Iwan Wyrypajew – geniusz słowa

Styczeń 17, 2013

Pamiętam, że to nie był bardzo upalny dzień.

Jeden z kolejnych dni na Erze Nowe Horyzonty w 2009 roku. Zjadłam właśnie najlepszy makaron z zielonym pesto w chyba już nieistniejące knajpce przy rynku Vespa i zastanawiałam się na który film zaraz iść, kiedy zadzwonił kumpel:

-Chodź szybko na Tlen, stoję w kolejce.

-Nie ma mowy, nie lubię Gruszki.

-Ja też nie i dlatego idę.

-Daj spokój, to będzie najgorszy film tego festiwalu.

-No mówię, że właśnie dlatego idę. Pośmiejemy się, chodź.

Namówił mnie.

Wyszłam z najlepszego (sic!) filmu tego festiwalu.Wyszłam zauroczona rosyjskimi monologami Gruszki (a teraz wręcz uwielbiam jej aktorstwo). Wyszłam zszokowana tym jak bardzo reżyser  – Iwan Wyrypajew potrafi dotknąć najgłębszych emocji jedynie przy pomocy słowa. I wyszłam przede wszystkim zdziwiona, że to mi się spodobało. Bo Tlen nie jest typowym filmem.

Gdyby tak spojrzeć na mój gust realnie, to ten film raczej nie jest Teatrem Telewizji. Tlen to jakiś łysy facet gadający coś do mikrofonu, teledyskowe klimaty oraz teksty rzyganiu, zielsku i pierogach. I o tlenie, ale to już musicie zobaczyć sami ;)

Jeżeli ludzi można podzielić na tych, którzy są wzrokowcami, kinestetykami itp., to Iwan Wyrypajew jest encyklopedycznym przykładem słuchowca. Używa słów w sztuce tak jakby one specjalnie dla niego istniały i pod jego delikatną dyrygenturą zamieniały się powoli we frazy, zdania, a na końcu w całe opowieści, po wysłuchaniu których zdajesz sobie sprawę, że nie zamieniłbyś w nich ani oddechu, a co dopiero głoski.

Po prostu bawi się dźwiękiem jak miękką plasteliną.

W momencie, w którym usłyszałam jak Karolina Gruszka powiedziała te słowa, to już byłam pewna, że znalazłam ten nieuchwytny moment w sztuce, kiedy to słucha się zupełnie obcych ludzi, uśmiecha się do siebie pod nosem, kiwa głową i myśli sobie – Taaaak, to o to chodziło, teraz już rozumiem:

„Za to jedna moja znajoma, dziewczyna z męskim imieniem Sasza, w ciągu swojego krótkiego życia, dwa razy przysięgała na niebo i raz na ziemię. Pierwszy raz zaklęła kiedy pewien chłopak pocałował ją na ulicy. Nie w oko, nie w wargę, nie w czoło, nie w szyję, nie w ucho, nie w ramię, nie w pierś, nie w brzuch, nie w plecy, nie w biodro, nie w pośladki, nie w nogi. Nie w te wszystkie wymieniona miejsca, ale pocałował ja w środku dnia na ulicy. I wtedy ona zaklęła na niebo, że nawet trawka nie potrafi tak silnie zadziałać na jej ciało, jak ten bezczelny pocałunek.”

A potem zobaczyłam „Lipiec” w Teatrze na Woli, „Taniec w Delhi” w Narodowym oraz „Ufo.Kontakt” w Studio i uwierzyłam w to, że istnieje wspaniała przyszłość dla teatru. Taki mój teatr wyśniony.

Do tej pory miałam wrażenie, że nasz teatr błąka się gdzieś pomiędzy poprawnymi akademickimi sztukami, a kolejną nagą sceną w TR Warszawa. Tak jakby nie dało się połączyć starych, wypracowanych i wartościowych dla tego rodzaju sztuki elementów takich jak dobry tekst, plastyka obrazu, świadome frazowanie z czytelnym, jasnym i nowoczesnym przekazem. Albo średniówka albo darcie ryja i tarzanie się po podłodze. Nieliczne wyjątki takie jak zeszłoroczne Pożegnania w Narodowym tylko potwierdzały regułę.

A tu nagle przyszedł Wyrypajew, dostał studentów IV roku Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie i nie dał im do zagrania ani Wyspiańskiego ani Czechowa. Kazał im opowiadać o kontaktach z UFO. Monologi. Po prostu ich posadził. No dobrze, przez chwilę stali. Nawet jakieś slajdy i muzyka była w tle, kiedy jedna osoba wychodziła, a druga wchodziła na scenę. Takie tam pogadanki o UFO.

Myślę, że oni wygrali tam życie.

Wyrypajew genialnie pokazał jak dobrym pomysłem, świetną umiejętnością łapania momentów (które potem robią cały spektakl), idealnym słuchem i absolutnie bajeczną umiejętnością łączenia prościutkich elementów w całość, zrobić bardzo dobre przedstawienie. Przy okazji pamiętał o tym, czego w większości spektaklów dyplomowych brakuje – pokazał aktorów. Dał im szansę zaistnieć i zostać zapamiętanym. I tak ja już jestem pewna, że przed Michałem Wanio wielka kariera (i pamiętajcie, że pisałam o tym pierwsza).

Po ponad trzech latach mogę śmiało napisać, że Iwan Wyrypajew nie jest najbardziej obiecującym młodym reżyserem. Jest po prostu geniuszem. I mamy niesamowite szczęście, że to właśnie w Polsce czaruje nas dźwiękiem i  słowem.

 

ps. Informacje logistyczne:  tym gdzie i kiedy zobaczycie Ufo.Kontakt można dowiedzieć się tutaj, a jak ktoś ma ochotę na więcej to zapraszam tutaj – ja już się nie mogę doczekać! | zdj. główne pochodzi stąd.