Szwajcarskie kosmetyki – szampon i odżywka Rausch – świetne działanie, przedziwny zapach

Kwiecień 18, 2014

Nie da się ukryć, że ceny kosmetyków w Szwajcarii prawie wybiły mi z głowy testowanie ich krajowej twórczości w dziedzinie poprawiania urody.

Generalnie Szwajcarki niesamowicie o siebie dbają. W żadnym innym kraju nie widziałam tylu salonów spa, zakładów fryzjerskich i punktów z manicure. Uważają one, że odpowiednia równowaga pomiędzy pięknym duchem, a pięknym ciałem to podstawa, a zadbane ciało ma wpływ na samopoczucie. Przodowała w tym procederze oczywiście Genewa – relację z całego wyjazdu znajdziecie tutaj, dziś porozmawiamy o włosach. Tak jak mówiłam kosmetyki w Szwajcarii (jak i wszystko inne) są piekielnie drogie. Nie mogłam więc poszaleć sobie jak w Niemczech. Zabranie przeze mnie miliona próbek („aaa, w końcu je zużyję”) zamiast jednego porządnego kremu doprowadziło moją twarz do rozpaczy, ale na szczęście po trzech dniach trafiłam do Kiehl’s – recenzja kremu już wkrótce.

Poza tym do Polski przywiozłam ze sobą szampon i odżywkę nieznanej mi do tej pory firmy Rausch. Jest to szwajcarska firma, produkując od 1980 r. kosmetyki do włosów i pielęgnacji. W Polsce niektóre ich produkty można kupić przez Internet. Cena szamponu i odżywki to około 14 franków szwajcarskich za jedną rzecz. Zdecydowałam się  (a raczej posłuchałam wybierającej coś dobrego dla suchych włosów ekspedientki) na Ei-Ol glanz-shampoo, czyli szampon nabłyszczający z wyciągiem z jajka (i to był pewien błąąąąąd) oraz na Weizenkeim Nahrbalsam, czyli balsam z wyciągiem z kiełków pszenicy (kontynuacja błęęęędu). Chociaż efekt ich działania mnie satysfakcjonuje, to gdybym drugi raz podejmowała decyzję, wybrałabym jednak produkty sama i pewnie byłaby to seria z awokado.

Ale zacznijmy od początku – bardzo podoba mi się fakt, że seria się uzupełnia, czyli nie mamy jednego i drugiego z wyciągiem z tego samego (to jest zrozumiałe co napisałam?) ale wyciąg z jajka w szamponie uzupełniamy wyciągiem z kiełków pszenicy w odżywce.

_MG_9266-1

Z efektów, które daje ten szampon jestem bardzo zadowolona. Włosy są niezwykle lekkie i nawilżone oraz ładnie się układają. Na opakowaniu jest napisane, że produkt starcza na 30-45 użyć i dokładnie taka jest prawda – skończył mi się po mniej więcej 1,5 miesiąca codziennego mycia włosów. Niestety jest pewien problem…wyciąg z jajka…troszkę kiepsko pachnie. Okay, może to zapach ubitego jajka wymieszanego z wanilią, ale dla mnie jest mało przyjemny. Jest bardzo intensywny i trochę mnie od niego mdli.

_MG_9265-1

Odżywka natomiast zwyczajnie śmierdzi męską, tanią woda kolońską z początku lat 90. Inaczej się tego nie da nazwać. Zapach z włosów zmywa się w 99%. W zasadzie go nie czułam, raz tylko na potrzeby tej notki przez dłuższą chwilę wąchałam swoje włosy  (trudne życie blogera) i zapaszek powrócił. Pech sprawił, że odżywka jest świetna. Odżywia włosy w pół minuty, nie obciąża ich, natomiast sprawia , że są lekkie i nawilżone.

Duet idealny, ale tragicznie pachnący. Ze względu na zapach akurat tej serii nigdy więcej nie kupię, ze względu na właściwości pielęgnacyjne na pewno do Rausch jeszcze wrócę.

_MG_9279-1

Łapce kwiatki na koniec. Kwiatki pachną ładnie.

Swoja drogą są jeszcze jakieś kosmetyki o równie nieprzyjemnym zapachu? Coś co na pewno powinnam omijać?

Ponieważ Facebook już się skończył, to zapraszam do zapisania się na newsletter. Będziecie mieć pewność, że nie przegapicie żadnej ciekawej notki ani konkursu!