Nie jestem osobą, która lubi pisać o takich tematach i prawdę mówiąc gdyby nie przyświecała mi myśl – uciekajcie z tego banku, to pewnie bym sobie darowała, bo mam lepsze rzeczy do robienia.
No właśnie – uciekajcie z T-Mobile Usługi Bankowe.
Przez kilka lat byłam klientką Alior Sync i poza ostatnimi gigantycznymi awariami to w zasadzie byłam zadowolona.
Wiadomość o tym, że Alior Sync zmienia się w T-Mobile Usługi Bankowe przyjęłam ziewnięciem. Ludzie się oburzali, ale ja uznałam, że poczekam, zobaczę, może będzie okay.
No to sobie zobaczyłam.
Miesiąc temu wykonywałam kilka płatności na większe niż zwykle kwoty, bo rezerwowałam mieszkania na wakacje.
Bank prawie od razu zablokował mi kartę i kazał potwierdzić transakcje. Potwierdziłam, mieszkania zostały zarezerwowane, karta została odblokowana. Na dowód mam sms. Poza tym od tamtej pory wielokrotnie korzystałam z karty. Ostatnio w środę płaciłam nią przez internet.
W piątek wybrałam się do dentysty i chyba przez przypadek wpisałam źle PIN. W zasadzie to nie wiem, bo drugiej próby nie było. Karta została odrzucona. Jakoś nie skojarzyłam, że powinnam 3 razy źle wpisać PIN żeby tak się stało. Śpieszyło mi się i nie miałam czasu tego ogarniać. Zapłaciłam gotówką i poleciałam dalej.
Zabrałam się za to dzisiaj, bo jutro idę ogarniać kolejne rzeczy przed wyjazdem na wakacje i muszę mieć dostęp do pieniędzy.
Status karty w bankowości internetowej: zamknięta.
Dzwonię na infolinię. Pomijam w ogóle fakt, że przez pół godziny wysłuchiwałam komunikatu „czas połączenia poniżej 3 minut”.
Na infolinii poinformowano mnie najpierw, że przecież sama sobie zamknęłam kartę. Kiedy stanowczo powiedziałam, że to jest niemożliwe, to pan infoliniarz stwierdził, że w takim razie zamknięto mi ją, bo po transakcjach miesiąc temu jej nie odblokowałam (co jest bzdurą, bo odblokowałam i mam sms jako dowód, a poza tym od tamtej pory wiele razy jej używałam).
Infoliniarz nie umiał odpowiedzieć mi na pytanie dlaczego oraz kiedy karta została zamknięta. Nikt do mnie wcześniej nie dzwonił, nie próbował się w żaden sposób ze mną skontaktować, nawet nie zostałam o tym zamknięciu poinformowana. Po prostu nagle karta przestała działać.
Co to są w ogóle za rewolucje, że bank może zamykać karty bez uprzedzenia?!
Mogę sobie zamówić nową. I modlić się żeby dotarła przed wyjazdem na wakacje, bo co do tego pewności nie ma. Oczywiście jeśli zapłacę 40 zł za kuriera, bo bez takiej płatności to idzie do 14 dni.
Ewentualnie mogę się też przejść do placówki i marnując kolejne godziny wyjaśnić sprawę. Bo w końcu po to zakładałam konto jakiś czas temu w Alior Sync – wyłącznie internetowym banku, żeby teraz móc się przejść do placówki.
Żeby było zabawniej – placówki w Warszawie są dwie – na jednym i na drugim końcu miasta. W centrum nie ma żadnej.
Trzecia możliwość – mogę dzwonić i się dowiadywać czy coś się wyjaśniło.
Bo sam bank do klientów nie dzwoni. Rząd nie negocjuje z terrorystami.
A więc muszę zgadywać czy wyjaśniło się o 13.00 czy o 14.00 czy może o 16.00 i za każdym razem spędzać kolejne pół godziny na „czasie połączenia poniżej trzech minut”.
Zero jakichkolwiek informacji i zamknięcie karty. Totalna samowolka. XIX wiek. Już naprawdę mało mnie interesuje o co w tym wszystkim chodzi, bo nie podoba mi się sam sposób podejścia do klienta. Za dużo problemów na raz.
Szybciej będzie założyć konto w innym banku.
Co polecacie?
T-Mobile może i ma świetny zasięg na Mazurach, ale za bankowość nie powinno się zabierać.
Wszystko to na 4 dni przed wyjazdem na wakacje. Super! Ale w sumie to się cieszę, podskakuje z radości i tańczę taniec zwycięstwa, że dowiedziałam się o tym w Polsce.
Nawet nie chce myśleć co by było gdyby wycieli mi taki numer podczas pobytu w Portugalii.
Jak to tam jest w ich reklamie?
„T-Mobile, przywieź więcej wspomnień z wakacji”
[aktualizacja 18:00]
Przez chwilę miałam nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni, a ja wyjdę na panikarę. Jednak nie…
Wczoraj zgłosiłam prośbę o wyjaśnienie sytuacji. Pan infoliniarz coś długo zapisywał, włącznie z moją dodatkową prośbą żeby ktoś z banku do mnie zadzwonił jak to się wyjaśni, bo według standardowej procedury bank do klienta nie dzwoni. Czekałam cały dzień, żadnego telefonu. Zadzwoniłam sama po 17.00 i co usłyszałam? Że muszę zgłosić prośbę o wyjaśnienie sytuacji, bo poprzedniej prośby nie ma w systemie i nikt niczego nie wyjaśnił, nikt się tym nie zainteresował.
Wspaniale, brawo. Poza tym wczoraj poinformowano mnie, że wysłanie karty kurierem kosztuje 40 zł, dzisiaj, że 50 zł. Pomijam, że gigantyczna różnica to nie jest. Obraz bałaganu w tym banku już macie.
[aktualizacja 16.07. godz. 9.00]
Przysłali nową kartę, teraz muszę czekać aż przyznają się do winy, że to oni zamknęli poprzednią. Inaczej nie mogę prosić o zwrot 50 zł za kuriera. Swoją drogą karta jest obleśnie brzydka :D
W poniedziałek po 17.00 pan infoliniarz obiecał mi wyjaśnienie sprawy w ciągu 24 godzin. Odpowiedź na moje pytanie miała pojawić się w bankowości internetowej. 24 godziny minęły wczoraj o 17.30. Dzwonię dziś o 9.00 zapytać gdzie jest odpowiedź?
„NO JESZCZE NIE MA”.
12:00
Zadzwonił do mnie ktoś z T-Mobile. Zamknięcie karty to błąd systemu.
No ciekawe, sama bym na to nie wpadła :D