Odpowiedź jest prosta: nic. Okay, okay, żartuję. Faktycznie pisałam Wam już jakiś czas temu, że dla mnie pójście na kurs było najlepszym pomysłem w historii blogowania. Nie będę się powtarzać, obszerną notkę na ten temat znajdziecie tutaj.
Natomiast jeśli nie chcecie iść na kurs lub byliście już na jakimś i teraz po prostu macie ochotę wchłonąć więcej wiedzy na własną rękę to ta notka jest dla Was.
Dla mnie kurs był punktem wyjścia. Dopiero dzięki zdobytej na nim wiedzy mogłam ze spokojem czytać poradniki, oglądać filmy i setki zdjęć.
Filmy
Na zdjęciu głównym widzicie absolutnie obowiązkowy dokument, który powinien zobaczyć każdy kto chociaż trochę interesuje się fotografią.
„Geniusz zaklęty w fotografii” to 6 odcinkowy (6×60 min) serial HBO o wszystkim co w historii tej dziedziny jest najważniejsze. Ja się strasznie wynudziłam przy pierwszym odcinku, ale potem byłam zachwycona. Mnóstwo najważniejszych nazwisk, techniki pracy, emocje i niesłychana ilość inspiracji. Serial nie jest bardzo drogi (około 65 zł za całość), więc polecam po prostu go sobie kupić, bo na pewno będziecie do niego wracać i za każdym razem odkrywać nowe informacje, ponieważ wszystkie odcinki są naładowane konkretną wiedzą.
Z tej samej serii można też dostać „Archiwum planety”, który jest rzeczą ciekawą nie tylko dla fotografów, ale również dla zapalonych podróżników, bowiem jest to serial ukazujący zdjęcia z różnych zakątków świata sprzed 100 lat.
Książki
Mam w domu dzikie ilości książek o fotografii. Część dostałam od znajomych, część kupiłam na przecenach, a kilka wygrzebałam u rodziców. Oczywiście nie przeczytałam ich wszystkich w całości.
Rok temu, zaraz po kursie podstawowym najbardziej pomogła mi książka „Ekspozycja bez tajemnic” Bryana Petersona.
Niby już łapałam co i jak ustawić, ale w dalszym ciągu nie umiałam zrobić tego szybko. Książkę w całości przeczytałam w drodze na wakacje i mam dowody na to, że poszło mi całkiem nieźle (notki z Berlina i Rugii).
Podstawowa wiedza z fotografii wyłożona jest w niej bardzo prosto i logicznie. Jak widać książka jest trochę wygnieciona, strasznie cierpię z tego powodu, ale przynajmniej widać, że była używana wielokrotnie w trakcie wakacji. A więc jeśli jesteście na początku swojej przygody z fotografią i czasem słońce świeci Wam przez okno tak beznadziejnie, że nie umiecie zrobić żadnego dobrego zdjęcia to ta książka jest dla Was.
Jakiś czas później trafiłam na „Ujęcia ze smakiem” Helene Dujardin.
Chociaż nie zajmuje w ogóle fotografią kulinarną to książka okazała się być bardzo pomocna. Autorka wiele miejsca poświęca ustawianiu dekoracji do zdjęcia oraz właściwemu oświetleniu. W zasadzie bez problemu można przełożyć to na zdjęcia kremu czy czegokolwiek innego na bloga, co po prostu jest przedmiotem.
Kompleksowa wiedza o tym jak zrobić ciekawe zdjęcie nudnych przedmiotów. Chociaż tak naprawdę to czekam aż ktoś wymyśli w fotografii kulinarnej coś nowego, bo zdjęcia na deskach i starych obrusach są urocze…ale w zasadzie innych nigdzie nie ma, przez o każdy blog kulinarny na pewnym poziomie technicznych umiejętności robienia zdjęć wygląda tak samo.
Inne źródła
Internet pod tym względem jest nieograniczony, więc jeśli znacie jakąś ciekawą stronę, o której ja nic nie wiem to zostawcie do niej link w komentarzu pod notką.
Tym czasem dzielę się tym co mam.
1) Zdjęcia świetnych fotografów – mam dwóch swoich mistrzów – Helmuta Newtona i Vivian Maier. Jak dorosnę to będę robić takie fotki.
2) Blog Jakuba Kaźmierczyka – miałam kiedyś okazję brać udział w warsztatach, które Jakub prowadził i od tamtej pory regularnie śledzę jego bloga ponieważ niezwykle szczegółowo tłumaczy jak zrobił dane zdjęcie. Warto też ogarniać jego wpisy na fotoblogii, ponieważ pojawiają się tam znacznie częściej. W ogóle fotoblogia to kopalnia dobrych tekstów, zerknijcie również na ten i na ten.
3) Fotopolis – internetowy magazyn o fotografii
4) Fstoppers – najlepsze filmiki o obróbce zdjęć
5) na blogu Agnieszki, która robiła mi ostatnią sesję znajdziecie bardzo fajny wpis dla początkujących o tym jak nie popsuć sobie zdjęć z wakacji.
6) Strona Elizy Stegienki – jeśli chodzi o portrety to wygrywa życie, warto ją też śledzić na Facebooku, bo tam wrzuca więcej rzeczy.
7) I na koniec hit hitów czyli Grymuza – nic nie powiem, sami sprawdźcie
A poza tym pamiętajcie – z próżni niczego nie stworzycie. Trzeba oglądać jak najwięcej się da! Do siebie też mówię, bo czasami mam lenia. W związku z tym teraz idę się dokształcać dalej, bo jeszcze dziko długa i równie fascynująca droga przede mną. Zwłaszcza, że po dwóch bublowatych Tamronach mam teraz Sigmę i bawię się nią od 2 dni. Efekty już nieługo na blogu!