Jedzenie w Niemczech (Berlin i Rugia)

Lipiec 23, 2013

Jeżeli szukacie zdrowej żywności to nie otwierajcie tej notki.

Zaraz po powrocie Andrzej zapytał mnie: „Co wegetariańskiego można jeść w Niemczech?” Zanim zdążyłam odpowiedzieć, że naprawdę można dużo ciekawych rzeczy zjeść, to wszyscy zebrani dookoła z rozbawieniem stwierdzili, że tylko frytki. Coś w tym jest, ale może zacznę trochę lepiej.

(sorry za przeróżną jakość zdjęć, ale mój toster czasem słabo się sprawuje)

1.Absolutnie najlepszym miejscem w jakim udało mi się zjeść była restauracja Panorama Hotel w Lohme na Rugii. Poszłam tam średnio zachwycona, hotelowe jedzenie jakoś mnie zwykle nie kręci. Niestety cała Rugia ma to do siebie, że po 20.00 przymiera. Nie ma sklepów (poważnie – nie ma), a kolacje najlepiej jeść popołudniu, bo po zmroku kuchnie w wielu miejscach (i same te miejsca) są zamknięte. Maleńczuk miałby tam piękne emeryten party. Ja dzięki temu zjadłam najlepszy w życiu suflet ze szpinakiem, najlepsze coś z ziemniaków (nie pamiętam nazwy ) i przedziwny deser składający się z owoców leśnych, porzeczek, lodów, bitej śmietany i…pumperniklu. To właśnie ten ostatni składnik wymieniony przez kelnera (świetna obsługa tłumacząca wszystko na angielski) sprawił, że w ogóle zdecydowałam się zamówić coś słodkiego. Deser był poprawny, ale niestety nie dorównywał genialnym daniom głównym dla których bez wątpienia wróciłabym w to miejsce. Na uwagę zasługuje również fakt, że w karcie była cała osobna strona z daniami wegetariańskim. Hotele, które mają w swojej ofercie głownie pomidory z mozzarellą powinny wziąć przykład w tej restauracji w Lohme.

Lohme (2) Lohme Lohme (3)

2. Przypadkowa kolacja w Berlinie. Na wakacjach wygląda to tak. Zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam,zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam,zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam,zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam, zwiedzam…wtem…JESTEM GŁODNA. Muszę coś zjeść. W tym momencie!!! Koniecznie!!! O nie, już mi słabo bez jedzenia! Ale mi brzuch wessało do środka, zaraz zemdleję!! Wtedy rozglądam się raz w prawo, raz w lewo i siadam tam, gdzie siedzi więcej ludzi (tajne sztuczki szukania lepszego jedzenia). Tak trafiłam do Augustiner Brau Munchen rewelacyjnej knajpki z ciekawym jedzeniem, pysznym piwem i świetną atmosferą Koniecznie musicie zajrzeć tam do środka – świetny klimat na wieczorne piwo i pysznego precla. Ja zjadłam sałatkę chlebową (i frytki, no trudno). Sałatka była pyszna, frytki były dobre, ale najlepsze rozwiązanie to duuużo precli. Precle w ogóle są dostępne w Berlinie prawie na każdym rogu. Jedne są gorsze, drugie są lepsze, ale na pewno są dla mnie kulinarnym  symbolem Niemiec (dlatego jeden trafił na zdjęcie główne). Zjadłam ich najwięcej w trakcie całej podróży i nie  żałuję ani jednego kęsa tych przepysznych węglowodanów.

_MG_9456Berlin (2)

Dodaje zdjęcie pojemniczka na podstawki, bo może logo Wam się rzuci w oczy jak będziecie w Berlinie ;)

_MG_9460

A na deser jedne w wielu precli w Berlinie :)

_MG_9783

3. Meksykańska i hiszpańska kuchnia. Dla mnie zupełnie nieznane lądy, ale coś czuję, że w najbliższych tygodniach będę się w nie zagłębiać (już przepięknie podrabiam tapas :D). W pewnym momencie czułam już taką potrzebę zjedzenia dużej ilości warzyw, że nawet pizza mi się nie śniła. Tak, dobrze czytacie. Nie chciałam zjeść pizzy. W  swoje urodziny zrobiłam przegląd pizzerii obok hotelu i uznałam, że żadna nie jest warta uwagi. W przeciwieństwie do Soleys. To był strzał w dziesiątkę! Okay, może nie zamawiajcie tam słodkich drinków (sam cuuukier), ale jedzenie pyszne! Na dodatek istnieje możliwość zmodyfikowania tapas według własnych upodobań. Ja zjadłam pół tego talerza i to było najlepsze jedzenie urodzinowe jakie mogłam sobie wybrać ;)

Berlin - meksykańskie

Innego dnia w Sellin trafiłam do meksykanskiej knajpki – Desperado Sellin (bo do włoskiej niestety mnie nie ciągnęło, o czym będę pisać niżej).  Nie znam się totalnie na tej kuchni, ale było smaczne. I przede wszystkim była to jedna z dwóch otwartych kuchni w okolicy godziny 22 w Sellin. I były warzywa!

