Dzisiaj bardzo szybko, bo jest majówka, a ja mam dużo książek do przeczytania (właśnie jedną zalałam yerba mate, dobrze że nie widzieliście mojej miny po tym incydencie).
Od kilku dni w Internecie „małą karierę” robi piosenka córki…a nieważne, czyja to córka, posłuchajcie:
Okay, pewnie chcecie jednak widzieć czyja. Katarzyny Groniec i Olafa Lubaszenki. Abstrahując od bycia córką (już współczuję pytań o pomoc w karierze), utwór jest świeży, mocny i wpadający w ucho. Nieźle jak na początek, zwłaszcza że Marianna sama napisała muzykę i słowa. Chętnie posłuchałabym jej na żywo oraz w szerszym repertuarze.
A Wy czego dzisiaj słuchacie?
ps. Zdjęcie z Facebooka Marianny. Polajkowałam jako 210 – to jeszcze jest hipsteriada!
ps2. Moją wybitnie leniwą majówkę można śledzić na Instagramie:
http://instagram.com/blackdressesblog