Włoski odpowiednik Dark Angels (ten rower jest tu nieprzypadkowo).
Chciałyście mieć kiedyś sklep? Pewnie nie. Ludzie chcą mieć knajpy, własne firmy, projektować ubrania, zarządzać zespołami ludzi. Ale taki zwykł sklep? Po co?
Tymczasem ja podczas swojej wycieczki do Mediolanu (taaak, złośliwe pełne słońca i przepięknych widoków posty już wkrótce!) odwiedziłam mały sklepik w Bergamo i pomyślałam o nim dwie rzeczy:
1) Wszystkie sklepy powinny być tak dopracowane.
2) Tutaj mogłabym pracować. Dlaczego to nie jest mój sklep?
Lavanda di Venzone to jedno z takich miejsc, do których kobieta wchodzi i…po prostu musi coś kupić. Co z tego, że mam milion kosmetyków w domu. Potrzebowałam kolejnego z jednego prostego powodu – ten sklep był bardzo ładny. Ktoś miał na niego pomysł. Na dodatek świetny pomysł. Trzeba mu to wynagrodzić. Pokrętna kobieca logika usprawiedliwiania zakupów zadziałała perfekcyjnie.
Długo nie mogłam się zdecydować co wybrać. Chciałam wszystko, a nie potrzebowałam niczego. W końcu wybrałam peeling do twarzy, ponieważ uznałam, że po wakacjach na pewno przyda się jakieś silniejsze oczyszczanie. Totalnie odleciałam podczas pakowania ponieważ do torebki sprzedawczyni doczepiła kokardkę, którą poperfumowała lawendą. Po raz kolejny odczułam zwycięstwo nad wielkimi, plastikowymi torbami z Hebe ;) Małe rzeczy z pomysłem cieszą najbardziej.
Crema scrub viso na który się w końcu zdecydowałam okazał się zamkniętym w małym pudełeczku, delikatnie pachnącym, białym, z pozoru niewinnym odpowiednikiem Dark Angels. Wystarczy niewielka ilość produktu używanego raz w tygodniu żeby dokładnie złuszczyć cały martwy naskórek z twarzy. Wielkim plusem jest to, że nie brudzi całej łazienki i ręcznika tak jak jego braciszek z Lush. Produkt jest też bardziej wodnisty, więc łatwiej się go nakłada, ale mimo wszystko nie spływa od razu z twarzy. Trochę przypomina mi domowa mikrodermabrazję. Po użyciu skóra jest pozbawiona wszystkich suchych skórek i podobnych atrakcji. Jest również bardzo wygładzona. Polecam dla lepszych efektów peeling wykonać wieczorem, a od razu po nim nałożyć silny preparat nawilżający. Rano obudzimy się z gładką i wypoczętą buzią.
Trochę dziwnie recenzuje mi się produkt, który jest aż tak trudno dostępny, ale totalnie musiałam Wam o tym napisać ze względu na pomysł, wystrój i po raz kolejny świetną obsługę klienta. Wszystko to połączone z bardzo dobrym produktem sprawia, że chętnie zobaczyłabym taki sklep w Polsce. Czyżbym właśnie znalazła lukę na rynku? ;)
A Wy lubicie zapach lawendy? Ja jestem wręcz jego psychofanką.
Gdyby ktoś jednak wybierał się do Bergamo (tanie loty Ryanair) to podaje adres, chociaż tak naprawdę spacerując po uliczkach w tym mieście nie sposób tam nie trafić przypadkiem.
Lavanda di Venzone
Via San Lorenzo 8, 24129 Bergamo, Italy
Pingback: Lawendowe inspiracje()