Kosmetyki Dr. G – koreańska wizja pięknej i zdrowej skóry

Grudzień 3, 2013

Krem BB dla bladziochów oraz nawilżająca mgiełka do twarzy.

Jakiś czas temu kilka razy przeczytałam/wysłuchałam na YT o koreańskich kosmetykach Dr G. firmy Gowoonsesang. Są to produkty stworzone przez ogromną grupę lekarzy (m.in. dermatologów), które odpowiadają na wszystkie potrzeby nowoczesnych i wymagających kobiet.  Dr G. to tak naprawdę Dr. Gun Young Ahn, założyciel  Gowonsesang – największej sieci gabinetów zajmujących się pielęgnacją skóry w Korei. Po ponad 20 latach doświadczenia firma wyprodukowała kosmetyki, które mają pomagać kobietom zachować piękną i zdrową skórę w domu. Mnie nie trzeba długo namawiać na koreańskie kremy BB. Po pierwsze – nawet jeżeli jesteście bielsze niż najmodniejsze meble – ryzyko trafienia na zły odcień nie istnieje. Po drugie – prawdopodobieństwo trafienia na totalny jest minimalne.

Chwilę zastanawiałam się który produkt dokładnie wybrać. Chyba najbardziej znanym jest Dr G. Brightening Balm. Ja zdecydowałam się na jego mniej znanego brata czyli – Primer BB Protector SPF38 PA+++ ponieważ ze względu na moją bardzo jasną karnację zależało mi na wyższej ochronie przeciwsłonecznej, a Brightening Balm ma „tylko” SPF30 PA++.

Krzyżyki przy PA oznaczają stopień ochrony UVA. Im ich więcej tym lepiej. Wiem, ze w oryginalnych kremach BB bardzo silny nacisk położony jest na zapobieganie starzeniu się skóry dlatego zwłaszcza w tych produktach szczególnie zwracam uwagę na to żeby te wartości były wysokie. Tym bardziej, że kremy BB Dr G. do tanich nie należą. Mój kosztował 120 zł (plus to tego mgiełka gratis). Kupowałam na ebay.

drg3

Opakowanie kremu BB chociaż wygląda jak zwykła tubka jest tak naprawdę bardzo wygodne. Produkt ma niezwykle stałą konsystencję, wiec można z niej wycisnąć idealną (=minimalną) ilość i nie istnieje ryzyko, że coś się wyleje albo wyleci za dużo. Dzięki temu produkt Dr. G, jak chyba wszystkie kremy BB z Korei, jest niezwykle wydajny.

drg2

Kolor to jego niewątpliwa zaleta. Na zdjęciach może wydawać się nieco ziemisty, ale bez problemu wtapia się w moją jasną skórę dodatkowo dodając jej blasku. Krem BB daje skórze moje ulubione wykończenie – tafli wody. Żadnych wysuszających matów! Łatwo się rozsmarowuje, szybko się wchłania oraz przepięknie pachnie.

_MG_6277-tile

Jeżeli nie czujecie potrzeby robienia sobie pełnego makijażu to spokojnie sam krem BB może zostać Waszym jedynym kosmetykiem, którego będziecie używać. Zakrywa drobne zaczerwienienia (tych większych niestety nie), pięknie wyrównuje kolor skóry i dodatkowo ją rozjaśnia. Najważniejsze dla mnie jest to, że po 1-2 minutach od aplikacji jest w zasadzie zupełnie niewidoczny na skórze.

Pojawia się więc pytanie – czy ma jakieś minusy? Otóż tak. Trwałość… To jest historia, która nigdy się u mnie nie skończy. Po prostu w połowie dnia (po 4-5 godzinach) spływa ze mnie prawie całkowicie. Zwłaszcza z brody i nosa. Nawet idealnie przypudrowany po prostu znika. Używam go teraz najczęściej kiedy nie wychodzę z domu na cały dzień oraz kiedy nie mam czasu się malować, a chciałabym wyglądać świeżo. Niestety przez to nie kupiłabym go drugi raz. Baza nie pomaga, a nawet ta której ostatnio używam (P2 make up base) sprawia, że totalnie się on na niej waży. Być może u osób, które nie mają problemu z magicznie znikającym makijażem nie będzie to minus.

drg1

Drugim produktem Dr. G który ostatnio testowałam jest Hydra Intensive Skin Mist czyli mgiełka nawilżająca. Upraszczając – jest to odpowiednik wody termalnej dodatkowo zawierający wyciąg z bambusa, który odświeża, oczyszcza i rozświetla skórę. Prawdę mówiąc poza absolutnie cudownym, świeżym, roślinnym zapachem i najdelikatniejszym na świecie atomizerem, nie widzę prawie żadnej różnicy pomiędzy tym produktem a typową wodą termalną. Przyjemnie się jej używa i widzę, że utrzymuje moją skórę w dobrej kondycji pomimo coraz gorszej pogody. Jednak kosztuje 40 zł za 80 ml i nie ma żadnego powodu żeby ściągać ją z Korei.

Obydwu kosmetyków używam z przerwami od 2 miesięcy. Podsumowując – Dr. G na pewno jest jedną z ciekawszych koreańskich firm, ale ma bardzo wysoko postawioną poprzeczkę. Kupując podkład w Polsce jestem przekonana, że istnieje prawdopodobieństwo trafienia na 100% bubel. kiedy kupuję coś wiem koreańskiego wiem, że to prawdopodobieństwo znacznie się zmniejsza. Na pewno europejscy producenci kremów BB mogliby w końcu zwrócić uwagę na kolorystykę, wchłanianie się i wykończenie jakie dają oryginalne tego typu produkty. Trwałości Dr.G mógłby pouczyć się od Shseido. Ale ogólnie dramatu nie ma.

Znacie kosmetyki dr. G? A może trafiłyście ostatnio na coś innego koreańskiego co jest godne polecenia?