Umcyk, umcyk, umcyk. Słyszysz to?
Jesteś nad polskim morzem. Jesteś w Mielnie. Przyjechałeś tutaj się wychillować. Jest upał, więc cieszysz się z pogody i idziesz na plażę. A na plaży wrzask. Upał, wrzask, potłuczone szkło i papieroski. Looody, looooody, zimne looooooody. Idziesz na obiad. Umcyk, umcyk – po tym odgłosie rozpoznajesz budkę z zapiekankami. Zjadasz. Niedobrą, z mrożonki. Stare pieczarki. Popijasz piwem z plastiku, które jest tak niedobre, że musisz pokonać wstyd i poprosić o sok malinowy. Potem idziesz na spacer główną aleją. Ciągle dudni ci w uszach muzyka z każdego możliwego sklepu/baru, który twierdzi, że tak właśnie powinien się zareklamować. Dzieci ryczą, bo rodzice nie chcą im dać 2 zł na zabawę w automacie. Na chodniku wszędzie potykacze. Kolejka do lodów na pół godziny stania. Reeeelax, take it eeeeeeeasy.
Nie, ie hejtuję polskiego morza. Należę do tego rodzaju ludzkości, której podoba się wszędzie tam gdzie jest woda. Akurat w Mielnie nie byłam, ale słyszałam, że to polska Majorka. Za to Kąty Rybackie, Krynica Morska, Sopot – luz. Kiczowate dyskoteki, jedzenie z plastiku – spoko. Wrzaski, muzyka – nooo tu już gorzej.
Ale jednak wyobraźcie sobie taką Juratę PRO. Ładnie, czysto, biało. Spójna architektura. Zero kiczu, zero muzyki, zero wrzasków, zero syfu. Żadnych butelek i petów w piasku. Żadnego plastiku. Żadnego niedobrego jedzenia. Mało ludzi. Na plaży cicho. Koszyki. Spokój.
A może nadal to samo morze.
Tak własnie jest w Sellin na Rugii.
Sellin znajduje się 3 godziny drogi od Berlina samochodem. Jak sprawdzałam w Internecie dokąd jadę na wakacje to myślałam, że utknę w niemieckiej dziurze nad morzem, w której będzie jedna buda z zapiekankami, jeden bar z rybą i koniec. Co prawda z jedzeniem po 22 faktycznie jest tam średnio, ale poza tym cała reszta to marzenie plażowicza. Tam jest przepięknie i naprawdę można odpocząć. Zwłaszcza, że Rugia to nie tylko Sellin, ale o tym już w następnym wpisie ;)
Pierwszy dzień, a raczej noc. Przepiękna droga na Rugię i kilka zdjęć w nocy.
Droga na plażę.
Przepiękna plaża. Kosztyki <3 Cały czas się zastanawiam czemu tam jest tak mało ludzi.
Zwłaszcza, że można wejść do takiej kapsuły i zjechać całkiem pod wodę. Niestety słabo cokolwiek widać :(
I jak Wam się podoba Sellin? Ja bym tam chętnie wróciła! Ale ponieważ wakacje bez Sopotu to wakacje stracone, to lecę się pakować, bo już jutro rano 10 wakacje w Sopocie! Trzymajcie kciuki za pogodę ( i internet mobilny Play, heh). Standardowo zapraszam do śledzenia na Instagramie (chociaż jest jeden powód dla którego uważnie po weekendzie powinniście śledzić też bloga, ale o tym na razie ciii).
Pingback: Berlin w obiektywie #2 - spacer po niezapomnianych miejscach()
Pingback: Rugia - wycieczka po małych i spokojnych miasteczkach #1()