jedyna piosenka Krzysztofa Krawczyka, którą znam świadomie (te, które kojarzę nieświadomie, to te, które znają wszyscy). Duże brawa oczywiście należą się tutaj Goranowi. Przy okazji muszę się przyznać, że płytę Kayah & Bregović przespałam i dowiedziałam się o niej dopiero w wakacje po maturze. Oczywiście z miejsca stała się moim prywatnym hitem.

Płytę z autografem Dody zgubiłam. Miałam 14 lat, kiedy Virgin było chyba jeszcze nikomu nieznanym zespołem, a Doda na jakichś Dniach Mazowsza śpiewała (bez przerwy sprawdzając tekst na książeczce z płyty) dla garstki osób. Nie byłam tam przypadkiem. Byłam wtedy jedną z jej pierwszych fanek. Teraz już nie jestem, ale uważam, że zmarnowany został gigantyczny potencjał i świetny wokal.

To, co teraz napiszę, jest jedną z największych żenad mojego życia. Otóż kilkanaście lat temu wmówiłam sobie, że słuchanie Bajora przynosi mi pecha w miłości, bo zawsze kiedy katowałam go w słuchawkach, nie wychodziły mi randki. Więc przestałam go słuchać i odmawiałam chodzenia na koncerty. Na szczęście mi przeszło. A tę piosenkę kocham zarówno w wykonaniu Jandy, jak i Bajora.

Bardzo pilnuję się, żeby nie umieścić w tym zestawieniu Osieckiej, bo mam wrażenie, że słyszeliście już o mojej miłości do jej tekstów za dużo razy. Oczywiście okres poznania tej najlepszej polskiej tekściarki to u mnie również gimnazjum, ale tym razem sobie daruję. Dlatego na koniec przygotowałam Edytę Geppert. Dama w czarnym stroju i przejmujący głos. Chyba nic więcej nie trzeba mówić. Jej utwory były najtrudniejszymi piosenkami mojego gimnazjalnego życia, ale luz – chwilę później włączałam Dodę.

A Wy czego słuchaliście w gimnazjum? Znacie dalej te piosenki na pamięć? Też plątaliście się po aż tak różnych stylistykach?