Gdyby blogerów porównywano do zwierząt to miałabym zaklepaną rolę ślimaka albo żółwia. Pamiętam, że zdjęcia tego kremu zrobiłam testując nowy obiektyw, czyli jakoś przed wakacjami. Skończyłam go testować w sierpniu, czyli nadal były wakacje. W zasadzie, pozostaje mi się cieszyć, że nie publikuję tej notki w wakacje, ale zimowe.
Aktywator piękna AA Prestige Lumi Supreme to krem na dzień przeznaczony do cery normalnej i mieszanej. Jest też wersja do do skóry suchej, jednak dołączony do kremu kartonikowy test rodzaju cery wyraźnie podkreślał, że jeśli chociaż jeden element (czoło, broda, policzki) naszej twarzy wyjdzie jako tłusty, to powinniśmy zdecydować się na krem do cery normalnej i mieszanej. O ile dobrze pamiętam, to u mnie broda wyszła na dość tłustą, delikatnie w tą stronę zmierzało również czoło. Byłam tym wynikiem trochę zdziwiona, ponieważ spodziewałam się tylko suchych elementów, jednak postanowiłam zaryzykować.
Producent obiecuje, że krem przywróci naturalny blask skórze, zapobiegnie przetłuszczaniu się, wyrówna kolor oraz pomoże korygować niedoskonałości.
A jak jest w rzeczywistości?
Kremu używałam w lipcu oraz sierpniu. Załapał się na dość różne warunki pogodowe – od dzikich upałów w Porto, do deszczu i wiatru na Maderze.
Zdecydowanie jego największym plusem okazał się dla mnie fakt, że rewelacyjnie trzyma się na nim makijaż. Mam z tym często duży problem, a Aktywator Piękności zadziałał w zasadzie lepiej niż większość baz utrwalających jakie w życiu miałam. Produkt szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filtru na skórze i faktycznie sprawia, że broda oraz czoło świecą się po całym dniu znacznie mniej. Dodatkowo krembardzo ładnie, świeżo i kwiatowo pachnie oraz jest wydajny. W trakcie używania nie pojawiały mi się na twarzy żadne niespodzianki i jak na moje szalone tempo zwiedzania, to trzeba przyznać, że faktycznie wyglądałam dość promiennie.
Gdybym się miała do czegoś przyczepić to jak zwykle do słoika. Jest bardzo elegancki, ale ja preferuję kosmetyki z pompką. Poza tym mam dość suche policzki, więc po całym dniu z makijażem na twarzy musiałam pamiętać o tym, żeby na noc wybrać krem o silnych właściwościach nawilżających, co akurat na wakacjach okazało się problemowe, bo dodatkowo dźwigałam w bagażu o jeden produkt więcej.
Daję mu mocne 4/5. W lato był naprawdę dobry, ale gdybym miała skusić się na drugie opakowanie, to biorąc pod uwagę, że zimą moja skóra wymaga znacznie silniejszego nawilżenia, pewnie wybrałabym wersję do cery suchej.