Joga – jak zacząć?

Czerwiec 9, 2013

Taaaakie strasznie nudne zajęcia, o losie aż zasnąć można. Czy na pewno?

Moje początki z jogą były takie, że przez dwa lata na nią nie poszłam. Może nawet przez trzy. Tyle wyniósł okres od myśli: „Hmmm, poszłabym na jogę, bo w gazecie napisali, że na zachodzie gwiazdy mają od tego ładną sylwetkę” do otworzenia drzwi sali, w której miały odbyć się zajęcia.

Dlaczego tyle to trwało? Co mi przeszkodziło?

1. Dłuuuuugie zajęcia.

Standardowo zajęcia jogi trwają 1,5 godziny. Ja lubię oszczędzać swój czas. Siłownię długo załatwiałam tak, że wchodziłam na cardio, robiłam pół godziny na największych obrotach i wychodziłam. Nie wyobrażałam sobie siedzenia trzy razy dłużej i jeszcze wychodzenia bez śladu potu na koszulce.

2. Joga to poważna sprawa. Nie można się śmiać i przewracać.

Bałam się, że trafię na grupę uduchowionych panienek, które są chodzącymi oazami spokoju, jedzą tylko to, co spadnie z drzewa, noszą szare dresy i nie lubią jak się przy nich głośno mówi.

3. Joga jest nuda.

Co może być ciekawego w jodze??? Raz to można zrobić, ale co tydzień?? Siedzisz i siedzisz, i siedzisz, i siedzisz, i oddychasz raz lewą dziurką nosa, raz prawda i siedzisz, i raz lewą, raz prawą i siedzisz, i raz prawą raz, lewą i siedzisz. Ewentualnie stoisz i stoisz, i stoisz…

4.Joga jest dla wolnych ludzi.

Ja jestem szybka. Lubię szybkie sporty, pokonywanie rekordów, rywalizację. Nie pójdę przecież na zajęcia dla ślimaków.

5. Joga jest trudna.

Nie oszukujmy się. Wpiszcie joga w google. Popatrzcie na obrazki, które Wam wyskoczą. Zrobicie tą pozycję?

joga1

źródło:http://www.portalyogi.pl/blog/joga-zwalcza-stres/

Ja nadal nie. I za to kocham jogę.

Jak zmieniłam zdanie?

Trzy lata temu strasznie bolał mnie kark. Do tej pory nie wiem dlaczego (obstawiam miks stresu i złej pozycji siedzenia godzinami przy biurku = licencjat). Żeby w ogóle usiąść do książek musiałam po śniadaniu łyknąć trzy tabletki przeciwbólowe. Codziennie. Lekka przesada. Szukając odpowiedzi na różne pytania dotyczące prawidłowej pozycji ciała trafiłam na tygodniowy kurs Techniki Alexandra. W skrócie – jest to nauka rozluźniania mięśni. Przypominamy swoim sobie jak to było, kiedy byliśmy dziećmi i nie napinaliśmy się bez sensu. Nie mieliśmy różnych dziwnych nawyków garbienia się, krzywego siedzenia, złego kucania, spięć w ciele podczas siadania, wstawania czy nawet mycia zębów (!). Technika została wymyślona przez australijskiego aktora F. Alexandra, który zauważył, że jego problemy z bezgłosem są ściśle związane z napięciami w jego mięśniach. Jeżeli będzie Was to bardziej interesowało, to innym razem postaram się napisać więcej. Tymczasem polecam Technikę Alexandra wszystkim mającym problemy z bólami w ciele oraz emisją głosu i wracam do jogi.

Poszłam na nią w końcu ze względów ekonomicznych. Technika Aleksandra na tygodniowym kursie jest dość tana (i jedzie się w złote miejsce), ale indywidualne zajęcia to duży wydatek. Joga wydawała mi się dość podoba, a miałam ją już w cenie karnetu na siłowni. Poszłam i nie chciałam wyjść.

Po ponad dwóch latach praktyki widzę to tak:

1. Dłuuuuugie zajęcia.

Jeżeli traficie na dobrego nauczyciela, to nie zauważycie kiedy zajęcia się skończą. Wiele razy byłam zdziwiona, że większość czasu już minęło i można się kłaść do relaksu. Dobry nauczyciel potrafi tak wkręcić Was w technikę wykonywania ćwiczeń, że totalnie skupienie na tym co robicie, zapewni Wam ekspresowo mijający czas.