Sellin - meksykańskie

4. Włoskie klimaty w Sellin. Włoskich akcentów oczywiście nie mogło zabraknąć, ale niestety były tylko poprawne. Na tej samej ulicy na której znajduje się meksykańska restauracja w Sellin możemy trafić na włoską knajpkę Gran Cafe Italia, w której kelner Włoch obsłuży nas w języku polskim. Tak. W Niemczech, kelner Włoch obsługuje w języku polskim oraz jest przesympatyczny. I to koniec atrakcji. Pizza była zjadliwa, ale miała za grube ciasto, natomiast makaron miał dobry sos, ale sam w sobie był średni. Nie polecam. _MG_9873

Już znacznie lepszy był makaron w głównej restauracji na molo w Sellin (nie pamiętam nazwy, ale wchodząc na molo wpadacie na nią centralnie i nie ma możliwości żeby jej nie zauważyć). Jednak bruschetta pozostawiała wiele do życzenia. Lokal nadrabia miłą obsługą, ale polecam tam wpaść raczej na drinka.

_MG_0320

Sellin (3)

5. Jedzenie na mieście. Największe zło i jednocześnie największa radość każdych moich wakacji. Przy czym przez „jedzenie na mieście” nie rozumiem tutaj siadania w najdroższej restauracji, a jedzenia z budek na mieście, piekarni itp. W Warszawie raczej takich miejsc unikam (poza piekarniami), bo kojarzy mi się to z jedzeniem z przejść podziemnych. Wobec tego wolę nic nie jeść. Jednak na wakacjach podczas szału zwiedzania bardzo często szkoda mi czasu żeby siadać na godzinny obiad i godzinną kolację. Zwykle jeden z tych posiłków jadłam w biegu (mówi się trudno). Nie jest to najlepsze jedzenie, ale można przeżyć. W Berlinie szczególnie zachwycił mnie znaleziony w nocy burger z tofu. Wygląda średnio, ale był naprawdę smaczny. Jeżeli kiedyś będziecie w okolicach Szprewy i po drodze do metra zobaczycie małą budkę z burgerami, a dookoła niej tłum (tłum!) młodych ludzi – to tam. Poza tym w takich budkach dostaniecie całkiem niezłe frytki (ale nasze z Okienka i tak lepsze), dobre zapiekane kanapki i macie 50% szans trafienia na dobrego naleśnika. Niestety byłam zmuszona do jedzenia tego ostatniego, bo czasem w miejscowościach nadmorskich na szybko można zjeść tylko to albo rybkę. Na zdjęciu naleśnik z Sellin – bardzo dobry. W Lohme do naleśników się nawet nie zbliżajcie. Pizza identyczna jak w Pizzy Hut (a z lokalnej knajpki z dwoma stolikami w Berlinie). Precel to zawsze najlepszy wybór.

na miescie - koll na miescie - koll2

7. Looody. Lody to te słodycze, które akceptuje częściej niż inne. Trochę ich w Niemczech zjadłam, ale w pamięci zapadły mi tylko jedne. Na Friedrichstrasse znajdziecie sklep Leysieffer i jeżeli jesteście fanami czekolady, marcepanu i lodów, to musicie tam wejść. Zdjęcia powiedzą więcej niż tekst.

_MG_9707

_MG_9711

_MG_9714

_MG_9715

8. Na koniec najlepsze ;) Jeżeli tu dotrwaliście to należy się Wam nagroda. W Niemczech poza budami z fast foodem można też spotkać budki z owocami.

_MG_1026

Fajna opcja. Idziecie sobie ulica i nagle wpadacie na budkę z truskawkami.

truskawka główne 2

To jest Karl’s. Karl’s ma swój sklep (i park rozrywki) między innymi na Rugii. Można tam pojechać i oszaleć. Jak na złość rozładowała mi się w tym miejscu bateria w aparacie, ale jak już widziałam, że zaraz padnie to udało mi się zrobić na oślep trochę zdjęć chociaż minimalnie oddających klimat tego miejsca. Raczej nie polecam wchodzić tam z karta płatniczą. Weźcie ze sobą gotówkę, którą możecie wydać, a resztę zamknijcie w sejfie w hotelu…chociaż to i tak nie pomoże, bo Karl’s ma sklep online…

truskawka - kol1 truskawka-kol2 truskawka - koll3 truskawka_glowne

I tym truskawkowym misiem kończę wpis. Generalnie jedzenie w Niemczech jest poprawne, ale nic poza tym (wyjątek to punkt 1). Nie było aż tak dużej. Na pewno nie jest to kuchnia za którą będę tęsknić ani nikomu polecać. Doceniam natomiast wybór dań wegetariańskich w większości odwiedzonych przeze mnie miejsc. I oczywiście precle :) Zjadłabym teraz takiego z dobrą solą…Ale jem kasze jaglaną, bo przygotowuję się na tydzień w Mediolanie ;)

A Wy macie jakieś doświadczenia z niemiecką kuchnią? Może z mniej wyjazdowo — wakacyjną?