Weranda – najładniejsza kawiarnia w Polsce

Listopad 13, 2012

To są drzwi do estetycznego raju.

Oczywiście w Poznaniu. Gdybym była mężczyzną, to podrywałabym kobiety zabierając je do Werandy. Tymczasem chodzę sobie tam z koleżankami ;)

Pierwszy raz trafiłam tam dwa lata temu i od tamtej pory jestem absolutnie oczarowana tym miejscem. Nikogo więc specjalnie nie powinno dziwić, że będą w Poznaniu zdążyłam zrobić sobie clubbing po Werandach. Na dłużej usiadłam w dwóch.

Weranda lunch & wine, Stary Browar

Na początku udałyśmy się tam, bo było blisko, a ja głodziłam się całą drogę w pociągu i nawet zjadłam takie tyci tyci śniadanie w domu, żeby zrobić testy jedzenia.

Weranda w Starym Browarze jest piękna, ale jest też duża i jest w centrum handlowym. Tego nie da się ukryć. Jednak muszę przyznać, że jest to najładniejsze miejsce z jedzeniem jakie widziałam w takich wielkich kompleksach ze sklepami (zabiegi stylizacyjne żeby nie użyć w dwóch zdaniach z rzędu wyrażenia „centrum handlowe”). Moje zakupy zawsze kończą się jedzeniem, ale nie znoszę jeść tam, gdzie je robiłam. Muszę zmienić otoczenie. Gdybyśmy mieli w Złotych Tarasach Werandę, to nie czułabym takiej potrzeby. Chodziłabym tam.

Kawa

Woda – prawda, że prosty pomysł? A jaki ładny :)

W Werandzie menu jest ogromne i w każdej chyba trochę się różni. Grzanek jest mnóstwo, z tak różnymi dodatkami, że wszyscy znajdą coś dla siebie i nie będzie to wyłącznie szynka z serem. Te są z suszonymi pomidorami, gorgonzolą, mozzarellą, ogórkiem i kiełkami. Są przepyszne! Jedyny minus – sałata lodowa podawana jako sałatka. Nie znoszę sałaty lodowej. Zamieniłabym ją na rukolę, roszponkę, na cokolwiek.

Sałatka z wędzonym tofu.

Z bułkami i sosem winegret. Pięknie podane, sos cudny, a jedzenie tofu w centrum handlowym – doświadczenie nie z tej ziemi. Sałata lodowa służy tu bardziej za dekorację ( na szczęście ;)

Na deser udałyśmy się do Zielonej Werandy caffe & ristorante na Paderewskiego.

Jako złośliwy bloger, znając już objętość menu w Werandzie zapytałam kelnera, co mi poleca.  Recytował długo i nawet zaznaczył, że to co jemu smakuje, niekoniecznie będzie mi smakować.

Chodziło o kawę. Fakt, była przepyszna, ale miała taki strasznie słodki syrop, a wiecie jak ja reaguję na cukier ;)

Moja koleżanka piła herbatę ze świeżą mięta i syropem fiołkowym. I to jest absolutne mistrzostwo świata! Wszyscy musicie to wypić! Bardzo, bardzo, bardzo dobre!

To coś ze śliwkami. Jadła to moja koleżanka i mówi, że bardzo dobre.

Ja zdecydowałam się na deser z malinami, bo skoro już idę w testy deserów, to wolę wybierać te z owocami. I muszę przyznać, że nawet dla mnie nie było za słodkie. Duży plus za ogromną ilość malin. Bałam się, że dostanę lody i dwie malinki w środku, a tu niespodzianka, maliny były aż do samego końca.

I najważniejsze – Weranda na Paderewskiego to oficjalnie najładniejsza kawiarnia jaką do tej pory widziałam. Każdy szczegół (włącznie z buteleczką na mleko do kawy) jest tak idealnie zgrany z resztą, że siedzi się tam, ciągłe mówi się „wow” i płacze się, kiedy trzeba wyjść. A wystrój jest tam zmieniany w zależności od pory roku i  okoliczności więc nie ma lekko.

Chcę Werandę w Warszawie! Jak najszybciej!

ps. Subskrybuj mój prywatny profil na Facebooku <klik>