Laserowe zamykanie naczynek

Sierpień 27, 2012

Dostałam już od Was tyle e-maili z pytaniami o zamykanie naczynek, że postanowiłam to zebrać w jedną notkę. Może komuś się przyda :)

To zdjęcie ma tyle wspólnego z tematem, że powinnam chować twarz przed słońcem, a nie chciało mi się kraść zdjęcia z jakiejś strony o naczynkach.

Dlaczego zamykałam naczynka?

O ile faktycznie opaleniznę sobie wybiłam z głowy już na dobre dwa lata temu, o tyle z całą resztą u mnie mocno gorzej. Ciągle o coś się uderzam, czymś się kaleczę itp. No ale jak się w wieku 24 lat skacze przez płoty i biega po krzakach w celu zrobienia zdjęć na blogaska, to nie ma się co dziwić, że potem mam poobijane całe nogi.

Wracając do mojego szczęścia do robienia sobie czegoś ze skórą- niektóre osoby pamiętają, jak w listopadzie, w cudowny sposób wsadziłam nos do wrzątku. Miałam wtedy jakiś przewlekły katar i laryngolodzy diagnozowali mnie na przeziębienie z przepracowania. Dopiero pół roku później odkryłam, że mam alergię dosłownie na wszystko.

W którym gabinecie?

W międzyczasie próbowałam ten katar wyleczyć na różne sposoby, między innymi robiąc sobie inhalację z zasłoniętymi oczami. Skończyłam jak skończyłam. Na początku myślałam, że się tylko oparzyłam, jednak po trzech miesiącach byłam już mocno poirytowana czerwoną plamą na środku nosa. Napisałam wtedy do Agnieszki z prośbą o polecenie mi jakiegoś dobrego dermatologa. Aga wysłała mnie do gabinetu Dermea, do dr Ivany Stanković.

Tam dowiedziałam się od razu, że po prostu pękło mi naczynko i trzeba je zamknąć. Przy okazji okazało się, że mam też trochę innych naczynek do zamknięcia. Niby coś kojarzyłam, że przy częstych zmianach temperatur robiłam się czerwona, ale jakoś specjalnie się tym nie przejmowałam. Stwierdziłam jednak, że skoro już się decyduję na ten zabieg, to zamknę wszystko. Nie byłam od razu zdecydowana – zaraz napiszę dlaczego. Przez pierwszy miesiąc próbowałam poradzić sobie kremami, ale to nie przynosiło żadnego efektu.

Czy to bardzo boli?

Zamykanie naczynek kojarzyło mi się wtedy z jakimś programem, który oglądałam w telewizji. Tam pewna kobieta po zabiegu miała tak koszmarną twarz przez dwa tygodnie, że szkoda gadać. Jakieś strupki, rany, opuchnięcia itp. Kiedy w końcu zdecydowałam się zapisać (dwa tygodnie strupka na nosie vs całe życie czerwonej plama) Pani pracująca na recepcji gabinetu Dermea uspokoiła mnie, że nic z tych rzeczy i jeżeli to są małe naczynka (a były), to mogę być co najwyżej trochę opuchnięta. Nie da się jednak wcześniej określić ile będzie trwało opuchnięcie, bo zależy to od indywidualnych predyspozycji skóry. Do razu uprzedzono mnie, że żeby było widać efekty, zabieg trzeba wykonać przynajmniej trzy razy w miesięcznych odstępach czasu.

Że ja po pierwszym zabiegu wróciłam na drugi to był jakiś cud…

Przyznam szczerze, że sam zabieg bolał mnie tak strasznie, ze dosłownie się wydzierałam w tym gabinecie i nie pomagały mi nawet piłeczki antystresowe. Trochę jednak wierzyłam w moce dr Stankovic i jakiś cudem wróciłam po miesiącu do tego gabinetu, a potem znów na trzeci zabieg. Każdy kolejny na szczęście trwał krócej – pierwszy piętnaście minut, a trzeci pięć. I również na szczęście – boli tylko przy strzale laserem w twarz. Okazało się,ze opuchnięta byłam maksymalnie 24 godziny, więc nie było tak źle. Dostałam oczywiście całą listę zaleceń i kremów do smarowania się, które miałam stosować po zabiegu.

Jakie są efekty?

Wszystko sprawdziło się bardzo dobrze i po trzech zabiegach nie ma już śladu po mojej cudownej przygodzie z inhalacją, a co ciekawe zauważyłam, ze nie robię się aż tak bardzo czerwona w dusznych pomieszczeniach. Czeka mnie jeszcze wizyta kontrolna na jesieni i pewnie coś tam jeszcze zamknę, a następnie zobaczę jak moja twarz będzie się zachowywać zimą, bo wtedy będzie narażona na największe zmiany temperatury.

ps. Osoby węszące wszędzie reklamę informuję, że staram się pilnować tego, żeby każda reklama na blogu była oznaczona w jasny sposób na początku notki. Poza tym firmy z którymi współpracuję są wymienione w zakładce współpraca. W związku z tym ta ten wpis reklamą nie jest :)

Jeżeli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie tutaj albo na blackdressesblog@gmail.com A a nagrodę za moje cierpienie możecie opisać mi najbardziej hardcorowy zabieg na jakim Wy byłyście ;)