Powiem Wam, że kiedy wyjrzałam przez okno, myślałam, że coś się popsuło. Pociąg jechał bardzo wolno. Bardzo, bardzo, bardzo wolno. Był piątek, godzina 16:20. W Gdańsku miałam pojawić się o 19:08. Nic na to nie wskazywało. Podróżowałam razem z Kasią i wspólnie stwierdziłyśmy, że coś jest nie tak, bo jedziemy zdecydowanie za wolno, by móc za niecałe trzy godziny dojechać do Trójmiasta. Ze trzy razy sprawdzałyśmy na mapie, ile kilometrów już przejechałyśmy. W końcu okazało się, że obydwie nie doceniamy jednak zmian, jakie zaszły w PKP. Mimo że w żółwim tempie (zgaduję, że w nowoczesnych pociągach po prostu nie czuć prędkości jazdy), to chwilę po 19:00 – bez żadnego opóźnienia – wysiadłyśmy na stacji Gdańsk Główny. Tym samym dołączyłyśmy do obecnych już w Gdańsku Michała oraz Romana i we czwórkę rozpoczęliśmy jeden z bardziej intensywnych weekendów w życiu. Chociaż pogoda nas nie rozpieszczała, a osobiście w Gdańsku byłam mniej więcej 10. raz, to na karcie pamięci w moim aparacie pojawiło się aż 800 zdjęć. Co świadczy tylko o jednym: prawdopodobnie większość ludzi (ze mną na czele) nie wie, ile różnorodnych rzeczy można robić w Gdańsku. Pora to zmienić! Mam nadzieję, że po tym wpisie sami sprawdzicie, czy pociągiem naprawdę można dostać się nad morze w mniej niż trzy godziny. Zobaczcie moje top 6 rzeczy, które polecam zrobić tego lata w Gdańsku!
1. Odwiedzić Muzeum Bursztynu!
Specjalnie napisałam to z wykrzyknikiem. Nie wiem, jak to jest w ogóle możliwe, że przez tyle lat tam nie byłam. Na szczęście w tym roku nadrobiłam – i szczerze polecam. Na kilku kondygnacjach nie tylko poznacie historię bursztynu, lecz także zobaczycie, jak ewoluowały rzeczy, które z niego powstawały.
Mnie bardzo zachwycił rzadko spotykany jasny bursztyn. Być może dlatego, że jest trochę podobny do coca-coli lub piwa. Otóż biały bursztyn to nic innego jak bursztyn z pęcherzykami powietrza. Takimi samymi, jakie znajdziemy w pianie coli lub właśnie piwa. Proste, prawda?
Popatrzcie dokładnie – to pajączek. Pajączek w bursztynie to inkluzja. Inkluzja to po prostu coś w czymś (okay, mądrzej mówiąc: to ciało obce znajdujące się w minerale). Kasia wyjaśniła mi prościej, że inkluzja to zabawka w Kinder Niespodziance. I to porównanie mi się podoba. Ciekawe dlaczego.
Pisałam Wam ostatnio, że bursztyn bardzo drożeje. A jeśli coś się robi drogie, to znaczy, że inni szybko zaczynają to podrabiać. Jak sprawdzić, czy bursztyn jest prawdziwy? Wystarczy go podpalić. Prawdziwy będzie się palił jasnym płomieniem i wydzielał charakterystyczny, kadzidłowy zapach. Sztuczny będzie pachniał palonym plastikiem. Takie eksperymenty można zobaczyć w sklepie z biżuterią, który znajduje się na dole muzeum.
Innym sposobem jest włożenie bursztynu do silnie słonej (20 procentowy roztwór) wody. Bursztyn wypłynie na powierzchnię, podróbka się utopi. Popatrzcie na bransoletkę – leży na dnie.
Możemy tam również zobaczyć pokaz obróbki bursztynu.
Metamorfoza prosto z „Glamour”. Przed i po. Z lewej bursztyn nieoszlifowany, z prawej – po chwili szlifowania.
A skoro już jesteśmy przy szlifowaniu, to zerknijcie od razu na jeszcze więcej nowoczesnej biżuterii z bursztynu. Są to dzieła absolwentów Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.