2. Joga to poważna sprawa. Nie można się śmiać i przewracać.

Zawsze jak trafiam na takiego nauczyciela, który dziwnie się na mnie patrzy, kiedy śmieję się sama z siebie pod nosem, bo znowu się przewróciłam, to wychodzę z zajęć. Joga wymaga od człowieka przyznania się przed samym sobą do ograniczeń własnego ciała. Jeżeli miałabym reagować płaczem, stresem albo dodatkowym napięciem dlatego, że coś mi nie wychodzi, to cała praktyka byłaby bez sensu. Pogodziłam się z tym, że idzie mi bardzo źle (dlaczego wyjaśniam w punkcie 5)  i nadal uwielbiam to robić. I uwielbiam zajęcia podczas których dodatkiem jest terapia śmiechem całej grupy.

3. Joga jest nuda.

W jodze jest tyle do zrobienia, że nie ma absolutnie żadnych szans żeby się tam nudzić. Jak nauczysz się jednej rzeczy to zaczynasz doskonalić następną. A im więcej praktykujesz tym więcej…chcesz praktykować. Słowa nuda za nic w świecie nie stawiałabym obok zajęć z jogi.

4.Joga jest dla wolnych ludzi.

Joga jest dla silnych osobowości. Możesz być wolny, możesz być szybki, a joga i tak pokaże ci, że nie o to w życiu ( i w niej samej) chodzi. Nie jest powiedziane, że tylko poukładani ludzie mogą praktykować jogę. Natomiast jest faktem, że joga właśnie tego poukładania uczy. I cierpliwości. Spokoju. Planowania. Pracy nad sobą. Relaksu. Odpoczynku. I wiary we własne możliwości.  A to przydaje się każdemu.

5. Joga jest trudna.

Dla mnie jest łatwa, chociaż przez dwa lata szło mi najgorzej w grupie. Mam bardzo spięte tyły nóg. Jestem wręcz okładkowym przykładem człowieka ze spięciami w ciele. W gimnazjum (serdecznie pozdrawiam nauczycielkę, która nie miała zielonego pojęcia o funkcjonowaniu ludzkiego ciała) dostałam jedynkę za to, że podobno nie chciało mi się w skłonie dotknąć palcami rąk do stóp. Otóż ja nie potrafię tego zrobić. Ani siedząc, ani stojąc. To jest oczywiście do wypracowania. Mi jakoś bardzo na tym nie zależało, więc poza praktyką raz w tygodniu na zajęciach raczej nie próbowałam robić tego w domu, ale jestem na 100% pewna, że kiedyś znajdę w sobie tyle samozaparcia, że uda mi się tego dokonać. Zwłaszcza, że przy regularnym ćwiczeniu naprawdę widać efekty.

Zgadza się, są ultra trudne pozycje w jodze, ale każdy z nas ma swój poziom na którym pracuje. I tam jest świetnie!

Czy joga jest dla Ciebie?

Tak. Bez różnicy czy jesteś szybki, wolny, spięty, za bardo rozluźniony, masz nerwicę czy wolisz wyciskać ciężary na siłce (okay, zawsze jestem zadowolona kiedy do grupy dołącza jakiś karczek, bo nie idzie mi wtedy najgorzej). Musisz tylko znaleźć nauczyciela, który będzie nadawał na Twoich falach (polecam na początku sprawdzić kilka osób) i nie zrazić się po pierwszych zajęciach. Wtedy podobno większość osób rezygnuje. Duży błąd. Na pierwszych zajęciach dowiedziałam się, ze pozycja psa, jest pozycja w której się odpoczywa, a ja ledwo w niej oddychałam. Kilka tygodni później robiłam ją w domu żeby odpocząć od nauki. Pierwsze zajęcia są orientacyjne. Dowiadujesz się m.in., że w skarpetkach się poślizgniesz oraz, że od teraz długa droga przed Tobą. Nawet jeżeli po pierwszym razie Wam się nie spodoba, to gorąco namawiam żeby próbować dalej. Ja na początku byłam trochę zmieszana i dopiero po kilku zajęciach dotarło do mnie jaka w tym wszystkim jest świetna zabawa. A jeśli będzie Wam szło źle, nie martwcie się – mi na pewno ta pozycja wychodzi gorzej. Joga to takie zajęcie, w którym zawsze będziesz mistrzem świata. Bo wiesz co udało Ci się zrobić lepiej niż tydzień temu. I nie ma nikogo lepszego, bo nikt za Ciebie tego nie zrobi! Tutaj rywalizujesz sam ze sobą, a to jest najtrudniejszy przeciwnik.

A więc idźcie na jogę i bawcie się dobrze! A jeżeli macie jeszcze jakieś pytania to śmiało zostawcie je w komentarzach, postaram się odpowiedzieć.

 

ps. Na blogu trwa konkurs rewelacyjny z Cleanic Deo w którym do wygrania jest torba Michael Kors, okulary Ray Ban, iPod i zestawy kosmetyków. Bierzcie udział! |KLIK

ps2. Na zdjęciu głównym widzicie pasek do jogi. To jest taki mały, sprytny pomocnik. Nie należy się wstydzić używania go.