Zaszalałam. Takiej przerwy (3 tygodnie) w pisaniu bloga nie miałam jeszcze w całej jego historii. Wiem, że dla niektórych to krótko, ale dla mnie to prawie jak pół roku. Bez pisania nie mogę żyć i niesamowicie się ciesze, że niedługo do tego wracam.
Przerwa spowodowana była wprowadzeniem gigantycznych zmian w moim sklepie. Coś, co na początku miało być tylko zabawą, nagle przerodziło się w bardzo poważna i zajmującą mnóstwo czasu pracą. Zależało mi na bezkompromisowej jakości, dlatego poświęciłam temu projektowi cały swój wolny czas. Efekty mam nadzieję pojawią się już na dniach. Jeśli jeszcze nie obserwujecie profilu sklepu na Facebooku, to gorąco zachęcam – tam informacje o uruchomieniu sprzedaży nowych sukienek (i boskie zdjęcie – sorry, musiałam się wygadać, już je widziałam) pojawią się w pierwszej kolejności.
Ciastka, kawa i sesja do sklepu.
Powrót na jogę (po 2,5 roku przerwy w praktyce), znowu ciastka i niekulturalne jedzenie w łóżku.
Planowanie i planowanie. Mam chyba 5 różnych kalendarzy i 10 notesów w domu.
Poza tym sprawdzam afiliację na blogu. Nawiązałam współpracę ze sklepem Shopbop i zrobiłam to myśląc o tym, że w zeszłym roku po raz kolejny zgubiłam „idealne okulary przeciwsłoneczne”. Teraz choruję na ten model, ale przeraża mnie, ze mogę coś zgubić za te pieniądze. Dobrze, że sukienek nie można zgubić. W każdym razie sklep oferuje teraz 25% zniżki na coś dużo rzeczy. Możecie wykorzystać ją używając kodu „spring25”, więcej informacji na ten temat znajduje się tutaj.
Pomarańczowy. Kolor, którego po zimie obłędnie potrzebuję w każdej postaci. Okay, może poza sukienkami, heh.
„Upadłe Anioły” – lekki i przyjemny spektakl z Cielecką oraz Ostaszewską. Obydwie grają genialnie i mają obłędnie piękne kostiumy oraz buty.
Nadal biegam. Chociaż czasami to się zastanawiam, czy nie mogłabym opatentować jednoczesnego spania i biegania. To by była znaczna oszczędność czasu.
ps. Ciekawe ile literówek zrobiłam w tym wpisie. Zzzzz…