2. Zjeść lunch w Piwnej 47
Po intensywnym zwiedzeniu najlepiej udać się coś zjeść. Szczególnie polecam Wam restaurację Piwna 47. Po pierwsze, ma naprawdę obłędnie dopracowane wnętrze. Królowe Instagrama by tego lepiej nie urządziły!
A po drugie – ich desery zabijają każdą dietę. Obecni na wycieczce panowie tak długo nie mogli się zdecydować, który chcą zjeść, że zamówili po dwa. Całą grupą wróciliśmy tam jeszcze dwa dni później. Specjalnie na ciasteczka.
3. Odwiedzić Muzeum Inkluzji w Bursztynie
To maleńkie muzeum znajduje się na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego i jest otwarte cały rok.
Poza tym, że można tam zobaczyć robaka zamkniętego w sercu z bursztynu, to chyba w najbardziej przystępny sposób jest tam pokazane, jak powstaje bursztyn.
Bursztyn ma około 45 milionów lat. Powstał wskutek tego, że w związku z silnymi wybuchami wulkanów żywica silnie wypływała z drzew (widzicie to na zdjęciu). Znany nam bursztyn bałtycki jest więc zastygłą żywicą, która wyciekała z drzew iglastych, a następie dostała się do ziemi, tworząc pierwsze złoża bursztynu. Podczas spływania do jej środka dostawały się drobne robaki, pająki, kawałki drewna itp. (czyli zabawki w Kinder Niespodziance). Tak właśnie powstawały inkluzje.
3. Zrobić sobie piknik na Górkach Zachodnich
Serio! Piknik na plaży to jest coś, co każdy z Was musi przeżyć w te wakacje. Górki Zachodnie to idealne miejsce na spędzenie całego dnia, bo jest tam stosunkowo mało ludzi, więc nie grozi nam, że jakaś piaskowa wieża zawali się akurat na nasze kanapki.
Polecam zabrać ze sobą dużo jedzenia. Nadmorski klimat wzmaga apetyt.
Warto też mieć kalosze, bo nigdy nie wiadomo, czy nam się w życiu nie pofarci i nie trafimy na połów bursztynu.
A można wyłowić takie cuda.
Lub taki piękny flakon perfum Dior.
4. Odwiedzić wystawę „Bursztyn. Dzieła. Myrta”
Jeśli chcecie zobaczyć miliony złotych w postaci gigantycznych bursztynowych stołów, obrazów, szachów itp., koniecznie wybierzcie się do Europejskiego Centrum Solidarności. Pewnie myślicie, że w życiu widzieliście już dużo. Gwarantuję Wam, że bursztynu w tak ogromnych i szczegółowo dopracowanych dziełach jeszcze nie mieliście okazji zobaczyć. Autorem tego całego zamieszania jest mieszkający w Sopocie Polak – Lucjan Myrta. Tylko śpieszcie się, bo wystawa czynna jest jedynie do połowy września.
5. Przejechać się kolejną tyrolską nad Stadionem Energa Gdańsk
Ta mała kropka w pomarańczowym kasku, dokładnie na środku zdjęcia, to ja. Przyznaje się od razu – zrobiłam to tylko do zdjęcia na Instagram. Inaczej w życiu bym się na to nie zdecydowała, bo mam lęk wysokości. Ale było bardzo fajnie! Tak naprawdę przejazd jest niezwykle przyjemny. Strasznie to wygląda tylko z boku.
6. Pospaceruj
Niby takie proste, a jednak często o tym zapominamy. Ja w tym roku zwiedzając wszystkie miasta, skupiam się głównie na patrzeniu w górę i wyłapywaniu ciekawych budynków. Wy możecie udać się na przykład na przechadzkę w poszukiwaniu pięknych okiennic, schodów lub pokemo… psów. Każdy powód jest dobry!
To jak, od której rzeczy zaczynacie? Nie pozwalam Wam od jedzenia! Najpierw musicie spalić kalorie w inny sposób. Koniecznie dajcie znać, który punkt z mojej listy najbardziej przypadł Wam do gustu!